Artykuł pochodzi z numeru A&B 11|23
Rozpoczęli swoje działanie po wybuchu wojny za wschodnią granicą. Wtedy zajęli się organizacją okien do domów i budynków w Ukrainie. Spontaniczna akcja przerodziła się w duże działanie pomocowe. Dziś, kiedy mniej słyszymy o problemach u naszych sąsiadów, przypominają o swojej pierwotnej działalności i opowiadają o nowych inicjatywach mających na celu poprawę jakości mieszkalnictwa, budownictwa i architektury, a także utrzymanie projektu OKNO — Fundacja BRDA. Z Zofią Jaworowską i Petro Vladimirovem rozmawia Anna Walewska
Zofia Jaworowska i Petro Vladimirov
© Archiwum autorów
Anna Walewska: Jak się poznaliście?
Petro Vladimirov: Zosia jest z Warszawy, ja jestem z Ukrainy. Poznaliśmy się po wybuchu wojny, na fali działań pomocowych osobom przyjeżdżającym do Polski w tamtym czasie. Wprowadziłem się do mieszkania partnera Zosi, Michała Sikorskiego, który też jest architektem (prowadzi pracownię TŁO) i z którym robiliśmy pawilon na tegoroczne London Design Biennale. W związku z tym wszyscy się znamy i lubimy.
Zofia Jaworowska: Uznaliśmy, że chcemy wspólnie podejmować dalsze działania pomocowe skierowane do osób, które wracają do Ukrainy albo są w Ukrainie. No i tak powstała Fundacja BRDA, z zamiarem podejmowania różnych tematów, głównie mieszkaniowych. Budowlanka okazała się jednak niszą, do której działania zaangażowane społecznie rzadko docierają. Czujemy, że jest tam dla nas miejsce. Polska branża budowlana to ogromny potencjał w kontekście odbudowy Ukrainy. A ponieważ jesteśmy polsko-ukraińskim duetem wszystko się złożyło w logiczną całość.
demontaż okien w Atrium w Warszawie
fot.: STRABAG
Anna: Od dłuższego czasu jesteś związana z różnymi inicjatywami społecznymi.
Zofia: Tak. Chciałam dalej zajmować się czymś, co po pierwsze jakoś uruchamia ludzi w obszarze lokalnym, ale też pozwala robić projekty, które są skalowalne, więc mogą generować jakościową zmianę na większych obszarach, ale które nadal są bliskie idei domu i wartości, jakie dom z sobą niesie.
Anna: A Ty Petro?
Petro: Jestem architektem i jak każdy architekt, w którymś momencie staję przed dylematem: albo będę projektować do końca życia, albo wycofuję się z projektowania i szukam dla siebie innego podejścia do architektury. Tematy wokół procesu powstawania budynków, materiałów, budulca są bardzo ciekawe. Tu znalazłem swoje miejsce.
pakowanie okien do transportu
fot.: Kuba Rodziewicz
Anna: Opowiecie o projekcie OKNO [por. A&B 01/23]?
Petro: Wystartowaliśmy w lipcu zeszłego roku. Tereny Kijowa i Charkowa zostały wyzwolone. Ludzie zaczęli tam wracać. Byłem cały czas w kontakcie z tymi osobami, które mówiły, że ludzie wracają, ale zaczął się w tych rozmowach przewijać wątek braku materiałów przy naprawach i odbudowie zniszczonych budynków. Jeśli zaś chodzi o same okna, produkcja szkła do okien w Ukrainie przestała funkcjonować w 2015 roku, a przed wojną szkło było importowane z Rosji i Białorusi. Z kolei Polska jest największym eksporterem okien w Unii Europejskiej.
Zofia: Zaczęliśmy zgłębiać ten temat. Jak się odpali OLX, to widać, że ludzie masowo sprzedają okna pochodzące z remontu, w tamtym momencie brakowało ich w Ukrainie. Przyjęliśmy więc hipotezę, że te osoby może mogłyby nam te okna oddać za darmo. Na początku dostawaliśmy więc okna od osób prywatnych oraz producentów i dystrybutorów stolarki, do których zaczęliśmy pisać z pytaniem, czy mają na stanie okna pochodzące na przykład ze zwrotów. Projekt trwa rok i trzy miesiące. Niestety, już nie odbieramy okien od osób prywatnych na taką skalę jak w ubiegłym roku, choć bardzo byśmy chcieli. Fundacja się rozwija, ale nadal nie mamy takiej siły przerobowej do detalicznej wymiany. Wymaga to też znacznie więcej nakładów finansowych niż odbiór kilkudziesięciu czy kilkuset okien z jednego budynku.
Petro: Zaczęliśmy odbierać duże partie okien z demontażu. Dobrym przykładem jest niedawna rozbiórka budynku Atrium przy Jana Pawła II w Warszawie, który był ikoną warszawskiego postmodernizmu. Uzyskaliśmy z niego 215 okien, które już od dawna są w Ukrainie.
pakowanie okien do transportu
fot.: Kuba Rodziewicz
Anna: Okna trafiają do mieszkań prywatnych czy także do instytucji?
Zofia: Głównie do odbiorcy prywatnego, do domów na obszarach wiejskich. Dostarczyliśmy też okna do różnych świetlic, szkół i kilku innych budynków użyteczności publicznej. Trzeba pamiętać, że to są okna z odzysku, więc są w różnych rozmiarach, do zabytkowego budynku nie trafią, ale do prywatnego domu, gdzie „wolność Tomku w swoim domku” można otwór po zniszczonym oknie dostosować tak, aby nowe się zmieściło. Teraz zbliża się zima, więc jesteśmy na turbo przyspieszeniu w sprawie wysyłki stolarki. Właśnie organizujemy transport 460 okien do Chersonia i Charkowa, które pochodzą z rozebranej kamienicy na rogu ulic Wilczej i Poznańskiej w Warszawie.
pakowanie okien do transportu
fot.: Kuba Rodziewicz
Anna: To wspaniały temat badawczy — migracja okien ze zdewastowanych zabytków Warszawy do domów prywatnych i instytucji, które ucierpiały w wyniku działań wojennych.
Petro: Naszemu zespołowi towarzyszy Adam Przywara, kurator i badacz, który zajmuje się tematem od tej strony. Chce te okienne podróże śledzić i na tyle, na ile jest to możliwe, dokumentować.
Anna: Ile osób koordynuje pracę?
Zofia: Dwie. Ja i Petro, ale przy poszczególnych projektach mamy wsparcie od wykonawców i wykonawczyń zewnętrznych i jest wokół nas już spora społeczność przyjaciół.
Anna: Ile do tej pory wysłaliście okien?
Zofia: Obecnie (stan na 2.10.2023) 1397. Do końca roku powinniśmy dobić do 2000. Mamy poczucie, że to całkiem dużo, ale to kropla w morzu potrzeb. Wozimy okna naczepą. Są to okna z rynku wtórnego. Każdy stojak z oknami trzeba zabezpieczyć.
Służą do tego specjalne drewniane stojaki, folie, taśmy. To nie są ubrania czy pomoc humanitarna w postaci leków. Okna nie są lekkie. Średnia waga jednego okna to jakieś 60 kilogramów. Na finiszu zamawiamy pana Marka z wózkiem widłowym, który przyjeżdża i to wszystko pakuje do naczepy, która następnie wyrusza w podróż.
okna z Atrium gotowe na trasę Warszawa–Charków
fot.: Adam Przywara
Anna: Skąd macie wsparcie finansowe?
Zofia: Do tej pory pozyskaliśmy fundusze z darowizn od osób prywatnych. Niestety crowdfunding na Ukrainę już tak się nie klika. Mieliśmy paru partnerów komercyjnych. Obecnie mamy budżet, który pozwoli nam się utrzymać do końca grudnia. Dlatego we współpracy z DESĄ przygotowujemy aukcję polskiego dizajnu, która odbędzie się 27 listopada w Warszawie, będzie można w niej wziąć udział także online. Cały dochód zostanie przeznaczony na kontynuację projektu OKNO.
Anna: Kto bierze udział w wydarzeniu?
Zofia: Mamy fantastyczną grupę zdolnych i doświadczonych projektantów i projektantek, którzy podarowali na aukcję w sumie ponad czterdzieści obiektów. Niektóre z nich będą w przystępnych cenach, inne to prawdziwe perełki polskiego dizajnu, mamy też obiekty, które powstały specjalnie na aukcję i takie z pogranicza dizajnu i sztuki. Będzie z nami Marcin Rusak, Malwina Konopacka, Paradowski Studio, TOTEM studio, Agnieszka Owsiany, Splot... Tak więc od stołów, przez szkło i ceramikę, po tkaninę dekoracyjną, lampy, lustra... Będzie z czego wybierać, więc serdecznie zapraszamy do licytacji — to nasza szansa na to, by projekt OKNO trwał kolejny rok i by kolejne 2000 okien trafiło do organizacji społecznych w Ukrainie.
Petro: A wracając do samego projektu, mieliśmy też szczęście, że STRABAG zdecydował się przekazać nam 215 okien. To pozwoliło nam na szersze dotarcie do firm budowlanych i deweloperskich.
pozostałości po rozebranym parkiecie w kamienicy przy ul. Rozbrat
fot.: Kuba Rodziewicz
Anna: Działacie w temacie okien z odzysku na wielu polach. Podobnie było w przypadku London Design Biennale.
Petro: To szerszy temat wykorzystywania materiałów budowlanych z odzysku. Zajmujemy się tym na różne sposoby. Zaczęliśmy od projektu społecznego, od niego odbiliśmy się, tworząc wystawę w Polskim Pawilonie na Biennale. Pokazywaliśmy rozwiązania montażowe okien z odzysku, zbieraliśmy też okna w samym Londynie — one także pojechały już do organizacji non-profit w Ukrainie. Zastanawialiśmy się także wspólnie nad tym, jakie walory estetyczne ma powtórne wykorzystanie materiałów i komponentów budowlanych.
Zofia: Folia, plastik, styrodur i nagle to wszystko wylądowało w tej zabytkowej przestrzeni w Londynie. Kontrast między oknami PVC a starą stolarką Somerset House, jeszcze w pełnym słońcu, okazał się bardzo ciekawy. W domach wszyscy wolimy mieć drewniane, trzyszybowe okna. W naszych działaniach taki dobrze znany nam, ale już niezbyt mile widziany klasyk w postaci okien PVC ze zwykłą plastikową klamką jest najbardziej pożądany. Takie okna przetrwają transport, łatwo je zainstalować, są relatywnie lekkie. Większość okien trafia do obszarów wiejskich, do osób, które nie miały zasobów, żeby wyjechać lub postanowiły dożyć starości we własnym kraju. To często ludzie, którzy mieli fatalnej jakości drewniane okna. Te plastiki to dla nich nie tylko bezpieczeństwo, ale też lepsza ochrona przed zimnem i wilgocią. Obecnie mamy możliwość pozyskiwania między innymi drzwi, wykładzin, sufitów podwieszanych, kamienia i innych materiałów. Uznaliśmy, że to może być sposób, żeby finansować część działań fundacji.
demontaż parkietu przy ul. Rozbrat
fot.: Kuba Rodziewicz
Anna: Jaki jest Wasz koncept?
Zofia: Meble i przedmioty vintage od dawna cieszą się dużym powodzeniem. My poszerzamy nasz obszar zainteresowania o materiały budowlane z odzysku.
Petro: Stworzyliśmy projekt BUDO, który funkcjonuje od niedawna i stale się rozwija. Dziś składa się z dwóch elementów: to internetowy sklep z materiałami z odzysku, które pozyskujemy z rozbiórek i darowizn, oraz usługa doradczo-demontażowa dla zarządców budynków, deweloperów i inwestorów. W budynkach komercyjnych bardzo często zmienia się wyposażenie, z którym nie do końca wiadomo, co zrobić. Tu spieszymy z pomocą my.
Zofia: Ostatnio zrobiliśmy inwentaryzację w jednym z takich miejsc. Okazało się, że znajdowało się w nim 596 obiektów: biurka, fotele, lampy, tablice magnetyczne, kontenerki i tak dalej. Część z tych rzeczy pojechała do Ukrainy, a część trafiła do szkół w Warszawie czy Toruniu, znakomita większość poszła do polskich organizacji non-profit. Dzięki wypracowanej sieci kontaktów w trzecim sektorze możemy działać dość sprawie. Udało nam się znaleźć odbiorców na 590 przedmiotów wśród 30 organizacji. Dotarliśmy nawet do koła gospodyń wiejskich. To łącznie 14 ton mebli, które nie trafiły do kontenera — ogromna oszczędność dla naszego partnera i ogromna oszczędność finansowa dla tych, których wsparliśmy meblami. Coraz więcej firm zgłasza się do nas w tej sprawie. Uzyskujemy w ten sposób zarówno materiały, które możemy przekazać potrzebującym, jak i te, które możemy wstawić do naszego sklepu, który jest dodatkowym zastrzykiem finansowym dla naszej fundacji. I tak wartość społeczna łączy się z dbaniem o środowisko i działaniami komercyjnymi.
pozostałości po rozebranym parkiecie w kamienicy przy ul. Rozbrat
fot.: Kuba Rodziewicz
Petro: Ostatnio zgłosiła się do nas firma zarządzająca budynkiem, która powiedziała, że niedługo odbędzie się u nich wymiana elewacji we foyer biurowca, a co za tym idzie likwidacja granitu. Dzięki współpracy z firmą CYRKL my ten granit odzyskujemy i znajdujemy na niego odbiorców.
Zofia: Pozyskujemy też lampy, drobne elementy, takie jak klamki, wieszaki, ale bardziej interesuje nas właśnie kamień, płytki, drewno, drzwi, okna — duże gabaryty.
Petro: To droga, która nie jest jeszcze dogłębnie zbadana ani przez nas, ani przez architektów. Dlatego blisko współpracujemy z projektantami i projektantkami, żeby wspólnie opracowywać sposoby powtórnego wykorzystania materiałów.
demontaż parkietu przy ul. Rozbrat
fot.: Kuba Rodziewicz
Zofia: W czasie mało fortunnej rozbiórki zabytkowej kamienicy na Rozbrat, samodzielnie uratowaliśmy kilkaset metrów kwadratowych dębowego parkietu, który dostanie drugie życie w dwóch realizacjach architektonicznych w Warszawie.
Petro: Zaczęliśmy wchodzić do biurowców i kamienic bez wiedzy na temat tego, jak demontować poszczególne elementy. Wystarczą cztery godziny pracy naszego wolontariackiego zespołu pod okiem profesjonalistów i już wiemy, jak działać. Na Rozbrat akurat weszliśmy, zanim ta rozbiórka się zaczęła, więc mieliśmy trochę czasu, żeby zobaczyć obiekt, przygotować się i zaplanować pracę. Okien z tego budynku finalnie nie pozyskaliśmy, ale pozyskaliśmy parkiet, lampy i grzejniki.
Zofia: Ostatnio dzięki uprzejmości ordynatora i jego zespołu odebraliśmy 300 okien w związku z termomodernizacją szpitala w Opolu. W grudniu mamy duży projekt we Wrocławiu i dwa w Warszawie. Rozwijamy się, ale do finansowego bezpieczeństwa jeszcze nam daleko, a do tego dążymy, by móc prowadzić działania pomocowe bez stresującej zależności od grantów i darowizn.
rozładunek okien w Kijowie
fot.: Marcin Banasiak
Petro: Ważnym czynnikiem jest tu także aspekt legislacyjny. Okna swobodnie mogą przetrwać kilkadziesiąt lat, z kolei teraz widzimy falę termomodernizacji budynków użyteczności publicznej, gdzie wymieniane są kilku-, kilkunastoletnie okna. To ma dobre strony — budynek będzie miał mniejsze straty ciepła, ale to oznacza, że potencjalnie nadal dobrej jakości komponenty budowlane trafiają na śmietnik.
Anna: Do jakiego poziomu rozkręcenia takiej machiny chcielibyście dojść?
Zofia: Chcielibyśmy dojść do takiego poziomu, w którym stać nas na zatrudnienie jeszcze jednej osoby, bo nie mamy już na nic czasu, a mamy coraz więcej pomysłów.
Anna: To nie są duże oczekiwania.
Zofia: Wiadomo, że nie pracujemy tu za darmo, bo wbrew powszechnym opiniom prowadzenie organizacji społecznej to nie wolontariat. To ciężka, codzienna, wymagająca poświęceń praca. Godziwe pensje za wykonaną pracę to nie jałmużna. Chcielibyśmy móc działać jak najdłużej. Myślę, że mamy potencjał działać na większą skalę, tylko brakuje nam mocy przerobowych, żeby ten potencjał zagospodarować. Czujemy, że to się wszystko rozwija. Gdyby było nas o jedną lub dwie osoby więcej moglibyśmy działać intensywniej.
Petro: Wiele osób dostrzega potencjał w tym, co robimy. Dlatego rzeczywiście ta trzecia osoba poprawiłaby nam humor.
rozładunek okien w Kijowie
fot.: Marcin Banasiak
Zofia: Nasza działalność nie do końca wpisuje się też w projekty grantowe. Musimy szukać alternatywnych rozwiązań. Dlatego aukcja. Dlatego właśnie BUDO. Dlatego nasza usługa doradcza dla firm i zarządców nieruchomości.
Anna: Nazwa Waszego pierwszego projektu — OKNO — serce fundacji, jest bardzo metaforyczna.
Zofia: Ale też bardzo dosłowna.
Petro: Dzięki temu od razu wiadomo, w czym robimy — w oknach. A w projekcie BUDO — działamy z materiałami budowlanymi. Proste w założeniach działania, które mogą mieć realny wpływ na sektor budowlany w Polsce.
lampy… też z odzysku
fot.: Kuba Rodziewicz
Anna: Dziękuję za rozmowę.