Zostań użytkownikiem portalu A&B i odbierz prezenty!
Zarejestruj się w portalu A&B i odbierz prezenty
maximize
Zobacz w portalu A&B!
PORTA PRO - strefa Architekta

Zawartość placu w placu

03 września '19

Do czego służy miejski plac? Spacer po Warszawie pokazuje jednoznacznie: do parkowania aut. Czy to ideał miejskiej przestrzeni?

W Warszawie znajduje się sześćdziesiąt siedem przestrzeni określonych administracyjnie jako place lub rynki. W Słowniku Języka Polskiego PWN „plac” to:

„duża, wolna przestrzeń w mieście powstała najczęściej przy zbiegu ulic, zwykle otoczona budynkami”.

Ta definicja w warszawskich warunkach nie ma zastosowania, bo znakomita większość miejskich placów zajęta jest przez funkcje komunikacyjne: parkingi oraz węzły transportowe. Z prawie siedemdziesięciu przestrzeni słownikowej definicji odpowiada może kilka. Mieszkańcy Warszawy przywykli do tego stanu. Słowo „plac” w takich nazwach, jak plac Defilad, plac Konstytucji, plac Bankowy czy plac Trzech Krzyży jest całkiem wyzute ze swojego znaczenia i przez lata mało kto zwracał na to uwagę. Jedna z pierwszych refleksji nadeszła za sprawą projektu artystycznego — w 2007 roku na placu Grzybowskim Joanna Rajkowska ustawiła „Dotleniacz”, który zaczął przyciągać ludzi (zwłaszcza mieszkańców okolicznych bloków i kamienic) w zaniedbane i zapomniane miejsce. To chyba wtedy po raz pierwszy można było zobaczyć, że czasem nie potrzeba wiele, by odzyskać jakąś przestrzeń, przypomnieć o jej istnieniu i nadać jej znów znaczenie.

fiasko na placu Powstańców Warszawy

plac Powstańców
Warszawy

plac Powstańców Warszawy po przeprowadzonej w 2014 roku „rewitalizacji”

fot.: Maciej Krüger | dzięki uprzejmości Fundacji Puszka, placewarszawy.pl

W 2014 roku „rewitalizację” przeszedł plac Powstańców Warszawy, ale pionierskie przedsięwzięcie okazało się klapą. Miejsce wybrane dość przypadkowo (remont przeprowadzono przy okazji przebudowy pobliskiej ulicy Świętokrzyskiej) miało ożyć dzięki wymianie nawierzchni oraz ustawieniu ławek i drzew w donicach. Nie stało się tak, bo nie każdy miejski plac ma w sobie potencjał. Plac Powstańców Warszawy, otoczony ze wszystkich stron ulicami i dość posępnymi gmachami bez żadnych usług w parterach, ponadto położony na uboczu względem głównych tras przemieszczania się użytkowników śródmieścia, nigdy nie był szczególnie ruchliwym miejscem. Usunięcie z jego części samochodów i uzupełnienie go o skromną zieleń nie wystarczyło, by nagle zawitali tu ludzie. Nie wszystkie place mogą, muszą i powinny zamienić się w przestrzenie publiczne — warto najpierw zbadać ich potencjał.

eksperyment na placu Teatralnym

W 2016 roku przy okazji festiwalu „La Folle Journée de Varsovie — Szalone Dni Muzyki” plac Teatralny na jeden wrześniowy weekend (!) z parkingu zamienił się w zielony skwer z alejkami, ławkami, drzewami i krzewami — tu szybko zjawili się użytkownicy, których ściągnęła przede wszystkim możliwość relaksu wśród zieleni w miejscu wcześniej (do dziś) praktycznie niedostępnym. Ówczesna prezydent stolicy Hanna GronkiewiczWaltz chwilowe zazielenienie placu Teatralnego podsumowała wtedy:

„Eksperyment na placu Teatralnym powiódł się. Zaproponuję Radzie Miasta zmiany w budżecie tak, aby w przyszłym roku rozpocząć pracę nad zagospodarowaniem kolejnych placów”.

Dziś już wiemy, że nic takiego nie nastąpiło.

najpiękniejsze parkingi Warszawy

W maju 2018 roku Stowarzyszenie Miasto Jest Nasze opublikowało natomiast album pt. „Najpiękniejsze parkingi Warszawy” [dostępny tutaj] — zbiór zdjęć autorstwa Pawła Przewłockiego, który udokumentował główne stołeczne place i reprezentacyjne przestrzenie

„z właściwej perspektywy — takiej, z jakiej znają je warszawiacy, którzy codziennie muszą przeciskać się między zaparkowanymi samochodami w drodze do pracy i szkoły”.

przypadkowe działania

Najnowsza historia warszawskich placów to cykl przypadkowych, nieskoordynowanych działań, wśród których prawdziwą perłą w koronie są wciąż nieskuteczne próby ucywilizowania głównej przestrzeni publicznej w mieście — placu Defilad. Czy rok 2019 okaże się przełomowy dla warszawskich placów? Jest taka szansa. W Warszawskim Pawilonie Architektury ZODIAK trwa właśnie (czynna do 22 września br.) wystawa pt. „Place. Instrukcja obsługi” będąca podsumowaniem trzyletnich badań, jakie nad stołecznymi placami i rynkami przeprowadziła Fundacja Puszka w partnerstwie z Fundacją Bęc Zmiana. Przez trzy lata zespół ekspertów z różnych dziedzin (od urbanistyki, przez psychologię, po sztukę) przebadał prawie połowę stołecznych placów, analizując ich wygląd, sposób zagospodarowania, znaczenie w mieście, a przede wszystkim rolę, jaką odgrywają. Najbardziej narzucającym się wnioskiem z badań była kompletna przypadkowość tych przestrzeni, co jest rezultatem wielu dekad zaniedbań (w dobrze zaplanowanym i zorganizowanym mieście place tworzą konstelacje, mają swój charakter, a jednocześnie spójność dającą poczucie ładu i harmonii), ale też ciekawym wyzwaniem, szansą na eksperyment i niestandardowe działania.

Bo — jak mówią autorki projektu „Place Warszawy (do odzyskania)” — „nie ma jednego właściwego sposobu użytkowania placu”.

Zamienienie ich wszystkich w skwery z ławkami z pewnością nie byłoby tu lekarstwem, jednak zajmowanie ich przez parkingi też nie jest dobrym wyjściem.

„Niektóre z placów istnieją tylko geograficznie i administracyjnie, a dla przechodniów nie są ani miejscem postoju, ani wymiany czegokolwiek, choćby refleksji. Po prostu przechodnie przechodzą liniowo jak przez pustkę (przestrzenną, historyczną, społeczną)” — diagnozują zjawisko badacze, wskazując zarazem na wartość tych miejsc: na miejskich placach miesza się zwykle wiele znaczeń, warstw historycznych, funkcji, potrzeb wielu grup społecznych, co daje nieprzebrane możliwości działań i funkcjonowania tych wycinków terenów zurbanizowanych.

plac Bankowy — oaza na asfaltowej pustyni

plac Bankowy

plac Bankowy — rozległy parking pod efektowną siedzibą stołecznego ratusza władze Warszawy na letnie miesiące zamieniły w przestrzeń  publiczną

fot.: Anna Cymer

O ile przeprowadzone przez fundacje Puszka i Bęc Zmiana badania są zbiorem informacji, stanowiącym doskonały punkt wyjścia do przemyśleń na temat roli, funkcji i znaczenia placu w tak urbanistycznie chaotycznym mieście, jak Warszawa, to zaledwie trzy przystanki tramwajowe od pawilonu ZODIAK eksperymentu z miejskim terenem można doświadczyć osobiście. Rozległy parking pod efektowną siedzibą stołecznego ratusza władze Warszawy na letnie miesiące zamieniły w przestrzeń publiczną. Zadanie było karkołomne, bo jak stworzyć atrakcyjną przestrzeń dla ludzi w środku asfaltowej pustyni — ogromnego węzła komunikacyjnego (siedem pasów ruchu, krzyżujące się linie tramwajowe i autobusowe, zakorkowane skrzyżowania, brak jakiejkolwiek zieleni)?

Część placu Bankowego — bo o nim mowa — zajęły drewniane konstrukcje do siedzenia i leżenia, ławki i stoły, pawilon kawiarniany, wozy z jedzeniem, butelkomat, szafka na książki, przenośne toalety, krzewy w donicach, a nawet tężnia — instalacja wytwarzająca chłodną mgiełkę z pary wodnej. Projekt był krytykowany jako kosztowny (wydano dziewięćset tysięcy złotych, jednak meble i zieleń znajdą zastosowanie w innych miejscach, gdy minie lato), niemniej szczególnie w upalne wieczory plac Bankowy zapełniał się ludźmi, rzeczywiście odmieniając na lepsze ten fragment śródmieścia. Przaśne, drewniane meble nie pasowały do zdobnej, klasycystycznej architektury pierzei placu, zieleń w donicach nie zapewniała cienia, wymalowane na asfalcie miejsca parkingowe przypominały o prawdziwej, codziennej funkcji tego miejsca. Jednak przemiana placu Bankowego nie miała być docelową realizacją, a prototypem, testem dającym możliwość sprawdzenia, w jakim kierunku powinny iść przemiany tego fragmentu miasta (zanim zamknięto dla ruchu kołowego Times Square w Nowym Jorku, tam także przeprowadzano prototypowanie). Jakie wnioski wyciągnie z tego eksperymentu miasto? Czy władze są gotowe trwale przemienić to miejsce? To się okaże. Projekt należy jednak potraktować przede wszystkim jako kolejny krok do zmiany myślenia mieszkańców, wśród których nadal duża część ma w głowie obraz nowoczesnego miasta poprzecinanego szerokimi arteriami i rozległymi parkingami, gdzie wyznacznikiem wolności i statusu jest własne auto. Już samo pokazanie, że inne aranżacje też mają swoje zalety, stanowi krok naprzód.

ministerstwo woli parking

plac Trzech Krzyży

smutna rzeczywistość placu Trzech Krzyży

fot.: Maciej Krüger | dzięki uprzejmości Fundacji Puszka, placewarszawy.pl

To tragiczny paradoks, że w obliczu klęski klimatycznej, kiedy wreszcie zaczynamy rozumieć, że zieleń czy woda w mieście nie służą tylko ozdobie, publiczne instytucje dla własnych interesów sabotują sprzyjające poprawie jakości życia projekty. Warszawski plac Trzech Krzyży — dziś de facto wielopasmowa jezdnia — miał przejść metamorfozę z uporządkowaniem ruchu kołowego, wydzieleniem terenu zielonego i przestrzeni publicznej; rozstrzygnięto nawet konkurs na projekt zmian. W tym samym czasie, kiedy w ZODIAKU można było analizować bolączki stołecznych placów, a na Bankowym napić się kawy, Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii, którego siedziba stanowi jedną z pierzei placu, teren przed wejściem odgrodziło i wybetonowało jako parking…

plac Europejski najlepszą przestrzenią publiczną

plac Europejski

plac Europejski uznany w 2016 roku przez mieszkańców stolicy za najlepszą przestrzeń publiczną

fot.: Maciej Krüger | dzięki uprzejmości Fundacji Puszka, placewarszawy.pl

Od kilku lat widać w polskich miastach trend do wychodzenia mieszkańców z domu, do spędzania czasu na bulwarach, w parkach, na deptakach i zwykłych ulicach. Miasta ożyły i naturalną tego konsekwencją powinno być dostosowywanie zurbanizowanych terenów do tego nowego sposobu życia. Okazuje się, że lepiej niż państwowe instytucje rozumieją to deweloperzy, bo to oni dziś tworzą najwięcej nowych przestrzeni publicznych. Plac Europejski, inwestycja zrealizowana w 2016 roku przez komercyjne przedsiębiorstwo Ghelamco Poland (proj.: Wirtz International Landscape Architects oraz Massive Design), został najlepszą przestrzenią publiczną w konkursie o Nagrodę Architektoniczną Prezydenta Miasta Stołecznego Warszawy, a wokół nowych korporacyjnych biurowców tworzone są kolejne place i skwery, nie dlatego, że inwestorowi zależy na szczęściu użytkowników, ale dlatego, że podnoszą one po prostu wartość nieruchomości.

„Plac jest metaforą dążeń, problemów i nastrojów realizujących się w przestrzeni społecznej” — piszą autorzy projektu „Place Warszawy (do odzyskania)”.

Obserwujmy je, a może dowiemy się więcej o świecie, w którym żyjemy.

 
Anna
CYMER

Głos został już oddany

PORTA BY ME – konkurs

VERTO®
system zawiasów samozamykających

www.simonswerk.pl
Ergonomia. Twój przybiurkowy fizjoterapeuta
INSPIRACJE