Jak przekonywać deweloperów do wprowadzania zieleni? Dziś to nie tylko bon moty i slogany, ale dane i wymierne korzyści, które nazywamy zielonym potencjałem. Jak z niego korzystać?
„byle jak” już było
W ramach cyklu #RaportCzwartkowy przedstawiamy dokumenty, raporty i poradniki dotyczące architektury, miast i samorządu, które z pewnością warto nagłośnić i wypromować. W tym tygodniu przyglądamy się broszurze „Zielony potencjał inwestycji. Obiekty przyjazne przyrodzie” opracowanej przez Aleksandrę Szurlej-Kielańską i Lucynę Pilacką. Publikacja ukazała się pod patronatem PLGBC – Polskiego Stowarzyszenia Budownictwa Ekologicznego.
Batalie z inwestorami, niezależnie czy chodzi o inwestycje publiczne, czy prywatne, w większości przebiegają tak samo — są męczarnią. Jeszcze parę lat temu zachęcanie do niewycinania wszystkiego w pień i pozostawiania zielonego pasa trawy o wysokości pół centymetra kończyło się likwidowaniem bioróżnorodności i w efekcie, nieciekawymi realizacjami. Dziś, w momencie rozpędzającego się kryzysu na rynku nieruchomości, krachu pojęcia betonozy oraz powolnych zmian na rzecz edukacji społecznej — zielone inwestycje mogą stać się atutem i są na to dane!
Broszura „Zielony potencjał inwestycji” dostępna jest na stronie PLGBC.
okładka broszury
© PLGBC
pochylić się nad korzyściami
„Zielony potencjał inwestycji” rozpoczyna się od wskazania roli bioróżnorodności, a także potencjalnych korzyści, które wynikają z zachowania i zadbania o odpowiednią zieleń w miastach i przy domach. Jak wskazują autorki, powołując się na badania, atrakcyjna zieleń wysoka może zwiększyć wartość nieruchomości nawet o 15%. Zadbane drzewa przed posesją również pozytywnie wpływają na efekt ekonomiczny — często pozwalają na szybszą sprzedaż nieruchomości.
Koszty początkowe to pierwszy krok milowy — do tego dochodzą koszty eksploatacji. Koszty utrzymania łąki kwietnej są kilkukrotnie niższe od utrzymania trawnika — poprzez ograniczenie podlewania, koszenia, zabiegów pielęgnacyjnych. Podobnie jest z przywołanymi w broszurze ogrodami deszczowymi. Jak wskazują autorki dokumentu, dobrze zorganizowana zieleń pozwala na zmniejszanie uciążliwości hałasu nawet od 0,5 do 5-10 decybeli — wszystkie korzyści zostały wypisane w raporcie, a jest ich znacznie więcej.
Broszura „Zielony potencjał inwestycji” dostępna jest na stronie PLGBC.
przykłady drzew i roślin rodzimych
© PLGBC
po nitce do kłębka
Obok wartości dodanej broszury, jaką jest podsumowanie pozytywnych aspektów zieleni, dochodzi kolejny istotny aspekt wydania — opis i wskazanie wszystkich działań mających na celu ochronę przyrody i bioróżnorodności w procesie inwestycyjnym. Autorki podsumowują co i w jakiej kolejności należy zrobić na początku procesu inwestycyjnego, w momencie realizacji inwestycji czy po, w momencie eksploatacji.
Architekci, deweloperzy, aktywiści i urbaniści znajdą tu informacje o tym, jak zabezpieczyć drzewa, roślinność, a także odpowiednio chronić lokalną faunę. Nie brak tu informacji o gatunkach rodzimych i inwazyjnych, wprowadzeniu rozwiązań dążących do zwiększania bioróżnorodności, czy kwestii zalet i wad certyfikacji wielokryterialnych, takich jak BREEAM, LEED czy Zielony Dom.
zieleń parkowa przy dworze w Czernichowie
fot. JanuszK57 © Wikimedia Commons BY SA 3.0
wartość dodana
Broszura „Zielony potencjał inwestycji” kierowana jest przede wszystkim do osób, które czują w tej dziedzinie głód wiedzy. Będzie to też dobre wprowadzenie — deweloperzy, aktywiści miejscy, architekci i urbaniści znajdą tu zarówno podstawowe informacje, jak i odniesienia do literatury, które mogą się przydać na co dzień. Odpowiednie wprowadzenie do tematu i uporządkowanie wiedzy może okazać się czynnikiem przemawiającym za wartością tej publikacji.
przykład płotka ochronnego dla płazów
fot. Aleksandra Szurlej-Kielańska © PLGBC
Specjalnie dla A&B na pytania dotyczące publikacji odpowiada jedna z autorek, Aleksandra Szurlej-Kielańska
Wiktor Bochenek: Od czasu opublikowania dokumentu widzi Pani różnice w zachowaniu rynku i deweloperów?
Aleksandra Szurlej-Kielańska: Pewne różnice są obserwowane, ale dotyczą one tylko wybranych aspektów związanych z ochroną bioróżnorodności w trakcie realizowanych inwestycji i oczywiście, tak jak w wielu przypadkach, nie dotyczą całego środowiska związanego z branżą budowlaną. Mieliśmy to na uwadze, tworząc poradnik, dlatego też za główną grupę odbiorców obraliśmy deweloperów. Mieliśmy nadzieję, że informacje w nim zawarte pomogą w odpowiednim planowaniu inwestycji i zwrócą uwagę na pewne kluczowe aspekty, które należy zaplanować, ale także uwzględnić koszty z nimi związane na jak najwcześniejszym etapie.
Bioróżnorodność w ostatnich latach stała się ważnym, nośnym hasłem i wiele osób oraz podmiotów coraz częściej zwraca na nią uwagę. Niestety nadal w niewystarczającym zakresie oraz, co także obserwujemy, często błędnie interpretując podstawowe zasady związane ze skuteczną jej ochroną. Bardzo dużą pozytywną zmianę dostrzegamy w podejściu wielu deweloperów (w szczególności zajmujących się obiektami wielkogabarytowymi) do trawników, które ustępują miejsca łąkom kwietnym. W wielu miejscach, co bardzo cieszy w przestrzeniach publicznych i przy obiektach mieszkaniowych, popularne stały się ogrody deszczowe. Nadal jednak niewielu jest inwestorów przywiązujących wagę do zaaranżowania zieleni projektowej z wykorzystaniem gatunków rodzimych, które mogą i powinny wspierać lokalną faunę i stanowić naturalne, płynne przejścia pomiędzy istniejącymi siedliskami.
Problem również w tym, że w przypadku wielu inwestycji ulegano modzie, zamiast bazować na odpowiednim zidentyfikowaniu potrzeb lokalnej bioróżnorodności i zdefiniowaniu zagrożeń. W efekcie więc mamy wiele przykładów masowego instalowania uli dla zapylaczy na dachach biurowców, co wcale nie jest odpowiedzią na problem wymierania zapylaczy, ponieważ w taki sposób wspieramy nie ten gatunek, który realnie potrzebuje wsparcia. Podobnie ma się sytuacja np. z montażem budek dla ptaków gdzie w wielu przypadkach dobór odpowiednich budek, ich liczba czy sposób montażu nie tylko nie odpowiadają realnym potrzebom, ale przede wszystkim nie spełniają podstawowych wymogów wynikających z biologii poszczególnych gatunków. Nieodosobnione są przypadki, gdzie kwestie z tym związane podejmowane były bez konsultacji z odpowiednimi ekspertami, ale w świadomości społecznej pozostaje informacja, że budki zawieszono, wiec dana inwestycja wspiera bioróżnorodność. Dla części rozwiązań pokutuje więc przekonanie, że można je wdrażać całkowicie samodzielnie, bez konsultacji specjalistów lub przeprowadzenia choćby wstępnych badań.
I ta kwestia, szczerze mówiąc, budzi moje obawy w odniesieniu do rosnącego znaczenia ESG i konieczności raportowania również zagadnień związanych z naturą. Chciałabym, aby tymi kwestiami mieli szanse zająć się specjaliści.
Mam jednak głęboką nadzieję, że to kwestia czasu, aby przekonali się o tym menadżerowie i osoby związane ze zrównoważonym rozwojem. Póki co wielki ukłon dla deweloperów i projektantów za wprowadzanie na szerszą skalę odpowiednich łąk i ogrodów deszczowych z wykorzystaniem wiedzy i doświadczenia specjalistów.
przykład zabezpieczenia drzew
© PLGBC
Wiktor: Do kogo jest skierowana ta publikacja i kto może na niej skorzystać?
Aleksandra: Publikacja przeznaczona jest głównie dla deweloperów, osób odpowiedzialnych za planowanie inwestycji oraz specjalistów ds. zrównoważonego rozwoju i środowiska. Skorzystać jednak z niej może każdy, nawet jako indywidualny inwestor we własną nieruchomość, ponieważ to zbiór głównych zasad, które pozwalają chronić i odbudowywać bioróżnorodność, szczególnie w miastach i szczególnie dziś, w czasach ograniczonego dostępu do natury i chorób cywilizacyjnych z tym związanych.
Wiktor: Dziękuje za rozmowę.
Broszura „Zielony potencjał inwestycji” dostępna jest na stronie PLGBC.