W studenckim KONKURSIE NA REPORTAŻ prasowy o architekturze jury przyznało dwa równorzędne wyróżnienia drugiego stopnia Mai Czarneckiej za reportaż pt. „Znany materiał — nieznana przestrzeń” i Alinie Celichowskiej za pracę pt. „Świat samolubów”. Poniżej publikujemy reportaż Mai Czarneckiej. Zachęcamy do lektury!
Maja Czarnecka — studentka Architektury na Politechnice Krakowskiej. W ramach organizowanego przez Narodowe Centrum Kultury programu Archi‑przygody prowadzi zajęcia o architekturze w szkole podstawowej i przedszkolu. Działa również w Kole Studenckim „Kreatura” przy krakowskim oddziale Stowarzyszenia Architektów Polskich, gdzie pracuje nad projektem Krakowskiej Archi‑gry Miejskiej.
Znany materiał — nieznana przestrzeń
Blisko jedna trzecia Polaków mieszka w blokach, których dużą część stanowi tak zwana wielka płyta. Budynki mieszkalne, które powstawały w drugiej połowie XX wieku, teraz często straszą swoim wyglądem. Na obdrapanych i brudnych elewacjach dokładnie widać podział prefabrykatów, inne zostały ocieplone i pomalowane niefortunnie dobranymi kolorami. Mieszkania są zwykle niewielkie, a ściany między nimi źle izolują dźwięki. Balkony bywają zaniedbane, osiedlowe place zabaw są pozostałością poprzedniej epoki, ilość budynków i ich wysokość przytłacza. Wśród Polaków wielka płyta wzbudza raczej negatywne emocje, jest reliktem PRL‑u i przypomina o smutnych dla Polski czasach. Jednak nie wszędzie prefabrykowana architektura betonowa musi być kojarzona z przygnębiającą, szarą przestrzenią.
osiedle Kungshamra
W Sztokholmie, w gminie Solna, znajduje się osiedle studenckie Kungshamra. Spędziłam tam pięć dni. Nocowałam u koleżanki, Szwedki. Kiedy pierwszy raz przyjechałam na miejsce, było już ciemno. Pomimo tego, od razu poznałam, że architektura osiedla nie ma nic wspólnego ze skandynawską filozofią. Jednocześnie poczułam się tam bardzo dobrze, co również mnie zdziwiło, bo jak prefabrykowane moduły betonowe mogą tworzyć przyjemną przestrzeń? Postanowiłam zgłębić temat historii tego miejsca.
zabudowa osiedla Kungshamra
fot.: Maja Czarnecka
Osiedle Kungshamra zostało wybudowane w latach sześćdziesiątych poprzedniego stulecia. Konkurs na projekt osiedla wygrało w 1962 roku biuro architektoniczne ELLT. Budynki wzniesiono w popularnym w tamtym czasie w Szwecji systemie Skarne. Z prefabrykowanych betonowych płyt wybudowano dwa rodzaje budynków: trzypiętrowe bloki z pokojami jednoosobowymi współdzielącymi łazienki i kuchnie oraz jednopiętrowe budynki z mieszkaniami rodzinnymi, przypominające nieco zabudowę typu semi‑collective. W sumie powstało 812 mieszkań, w tym 260 mieszkań rodzinnych.
Mogłoby się wydawać, że wszechobecna na osiedlu betonowa szarość nie jest odpowiednim miejscem dla studentów, ludzi młodych, pełnych energii i chęci do życia. Jednak Kunghsamry wcale nie odebrałam jako miejsca pełnego melancholii. Surowość betonowych form została przełamana kolorowymi ramami okien i ich nieprzypadkowymi kształtami. Każdej funkcji pomieszczeń w mieszkaniach przypisano inny kolor ramy okiennej i jej kształt. Małe, kwadratowe, żółte okienka znajdują się w kuchni i łazience. Większe kwadraty w niebieskiej ramie to sypialnie. Fioletowe, prostokątne okno podzielone szczeblinami symbolizuje pokój dzienny. Na zielono oznaczono drzwi wejściowe do budynku.
Pomimo tego, że powierzchnie między domami są niemal w całości pokryte betonem, zadbano o obecność zieleni wewnątrz kompleksu. Pod oknami znajdują się niewielkie pasy zieleni, gdzie rosną kwiaty. Między budynkami zasadzono drzewa, a w centrum założenia zaprojektowano zielony plac.
centrum osiedla
fot.: Maja Czarnecka
komfortowe życie studenta
Standard Kungshamry warto przyrównać do polskich akademików. Mieszkania na osiedlu Kungshamra mają nawet sześćdziesiąt cztery metry kwadratowe. Składają się z przedpokoju, łazienki, dużego pokoju dziennego (który z łatwością można podzielić na salon i jadalnię), niewielkiej kuchni oraz dwóch sypialni. Panują w nich dobre warunki do nauki, a nawet posiadania rodziny! W budynkach bardziej przypominających typowy akademik, na jedną kuchnię i łazienkę przypada dziesięć pokoi jednoosobowych. Dla porównania w jednym największych osiedli akademickich w Polsce, Miasteczku Studenckim AGH w Krakowie, w akademiku na jedną kuchnię przypada nawet osiemdziesiąt osób! Do wynajęcia dostępne są pokoje trzy i dwuosobowe. Przez kilka miesięcy mieszkałam w pokojach o najniższym standardzie, których jest w miasteczku AGH najwięcej. Z tego powodu warunki szwedzkiego osiedla tym bardziej mnie zaskoczyły. Znając polską rzeczywistość, różnica wydała mi się olbrzymia również dlatego, że oba osiedla powstały w podobnym czasie.
nie tylko architektura
Bardzo ważną rolę w odbiorze przestrzeni wykreowanej przez architektów ELLT odgrywa urbanistyka osiedla. Kompleks składa się z sześciu takich samych grup budynków. W skład każdej grupy wchodzą: jeden budynek trzypiętrowy, dwa budynki narożne jednopiętrowe i trzy proste domy, również jednopiętrowe. Wszystkie obiekty są ustawione względem siebie zawsze w taki sam sposób, tworząc małe place w centrum grupy. Istotnym aspektem jest również brak ruchu samochodowego wewnątrz założenia, między budynkami. Parkingi zlokalizowano przy głównej drodze. Takie działanie dobrze wpływa na relacje międzyludzkie. Przechodząc pieszo przez osiedle, spotykałam ludzi, wymienialiśmy uśmiechy. Inni prowadzili spontaniczne rozmowy. Ktoś szedł do pralni, ktoś na uczelnię, ktoś inny z dzieckiem na spacer. Ludzie rozmawiali. Prędkość poruszania się pieszo pozwalała na dokładną obserwację i lepsze poznanie środowiska. Z pozycji samochodu, człowiek skupia swoją uwagę na innych elementach przestrzeni. Prędkość wrasta, co również negatywnie wpływa na analizę otoczenia. Pomimo takiego rodzaju stymulacji relacji między mieszkańcem a środowiskiem i małymi odległościami między domami, osiedle zaprojektowano, pamiętając o intymności studentów. Z salonu mojej koleżanki widziałam okna innych budynków, ale były na tyle daleko, abym nie mogła dostrzec tego, co dzieje się w innych mieszkaniach.
Na osiedlu zaprojektowanym z myślą o młodych rodzinach, nie wybudowano placu zabaw. Było to celowe założenie architektów, którzy uznali, że cały obszar Kungshamry ma być miejscem do zabawy dla dzieci. W pierwszym odczuciu budynki tworzą istny labirynt. Ponieważ osiedle usytuowane jest na lekkim spadku terenu, w niektórych miejscach wybudowano schody. Teren pełen kryjówek i naturalnych, ale prostych do pokonania przeszkód, może stać się rajem dla najmłodszych, odkrywających świat. Kiedy spacerowałam między domami, też czułam się trochę jak dziecko. Poznawałam kolejne zakamarki, które pomimo ogólnej regularności różniły się od innych. Gdzieś rosło więcej drzew, gdzieś zieleń była niższa, w innym miejscu zamiast schodów była rampa.
kadr z osiedla Kungshamra
fot.: Maja Czarnecka
połączenie — beton i las
Osiedle studenckie wybudowano w miejscu dobrze skomunikowanym z kampusami szkół wyższych. Z Kungshamry do stacji metra szłam około dziesięciu minut. W okolicy jest też bardzo dobrze zorganizowana sieć ścieżek rowerowych. W dniu wyjazdu koleżanka zabrała mnie na spacer. Przeszłyśmy przez las, który praktycznie przenika do osiedla i trafiłyśmy do parku zamkowego, obok którego znajdowało się jedno ze sztokholmskich jezior. Ilość betonu na terenie osiedla rekompensuje zieleń pobliskiej natury. Nawet jeśli mieszkańcy poczują się przytłoczeni miastem, w każdej chwili mogą wybrać się na odprężający spacer lub jogging.
las przenika do osiedla
fot.: Maja Czarnecka
otworzyć umysł
Nie mogę porównywać typowych polskich bloków z wielkiej płyty z osiedlem Kungshamra, gdyż mają one całkowicie innych charakter. Łączy je tylko podobna funkcja oraz technologia i materiał budowlany. Ukazując sztokholmskie osiedle w kontekście polskiej zabudowy mieszkaniowej z XX wieku, przedstawiam źle kojarzącą się w naszym kraju technologię z innej perspektywy. Okazuje się, że to, co jest przekleństwem polskich miast, w innej części Europy zostało wykorzystane inaczej. Stworzyło przestrzeń pozytywną, promującą społeczną aktywność, nieprzytłaczającą gabarytem. Być może materiał nie ma tutaj większego znaczenia, ponieważ duży wpływ na jakość życia ma urbanistyka i standard mieszkań. Dla mnie, studentki architektury, zmiana kontekstu z pozostawieniem kontrowersyjnego materiału, jest jednak ważnym doświadczeniem. Otwiera umysł na poszukiwanie i udowadnia, że odrzucenie znanych nam materiałów czy form może okazać się błędem. Nawet wśród tego, czego nie lubimy, boimy się lub nie akceptujemy, możemy znaleźć inspiracje i nauczyć się wykorzystywać to w pozytywny sposób.
Maja CZARNECKA
Partnerem konkursu była firma Alufire