Biel, czerń i kobalt. Te trzy kolory dominują w Śląskim Mieszkaniu — wnętrzu w jednym z katowickich bloków z lat 60. Magda Bajor, architektka z pracowni Keokeo Studio, projektując tę przestrzeń, nadała jej nowoczesnego charakteru poprzez odważną i bezkompromisową zabawę formami, fakturami i materiałami tworząc spójne, choć pełne kontrastów wnętrze.
kontrasty w kuchni i salonie
fot.: Ewa Kania
Ola Kloc: Co było priorytetem dla inwestorów?
Magda Bajor: Czas. Na wykonanie projektu miałam go niewiele. Lokal został przeznaczony na wynajem krótkoterminowy. Miał zacząć pełnić taką funkcję możliwie najszybciej.
Jeśli natomiast weźmiemy pod uwagę wytyczne inwestora, było ich niewiele. Zasugerował on pozostawienie parkietu bukowego na swoim miejscu.
Ola: Patrząc na plan, wyraźny jest podział wnętrza na trzy prostokątne części — strefę wejścia i kuchni, otwartego salonu z jadalnią i, w głębi mieszkania, część nocną — sypialnię z łazienką. Z czego wynika taki podział przestrzeni?
Magda: Podział jest wynikiem istniejących elementów instalacyjnych i nośnych. Lokal znajduje się w bloku z lat 60., co stanowiło pewne ograniczenia. Pomiędzy częścią wejściowo‑kuchenną a salonową rozciąga się belka i słupy nośne. Natomiast w łazience punktem zaczepienia stały się instalacje gazowa i co.
Wykorzystałam to, co zastałam, otwierając ciasne pomieszczenia i dodając kilka nowych podziałów tak, aby użytkowanie przestrzeni było wygodne, a sama przestrzeń zyskała nowoczesny charakter.
ścianki ze szkła ornamentowego rozdzielają poszczególne części mieszkania
fot.: Ewa Kania
Ola: Projekt pełen jest kontrastów — z białymi ścianami zestawione są czarne meble i podłogi, z gładkimi powierzchniami — faktury i wzory. Co wpłynęło na tak odważny dobór materiałów, kolorów i tekstur?
Magda: Wnętrze miało mieć unikatowy charakter. Zacznę od bieli. Biel w różnych odsłonach tekstur zawsze stanowi dla mnie punkt wyjścia. W tym wypadku jest tłem łączącym pozostałe elementy. Łączy je w całość, ale i pozwala zaistnieć każdemu z osobna. Dzięki bieli pozostałe intensywne barwy oddziałują na wnętrze, ale nie przytłaczają go.
Za oknem, na sąsiadującym budynku jest ogromny napis w kolorze zbliżonym do kobaltowego. Postanowiłam przenieść ten element do wnętrza mieszkania. Ponadto z sypialni wychodzi się na balkon gdzie balustrady, o podobnej wysokości co wezgłowie, pomalowane są na ten sam kolor. I tak wezgłowie łóżka i balkonową balustradę, które dzielą jedynie drzwi balkonowe łączy kolor, co sprawia wrażenie ciągłości, rytmu. Wykorzystanie tej barwy pozwoliło mi uzyskać poczucie harmonii pomiędzy tym, co projektowane na nowo a tym, co zastane.
rytm ryflowań na szkle wyklarował wzór tapicerowanej lamperii
fot.: Ewa Kania
Pozostawienie parkietu uwarunkowałam zmianą jego koloru. Czarny parkiet ładnie komponuje się z wybranymi czarno‑białymi płytkami.
Moim ulubionym szaleństwem jest łazienka. Jeden materiał, forma lustra i odrobina kobaltu pozwoliły stworzyć wnętrze proste i bardzo graficzne. Maksimum treści.
Ola: Mieszkanie pełne jest ciekawych i często zaskakujących rozwiązań jak sięgające do sufitu wydłużone lustro w łazience, miękka lamperia w wyrazistym kolorze w sypialni czy modne ostatnio szkło ornamentowe oddzielające poszczególne części mieszkania. Jak wyglądał Twój proces projektowy w tworzeniu tych rozwiązań?
Magda: Standardowo forma szła za funkcją. Szkło ornamentowe przesłaniające rośliny, których liście opieraj się o jego taflę — taki obraz miałam w głowie. Podobało mi się wrażenie, jakie sprawia takie zestawianie, zatem, chcąc oddzielić przestrzeń wejścia od strefy relaksu, wykorzystałam je. Lubię wnętrza spójne, gdzie elementy zaskakują, ale też łączą się w jedną nierozerwalna całość. Powieliłam zatem szkło ornamentowe, umieszczając je między sypialnią a ciemną łazienką, która chciałam doświetlić. Rytm ryflowań na szkle wyklarował wzór tapicerowanej lamperii. Wysokość wezgłowia i wysokość płytek w łazience są takie same. Reszta to zabawa kreatywności z intuicją. Pracuję na papierze i modelu 3D, aby zapanować nad przestrzenią. Dodaję elementy, a kiedy mam poczucie, że jest ich w sam raz, ani za dużo, ani za mało uważam projekt za skończony.
detale w łazience i sypialni
fot.: Ewa Kania
Ola: Co było najtrudniejsze w tym projekcie, a z czego jesteś najbardziej zadowolona?
Magda: Nie było trudności. Inwestor mający pełne zaufanie zawsze ułatwia mi pracę, a ostateczny efekt napawa zadowoleniem. Jeśli musiałbym podać na przykład trzy rzeczy, które cieszą mnie najbardziej, wybrałabym te:
Po pierwsze realizacja. Realizacja w stu procentach odpowiada projektowi. Jest to przełożenie pomysłu na materię. Pomysłu niezmąconego ingerencją kompromisów i zaniedbań.
Po drugie wrażenie. Zrealizowane funkcjonalne wnętrze, które ładnie wygląda na zdjęciu to sukces. Natomiast to, że jego użytkownik czuje się w nim dobrze, że pomimo zastosowanych kontrastów przestrzeń pozwala się zrelaksować i poczuć wyjątkowo to szczyt sukcesu.
Po trzecie, wnętrze jest unikatowe. Chciałam, aby takie było i zapisywało się w pamięci. Aby odbiorca nie mógł powiedzieć, że ta przestrzeń przypomina coś, co już widział, ale żeby miał poczucie, że jest wyjątkowa. To w moim odczuciu się udało.
Ola: Dziękuję za rozmowę!