Konkurs „Najlepszy Dyplom ARCHITEKTURA”
Zostań użytkownikiem portalu A&B i odbierz prezenty!
Zarejestruj się w portalu A&B i odbierz prezenty
maximize

Cynizm i naiwność w architekturze

16 czerwca '20

Gdy zarzucano Remowi Koolhaasowi, że projektując siedzibę CCTV w Pekinie, wspiera autorytarny reżim, który depcze prawa człowieka, architekt odparł, że w ten sposób wspomaga zmiany w Państwie Środka. Trudno uwierzyć, by błyskotliwy projektant i publicysta wierzył we własne słowa. „Musimy być pragmatyczni” — wyznał. Czy etyczne rozterki (bądź ich brak) Koolhaasa mają wspólny mianownik z codziennością architektury w Polsce?

Architekci lubią dyskutować o imponderabiliach. O pięknie i dobru. O humanistycznym wymiarze architektury i kulturze kontynuacji. To zawsze wygląda lepiej niż pozbawione jakiejkolwiek wzniosłości rozmowy o PUMach (PUM – Powierzchnia Użytkowa Mieszkalna). „Iksiński zrobił koncepcję mieszkaniówki. Potem ja przejąłem temat i wycisnąłem z niego jeszcze 40 procent PUMu” — opowiadał mi kiedyś architekt pracujący w jednym z polskich miast wojewódzkich. Być może nawet nie zauważył niestosowności własnych słów i chwalił się warsztatową biegłością. Wszak taki projektant to prawdziwy skarb dla dewelopera! 40 procent więcej powierzchni do sprzedania to realny zysk liczony w wielocyfrowych kwotach.

patoapartamenty

Efektem tego są nowe mieszkania, gdzie korytarz stanowi ponad 1/3 całej powierzchni. Pokoje są niewiele większe od schowków na szczotki. Powstają kolejne realizacje, które Jan Śpiewak celnie określił jednym słowem: patodeweloperka. Standardem stał się aneks kuchenny, który nie tyle zapewnia kontakt pomiędzy osobą przygotowującą posiłek a pozostałymi domownikami lub gośćmi, co omija problem minimalnej szerokości kuchni określonej w „Warunkach technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie”. Gdy w jednym z łódzkich biur powstał projekt budynku, w którym część dwupokojowych mieszkań miała jedynie okna od strony północnej, postanowiono… jeden z pokojów nazwać „garderobą”. Na szczęście koncepcja nie została zrealizowana i pozostała uwiecznionym na papierze dowodem „pomysłowości” głównego projektanta.

Mieszkania, których rozplanowanie nie wynika z logiki funkcji, lecz dążeń do fałszywie rozumianej optymalizacji, to nie jedyny problem. W filmie dokumentalnym „Bloki” jedna z przedstawicielek firmy deweloperskiej z dumą zachwala nowe osiedle, podkreślając, że poszczególne budynki dzieli od siebie „aż 12 metrów”. Każdemu, kto uważa taki dystans za optymalny, polecam porównanie zdjęcia satelitarnego współczesnych zespołów mieszkaniowych i dowolnego osiedla z lat 60. Co widzimy? Przestrzeń między blokami jakby się skurczyła. Trawniki zastąpiły parkingi. Jest to oczywisty efekt polityki wykorzystania każdego możliwego skrawka działki tak, aby ten generował zyski. Oczywiście należy też wziąć pod uwagę fakt, iż część nowych osiedli jest zlokalizowana w obrębie ścisłego śródmieścia, gdzie dopuszczalny współczynnik zabudowy jest stosunkowo wysoki. Świadomość zgodności całej realizacji z przepisami nie poprawia komfortu mieszkania.

„Central Park Apartments” w Łodzi

„Central Park Apartments” w Łodzi. Charakter przestrzeni między budynkami oraz jej gabaryty każą wątpić,
czy nowe osiedle z biegiem lat zazieleni się w stopniu porównywalnym do realizacji z lat 60.

fot.: Błażej Ciarkowski

kiedy idealiści stali się cynikami?

Skoro jednak projekt jest zgodny z przepisami, to czy w ogóle możemy mówić o jakimkolwiek problemie? Chcącemu nie dzieje się krzywda, a jeśli ktoś kupuje mieszkanie składające się w większości z przestrzeni komunikacyjnej lub z oknami zwróconymi na północ, to widocznie takie warunki mu odpowiadają… Poza tym, jeśli ja się nie podejmę tego zlecenia, to zrobi ktoś inny. Zaproponuje takie same rozwiązania albo jeszcze gorsze… Usprawiedliwienie zawsze się znajdzie. Architekt Y oburzony ideą konsultacji społecznych dowodził, że miasto powinno rozwijać się w oparciu o stare dobre zasady — ludzie zagłosują swoimi pieniędzmi. Kto ma więcej, ten ma lepiej. Wszystko w ramach prawa, obowiązujących regulacji i czystego sumienia.

Pnącza zastąpiły drzewa.

Pnącza zastąpiły drzewa. Pomysły, które w dobie gomułkowskiej „obsesji oszczędzania” uznawano za irracjonalne,
zyskały rację bytu w dobie kapitalizmu.

fot.: Błażej Ciarkowski

Czy cynizm tak silnie zakorzenił się w architekturze, że przestaliśmy go dostrzegać? Kiedy profesja idealistów stała się profesją cyników? Czy miało to miejsce wraz z nadejściem postmodernizmu, kiedy Charles Moore zapytany przez Jakuba Wujka o genezę nowego nurtu odpowiedział, że chodziło o odróżnienie się od konkurencji i „biznes”? A może nastąpiło to znacznie wcześniej… W momencie, kiedy moderniści tworzyli prospołeczne koncepcje, nie zwracając uwagi na realne oczekiwania ludzi? Gdy William Morris projektował „dla wszystkich” produkty, na które mogli sobie pozwolić nieliczni?

 

Głos został już oddany

BIENNALE YOUNG INTERIOR DESIGNERS

VERTO®
system zawiasów samozamykających

www.simonswerk.pl
PORTA BY ME – konkurs
INSPIRACJE