tradycja przeszkleń w gmachach muzealnych
Pomysł CSW Wiewiórka nie jest rewolucyjny. Szereg pawilonów i muzeów sztuki było projektowanych właśnie z myślą o zaglądaniu do środka z ulicy. Najbardziej spektakularną realizacją tego rodzaju, nastręczającą kuratorom nie lada problemów, była w pełni przeszklona Neue Nationalgalerie w Berlinie otwarta w 1968 roku według projektu Miesa van der Rohe. Chociaż już wcześniej kanon świątynny muzeum przełamał otwarty 1939 roku gmach Museum of Modern Art w Nowym Jorku, dzieło Philipa L. Goodwina i Edwarda Durella Stone’a, w którym przeszklenie parteru zaoferowało wgląd do holu wejściowego. Na pomyśle fizycznej dostępności i otwartości zasadzała się też koncepcja Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie, tak wyrzucony do kosza projekt Christiana Kereza, jak i aktualnie realizowany pracowni Thomas Phifer and Partners.
niewykorzystany potencjał
Powszechne zamknięcie instytucji prezentujących sztukę pokazuje, jak bardzo pomysły na dostępność i upowszechnianie sztuki podjęte przez architektów gmachów okazały się aktualne. Oczywiście nie zawsze i nie wszędzie jest taka możliwość, nie znaczy to też, że tej strategii należy nadużywać. CSW Wiewiórka pokazała, że wystarczy okno. We Wrocławiu na przykład jest kiosk — ZŁOTY KIOSK. Ale przede wszystkim trzeba chcieć, bo chcieć to móc.
Bartolomeo Koczenasz podczas montażu „Obrazu ze Składu #9”.
fot.: Katarzyna Jagodzińska
Właśnie rozpoczęła się prezentacja dziewiątego „Obrazu ze Składu”. Planowanych jest trzynaście. A na zakończenie wszystkie prace zostaną pokazane na wystawie, w galerii, już nie przez okno. Ale pomysł małego okna w miejscu, które bazuje na sile przekazu mediów społecznościowych i siatki przyjaciół, pokazuje, czego w mieście zabrakło.