Świat już nie będzie taki sam — mówią uznani twórcy, zdobywcy nagród i wyróżnień, autorzy budynków z pierwszych stron branżowych periodyków. Gdy minie pandemia wirusa Covid‑19 wszystko się zmieni i nic już nie będzie takie jak było. Wszystko… czyli co?
W Wiedniu władze zadecydowały o likwidacji szerokich jezdni i utworzeniu pasaży dla pieszych i rowerzystów. Paryż prowadzi rewizję dotychczasowej polityki transportu publicznego, przygotowując się na czasy „po‑koronawirusie”. Władze Wilna udostępniają kolejne przestrzenie publiczne na potrzeby usług i handlu, które w najbliższym czasie mają zostać „odmrożone”. W międzyczasie w Łodzi w trakcie wyznaczania nowych miejsc parkingowych zdecydowano się zająć chodniki, uwalniając kilka metrów jezdni. Idea social distancing niewiele zmienia. Ci, którzy dostrzegali pewne problemy wcześniej — widzą je nadal i starają się zaradzić. Inni stawiają czoła nowym wyzwaniom przy pomocy biało‑czerwonej taśmy zabezpieczającej, która kilka tygodni temu oplatała ławki i wejścia na miejskie skwery.
Nie po to moderniści projektowali balkony, żebyśmy ignorowali social distancing — pisał na Instagramie @maciejdusiciel. Mimo żartobliwego tonu komentarz skłania do refleksji nad historią architektury. Czy zastanawialiście się kiedykolwiek skąd u Le Corbusiera i innych modernistów wzięło się wyjątkowe zainteresowanie słońcem i powietrzem? Skąd graniczące z obsesją koncentrowanie uwagi na higienie i czystości?
fabryki do leczenia
Jedna z odpowiedzi to gruźlica. Cywilizacyjna choroba, której rozprzestrzenianie się było ściśle związane z warunkami życia w miastach doby rewolucji przemysłowej, ciasne podwórka‑studnie, przeludnione mieszkania, wilgoć i stęchlizna w izbach, do których rzadko kiedy docierały promienie słoneczne i powiew świeżego powietrza.
Podstawą walki z gruźlicą była zmiana, choćby tymczasowa, warunków bytowania. Stąd też licznie powstające sanatoria, wznoszone wśród lasów iglastych. Pacjenci mieli możliwość oddychania czystym, suchym żywicznym powietrzem. Korzystali z helioterapii, zażywając kąpieli słonecznych na przestronnych tarasach. Rozwój wyspecjalizowanych sanatoriów, prawdziwych „fabryk do leczenia” zbiegł się w czasie z narodzinami ruchu nowoczesnego w architekturze. Forma poszczególnych obiektów oraz elementów ich wyposażenia była podyktowana konkretną funkcją. Alvar Aalto tworząc umeblowanie dla sanatorium w Paimio, zaprojektował fotel, który miał zapewnić siedzącemu optymalną pod względem oddychania pozycję, a także… być łatwy w utrzymaniu czystości.
sanatorium Zonnestraal w Hilversum, proj.: Jan Duiker
fot.: Błażej Ciarkowski
Holender Jan Duiker zaplanował sanatorium Zonnestraal w Hilversum jako architekturę lekką i transparentną, umożliwiającą nieustanny kontakt z naturą. Powstał zespół niewysokich pawilonów. Białe ściany i stropy kontrastują z dużymi przeszkleniami, a przestronne tarasy otwierającymi wnętrza na sosnowy las. Co ciekawe, Duiker zaplanował Zonnestraal jako architekturę z określonym terminem „przydatności”. Zakładał, że w ciągu 40 lat gruźlica przestanie być zagrożeniem (co istotnie nastąpiło), więc sanatorium przeciwgruźlicze nie musi być budynkiem trwałym!