Zobacz w portalu A&B!
Zostań użytkownikiem portalu A&B i odbierz prezenty!
Zarejestruj się w portalu A&B i odbierz prezenty
maximize

„Już trochę świat wie, co to znaczy polish design”

25 listopada '21

Dorota Koziara — projektantka wszechstronna, która tworzy zarówno artystyczne, rzeźbiarskie instalacje, jak i funkcjonalne produkty sztuki użytkowej, wystawy, wzory i scenografie. Od lat aktywnie promuje polski design na całym świecie i współpracuje z największymi markami jak Dior czy Hermes. Szesnaście lat po pierwszej zorganizowanej własnym sumptem wystawie „Polish Designers” współtworzy kolejną — prezentowaną w Polskim Pawilonie na EXPO w Dubaju ekspozycję „Creative by Nature”. Jak przez te lata zmienił się polski design i jego postrzeganie na świecie?

Ola Kloc: Jest pani często nazywana ambasadorką polskiego designu na świecie, była kuratorką wielu wystaw prezentujących dorobek rodzimych twórców. Pierwszą z nich zresztą, ekspozycję „Polish Designers”, zorganizowała pani własnym sumptem w 2005 roku. Jak pani zdaniem zmienił się przez te lata polski design i jego postrzeganie na świecie?

Dorota Koziara: To jest bardzo fajne pytanie, zwłaszcza w tym roku, ponieważ całkiem do niedawna, jeszcze przed covidem, powtarzałam ciągle, że nie jesteśmy jeszcze dość znani z naszego designu. Każda wystawa, której byłam kuratorką, miała w swoim tytule słowa polish design. Robiłam to uporczywie od właśnie 2005 roku, od czasów wystawy w moim studio w Mediolanie po to, żeby w głowach ludzi z zagranicy zakodować, że oprócz italian czy scandinavian design istnieje też polish design. Przez tych szesnaście lat bardzo dużo się działo, był to czas bardzo intensywny, jeśli chodzi o rozwój Polski, o rozwój polskiego przemysłu, a co za tym idzie, rozwój polskiego designu.

Jestem teraz kuratorką bardzo prestiżowej wystawy w Polskim Pawilonie na EXPO w Dubaju, która ma tytuł „Creative by Nature”. Zainaugurowana została 18 listopada. Jest to wystawa, na której pokazujemy polskie produkty, bardzo innowacyjne, bo jej głównym organizatorem jest Urząd Patentowy RP. Nie jest to więc wystawa, którą mogę porównać do wystaw designu, jakie na przykład organizowałam w Mediolanie, gdzie pokazywaliśmy zdecydowanie więcej mebli czy produktów związanych z wyposażeniem domu. Wystawa w Dubaju pokazuje nie tylko rzeczy związane z najbliższym otoczeniem człowieka, ale też wynalazki, urządzenia z dziedziny medycyny czy obiekty, które mają zadbać o naturę, jak chociażby podwodny dron, który produkuje firma NOA Marine z Krakowa, bardzo ciekawy startup zajmujący się badaniem czystości wód mórz i oceanów. Więc jest to wystawa bardzo kompleksowa, która w pigułce pokazuje sytuację Polski na arenie międzynarodowej w dziedzinach designu i innowacji. To jest pierwsza wystawa, przy której pracuję, w której tytule nie ma już słów polish design.

Pawilon Polski na EXPO 2020 w DubajuPawilon Polski na EXPO 2020 w DubajuPawilon Polski na EXPO 2020 w Dubaju

Pawilon Polski na EXPO 2020 w Dubaju

© Ceramika Tubądzin

Przez wiele lat zagraniczni dziennikarze, przychodząc na wystawy, pytali mnie o to, jaki jest ten polski design, z czym on się wiąże. Nie było na ten temat żadnych publikacji na poziomie międzynarodowym. Gdy w 1998 roku pracowałam nad scenografią i częścią dramaturgii przy spektaklu w reżyserii Roberta Wilsona z okazji 70lecia najstarszego na świecie pisma poświęconego designowi „Domus”, przeglądałam archiwa pisma nie było w nich żadnej wzmianki o Polsce czy o innych krajach byłego Układu. W Polsce, pomimo trudnej sytuacji historycznopolitycznej, tego, że nie było nas przez ponad sto lat na mapie Europy, miały miejsce rozbiory, jedna wojna, druga wojna, pomimo braku ciągłości w rzemiośle, którą mają takie kraje jak na przykład Anglia, Niemcy, Francja czy Włochy, mimo wszystko mamy tradycje rzemieślnicze i przemysłowe, one są po prostu w naszym DNA. Po przewrocie politycznym i po wejściu Polski do Unii Europejskiej, kiedy zaczęły pojawiać się duże dotacje na rozwój poprzez design i najnowsze technologie, polskie firmy bardzo dobrze z tego skorzystały i dzisiaj widzimy tego efekty. Dzisiaj rzeczywiście może jeszcze nie możemy mówić o ekspansji licznych polskich marek na rynki międzynarodowe w wielu dziedzinach, ale to już się dzieje, to już nie jest tak, jak to było piętnaście czy dziesięć lat temu. Już trochę świat wie, co to znaczy polish design.

 
Ola
: Do wspominanej przez panią wystawy w Dubaju jeszcze wrócimy, tymczasem chciałabym sięgnąć do początków pani kariery. Po studiach dzięki stypendium wyjechała pani do Włoch, aby tam dalej się uczyć, rozwijać i tworzyć. Wiem, że rozważała też pani też kraje skandynawskie. Czym skradła pani serce Italia?

Dorota: Przeważyły dwie rzeczy. Jedna to to, że gdy byłam na studiach, wybrałam się na wycieczkę do Włoch. Zachwyciły mnie! Toskania, obrzeża Florencji, bogactwo, różnorodność, piękna natura, historia, malarstwo średniowieczne, ta mieszanka, to bogactwo kulturowe... Myślałam, że chciałabym chociaż przez rok pomieszkać w tym pięknym kraju, żeby po prostu móc z nim obcować, poznać bardziej, nie tylko podczas wycieczki. A druga rzecz była taka, że gdy napisałam do szkoły w Helsinkach z zapytaniem, czy mogę tam studiować, odpowiedzieli mi, że jak najbardziej, czekają na mnie z otwartymi ramionami i dodali, że jest na uczelni pewien Polak. Okazało się, że studiuje tam mój przyjaciel z Krakowa, Kuba Czekaj. I on mi napisał: „wiesz co, Dorota, ludzie z południa odkryli inne kontynenty, tutaj na północy o 16.00 wszystkich już ogarnia przygnębienie i kończą w pubie”. To oczywiście tylko anegdota, ale ja zawsze czułam się wewnętrznie bliższa południa niż północy. To są dwie zdecydowanie różne szkoły designu.

Gdy próbowałam zrozumieć, jaki jest ten polski design, rozmawiam na ten temat z moimi przyjaciółmi po fachu. Jeden z nich, znany designer o szwedzkich i włoskich korzeniach, Duilio Forte powiedział: „wy to tak naprawdę jesteście pośrodku, nie tylko geograficznie”. On znakomicie zna zarówno szkołę skandynawską, jak i włoską. To, co dzieje się w Skandynawii jest bardzo ascetyczne, żeby nie powiedzieć zgrzebne, w tym jest oczywiście również ogromna elegancja. Z kolei to, co dzieje się na południu jest, jak ja to nazywam, „barokowe”, ale nie w sensie złota, welurów i tak dalej, tylko w sensie różnorodności działań, estetyk i bogactwa. Polska rzeczywiście jest pośrodku, z pewną nutką wschodniego romantyzmu.

 
Ola
: Jest pani niezwykle wszechstronną projektantką tworzy zarówno ogromne instalacje rzeźbiarskie, jak i drobne wzory na produkowaną w Bolesławcu ceramikę, a nawet modową kolekcję, meble, scenografie, wystawy. Współpracuje też pani z największymi markami, według jakiego klucza je pani dobiera?

Dorota: Klucz jest jeden projektant jest osobą, która po prostu ma projektować. Są takie dziedziny projektowania, które wymagają specjalizacji albo pracy w teamie, jak projekt samolotu, telefonu komórkowego, komputerów czy sprzętów medycznych. Jest też mnóstwo innych rzeczy związanych z wyposażeniem wnętrz czy ze światem mody, rzeczy, którymi człowiek się otacza, które mu służą, które projektant może zaprojektować w swoim studio. W przypadku projektu wazonu czy krzesła nie jest potrzebna specjalizacja, trzeba to po prostu lubić i dla mnie każdy taki temat, każda współpraca, jest nowym wyzwaniem. Przez wiele lat uważano, że projektant powinien znać wszystkie technologie. Moim zdaniem technologie rozwijają się tak szybko, jest tyle nowości, innowacji, często projektanci pracują z firmami nad tworzeniem nowych materiałów, że tak naprawdę człowiek nie jest w stanie ich wszystkich poznać.

Sama zawsze uwielbiałam fabryki, od dziecka. Mój dziadek był stolarzem, często siedziałam w jego warsztacie wśród maszyn i wiórów, być może stąd wzięła się moja fascynacja procesem projektowym, tym, że od szkicu do momentu, w którym produkt będzie używany przez człowieka, jest długa droga i praca często wielu ludzi. Dla mnie ten proces jest fascynujący, to żeby zrobić coś dla człowieka, a nie „sobie a muzom”. Tworzenie „sobie a muzom” to cała dziedzina sztuki, lata nauczyły mnie, że jest bardzo potrzebne, musimy się otaczać pięknem, ono wpływa nasze emocje. Piękno jest dla mnie tak samo funkcją, jak ergonomia.

Rozpiętość moich działań polega na tym, że dla mnie każdy temat, każda technologia jest właśnie nowym wyzwaniem, chętnie się z nim mierzę. Przed rozpoczęciem pracy studiuję zawsze sytuację danej firmy po to, żeby dobrze zrozumieć ich linię technologiczną, ale też, żeby zaproponować im taki produkt, który otworzyłby im nowe rynki, coś, co może poszerzyć ich gamę produktów. Na szczęście sztuka cały czas się w tym przewija. Już na etapie szkoły podstawowej nie mogłam się zdecydować czy wybrać malarstwo, czy zostać lekarzem, jak wielu młodych ludzi, którzy w pewnym momencie nie wiedzą, w którą pójść stronę. Już jak miałam 13 lat, z jednej strony chciałam służyć człowiekowi, a z drugiej malować i rysować, i tak naprawdę nie wiedziałam, jak to pogodzić. Wydaje mi się, że projektowanie właśnie znakomicie łączy te dwie rzeczy. W Polsce, gdy ja studiowałam, był wyraźny podział na to, że architektura na politechnice dotyczy samej bryły, a architektury wnętrz i designu uczy się w akademiach sztuk pięknych. Było to dla mnie niezrozumiałe, architektura wnętrz i architektura-bryła powinny z sobą współgrać i ludzie powinni uczyć się tych rzeczy razem, bo potem razem pracują przy projektach. Choć przez cały okres edukacji sztuka jest u nas nadal powiązana z projektowaniem, nie wszyscy to łączą w życiu zawodowym. Ja wyjechałam do Włoch, gdzie to połączenie jest bardzo często praktykowane przez architektów. Sam Alessandro Mendini, z którym pracowałam przez wiele lat, był jednocześnie wielkim architektem i artystą, sztuka ma ważne miejsce w wielu jego projektach przestrzeni publicznych, muzeów. Może sama w ostatnich latach bardziej rozwijałam projektowanie, ale nie odeszłam przez ten czas zupełnie od sztuki, każdego roku staram się zrealizować jakąś instalację rzeźbiarską, jedną albo więcej. To jest dla mnie po prostu naturalne, to mieszanie sztuki z projektowaniem.

 
Ola
: Mówiła pani o tym, jak fascynujący dla pani jest proces technologiczny przy współpracach z markami. Od 2015 roku współpracuje pani z firmą Tubądzin...

Dorota: Tak, marka Tubądzin poza tym, że jest producentem ceramiki łazienkowej, jest też taką firmą, która przez lata bardzo dużo zrobiła nie tylko na polskim rynku, ale też na rynkach krajów byłego Układu, w których ekonomia dynamicznie się rozwijała przez ostatnie lata. Tubądzin organizuje konkurs architektoniczny, już teraz międzynarodowy, w którym nagrody są imponujące. Poza stażem u mnie w studio w Mediolanie są to nagrody pieniężne i ciekawe wyjazdy zagraniczne. Osoby, które zwyciężyły w ostatniej edycji, niedawno wróciły z Dubaju, dwa lata temu zwycięzcy byli w Nowym Jorku. Od kilku lat marka organizuje też Tubądzin Design Days i to od tego wydarzenia zaczęła się nasza współpraca. W 2015 roku byłam jednym z czterech gości specjalnych w ramach spotkań z architektami w kilkunastu miastach w Polsce. Później marka zaprosiła mnie do roli projektanta nowych kolekcji.

© Tubądzin Management Group

 
Ola
: Owocem tej współpracy jest kolekcja barwionych w masie płytek Cielo e Terra, czyli Niebo i Ziemia. Dominują w niej bliskie naturze, stonowane barwy inspirowane kolorystyką polskiego krajobrazu. Jaka jest ta kolekcja? Jak wyglądał proces jej tworzenia? Wyobrażam sobie, że technologicznie było to ogromne wyzwanie, a jak przebiegał sam etap czerpania barw z pejzażu?

Dorota: Czerpanie barw z krajobrazu było piękną częścią tego projektu, ale to właśnie sama technologia jest po prostu niesamowita! Wchodząc we współpracę z Ceramiką Tubądzin, marką, mającą wówczas dwie wielkie fabryki (dzisiaj już trzy, za chwilę pewnie cztery), przestudiowałam to, co firma już robiła w swoim zakresie, jakie są możliwości technologiczne i co w związku z tym mogę zaproponować innego, co poszerzy im grono odbiorców i rynki, ale też na ile nowy produkt będzie innowacyjnym na tle tego, co marka robiła dotychczas. Mogłam wtedy zaproponować kolejne serie dekorowanych płytek do przestrzeni prywatnych, które wtedy marka głównie robiła, ale biorąc pod uwagę etap rozwoju, na którym był Tubądzin, chciałam zaproponować kolekcje, które nadawałyby się także do przestrzeni publicznych i na elewacje. Takie produkty mają zupełnie inne parametry techniczne jeśli chodzi o ścieralność, antypoślizgowość, reagowanie na światło. Równolegle prowadziliśmy w studio rozmaite doświadczenia, robiliśmy bardzo dużo zdjęć polskiego pejzażu, które powiększaliśmy do jednego piksela. Chciałam, żeby ta kolekcja była harmonijna, z kolorystką charakterystyczną dla środkowej Europy, głównie inspirowaną polskim pejzażem. Początkowo roboczą nazwą kolekcji były właśnie „Kolory Polski”. W ten sposób wybraliśmy około trzydziestu barw. Dominująca gama kolorystyczna pokazała nam, że w tym polskim pejzażu trudno na przykład o ciepły, intensywny turkus, jaki jest nad Morzem Śródziemnym, trudno też o wiele innych, bardziej nasyconych kolorów, że tak naprawdę ta średnia jest bardzo stonowana. Mamy oczywiście w maju, w czerwcu i w lipcu przepiękne kolory kwiatów, ale to nie jest dominująca gama kolorów na przestrzeni całego roku.

kolekcję Cielo e Terra tworzy dziewięć kolorówkolekcję Cielo e Terra tworzy dziewięć kolorówkolekcję Cielo e Terra tworzy dziewięć kolorów

kolekcję Cielo e Terra tworzy dziewięć kolorów

© Ceramika Tubądzin

Studium koloru wyszło nam pięknie, robiliśmy też próby w fabrykach Grupy Tubądzin, ale nie mogliśmy uzyskać tych parametrów, które chcieliśmy. Zależało mi też na barwieniu płytek w masie proszę sobie wyobrazić, że bierzemy worek piasku, mieszamy z pigmentem i go sprasowujemy. I teraz, gdy potniemy taką płytę, w jakąkolwiek stronę byśmy jej nie cięli, to ona wszędzie, w każdym przekroju będzie miała takie same parametry i ten sam kolor. Właśnie na takim produkcie mi zależało, tylko taki produkt mógł uzyskać maksymalny stopień ścieralności, antypoślizgowości i wytrzymywać w różnych warunkach atmosferycznych. Uzyskiwaliśmy wysokie parametry, ale nie były one najwyższe, takie, z którymi mogliśmy zawojować świat. Aż któregoś dnia przyjechałam do Tubądzina i właściciel firmy, pan Andrzej Wodzyński, zaprosił mnie do swojego gabinetu, zamknął drzwi, na wielkim szklanym stole rozłożył ogromny rulon i powiedział: „swoim projektem zainspirowałaś mnie do budowy nowej fabryki, która musi spełnić te parametry, bo u nas, ile mogliśmy, tyle wypracowaliśmy, do tego jest jednak potrzebna zupełnie inna linia technologiczna”. Był to dla mnie bardzo wzruszający moment, ale dodał też: „musisz jeszcze poczekać dwa lata”.

kolekcja Cielo e Terrakolekcja Cielo e Terrakolekcja Cielo e Terra

kolekcja Cielo e Terra, kolor Blu

© Ceramika Tubądzin

I tak powstała kolejna fabryka Tubądzin, z linią technologiczną Continua+ projektowaną przez wybitnych specjalistów z włoskiej firmy SACMI, którzy będąc na otwarciu, mówili, co też było wzruszające, że jest to w tym momencie najnowocześniejsza fabryka na świecie. To było imponujące. Bardzo się też baliśmy, bałam się ja, myślę, że bali się właściciele firmy i zarządzający, bo w tych wielkich kadziach, do których się wsypuje masy, w których to wszystko musi być wymieszane, z których później całość wypływa na linię technologiczną, wystarczy jakiś jeden paproch, niewymieszany pigment, żeby coś poszło nie tak. A to potem idzie w ilości, nawet taka próba w fabryce. To nie jest tak, że się da otworzyć piekarnik, wsadzić placek i wyciągnąć. Jak się puszcza linię technologiczną, to te setki metrów idą po prostu ciągiem. Przy tej współpracy też po raz pierwszy, jak pojechałam zobaczyć prototypy, czyli płyty o wymiarach 2.4 × 1.2 metra, które stały w tej hali produkcyjnej, to ja fizycznie podskakiwałam z radości, bo nigdy mi się nie zdarzyło, żebym zobaczyła taki prototyp, co do którego nie miałabym absolutnie żadnych zastrzeżeń. To przerosło w ogóle moje oczekiwania i oczekiwania wszystkich, którzy przy tym pracowali. Zarówno technologów w tych dawnych fabrykach, którzy rozpoczynali ze mną pracę przy kolorach, jak i osoby, które ze mną współpracowały z zespołu wewnętrznych projektantów marki czy później technologów, którzy musieli nauczyć się linii w nowej fabryce, to było coś niesamowitego. Symboliczne w nowej fabryce jest też to, że laboratorium jest umieszczone w samym jej sercu, na samym środku.

kolekcja Cielo e Terrakolekcja Cielo e Terrakolekcja Cielo e Terra

kolekcja Cielo e Terra, kolory Sabbia i Beige

© Ceramika Tubądzin

Dzisiaj ten produkt sprzedaje się w wielu państwach na świecie. Skoro rozmawiamy o ekspansji polskich firm, muszę powiedzieć, że jest mi bardzo miło, jak dostaję SMSy z jakichś showroomów czy z miejsc, które sprzedają najlepsze włoskie marki, czy na przykład z południowej Afryki, z Kanady, ze Stanów Zjednoczonych, nie mówiąc już o tych krajach najbliższych, w których dostępna jest kolekcja. Sama produkcja była ciężkim orzechem do zgryzienia, ale naprawdę nie było żadnej „kuchy”, już w tej nowej fabryce wszystko od laboratorium po pierwsze prototypy wyszło po prostu perfekcyjnie i z tego bardzo się cieszę. Teraz rozwijamy kolekcję o mozaiki, nowe dekoracje, prawdopodobnie też nowe kolory. Wracając jeszcze do kolorystyki, nie mogliśmy oczywiście wyprodukować wszystkich trzydziestu kolorów, to jest zawsze kwestia trudnych wyborów fabryka nie może wyprodukować wszystkiego, oznacza to potem koszty, magazynowanie, nadanie kodów. W rezultacie mamy cztery kolory ziemi, cztery kolory nieba i kolor łączący te dwie kategorie róż, o który musiałam trochę walczyć, ponieważ w zarządzie byli głównie panowie. Dzisiaj możemy się tylko uśmiechnąć, ale ostatecznie ten róż bardzo dobrze się sprzedaje i sam główny pan prezes kiedyś powiedział mi wielki komplement: „pani Doroto, pani widzi jednak dalej niż my, muszę to przyznać”. To naprawdę dodało mi skrzydeł, a róż okazał się chyba najbardziej sprzedawalnym kolorem, używają go zarówno kobiety, jak i mężczyźni, jest dobrym uzupełnieniem do całej reszty odcieni. To jest taki produkt, który może nie jest primo violino, nie jest krzykliwy, ale będzie służył przez lata, taką mam nadzieję.

kolekcja Cielo e Terrakolekcja Cielo e Terrakolekcja Cielo e Terra

kolekcja Cielo e Terra, kolor Polvere

© Ceramika Tubądzin

Z mojego punktu widzenia warto jest projektować produkty tak, żeby wytrzymywały próbę czasu, żeby przetrwały mody. Tym bardziej po covidzie, kiedy wszyscy sobie uzmysłowiliśmy, że nasze najbliższe otoczenie jest bardzo ważne, bo dużo czasu spędzaliśmy w naszych domach, w biurach może mniej. To właśnie piękno produktów, jakimi się otaczamy, ich jakość są bardzo ważne. I to jest taki produkt. Chciałam też, aby była to taka gama kolorystyczna, którą architekci będą mogli wykorzystywać również na fasadach, żeby nie bali się mieszania tych kolorów. Została tak przestudiowana, że niezależnie od tego, czy architekt wykorzysta w projekcie jeden kolor, czy dwa, czy wszystkie w jakiejkolwiek konfiguracji, one będą z sobą harmonijnie współgrały.

kolory dobrane został takkolory dobrane został takkolory dobrane został tak

kolory dobrane został tak, aby można było je dowolnie zestawiać

© Ceramika Tubądzin

 
dalszy ciąg rozmowy na następnej stronie

Głos został już oddany

PORTA BY ME – konkurs
Sarnie osiedle - dni otwarte 15-16 listopada
Ergonomia. Twój przybiurkowy fizjoterapeuta
INSPIRACJE