Odwiedzamy centrum Krakowa, gdzie w zabytkowej kamienicy znajduje się mieszkanie Natalii Horak — współwłaścicielki studia projektowego Lessness, która z wykształcenia i zawodu jest również scenografką. Projektowała scenografie filmowe, telewizyjne i teatralne. Wszystkie te doświadczenia i zamiłowania widoczne są we wnętrzach jej ciągle zmieniającego się mieszkania. Spotkamy tutaj dużo sztuki, nietypowych rozwiązań, dizajnu lat 80. i 90. oraz sporą ilość zebranych na planach filmowych artefaktów.
Mam też kilka dzieł zaprzyjaźnionych artystów, jak spawana rzeźba — koło, od Kristofa Krane czy surowe grafiki od Michała Tokarza. Kilka moich prac z okresu studiów też doczekało się ekspozycji — opowiada Natalia Horak.
we wnętrzu znajdziemy nietypowe ozdoby, np. manekina czy spawaną rzeźbę
fot.: Migdał Studio © Lessness
Bazę kolorystyczną krakowskiego mieszkania, które Natalia Horak sama zaprojektowała, tworzą graficzne połączenia czerni i bieli oraz przejściowe szarości. Atmosfery dodają drewno, metal i szkło oraz akcenty kolorystyczne i faktury inspirowane naturą. Nie zabrakło też dużej ilości roślin. Inspiracje, projektantka czerpała również z podróżny na Islandię, gdzie przemierzyła pieszo jej środkową część.
Islandzki krajobraz jest trochę jak na innej planecie — otwarta przestrzeń, zawężona paleta barw, nieco depresyjna, ale monumentalna aura. Bardzo kojące połączenie — wspomina Natalia.
mieszkanie to połączenie atmosfery kojącej i monumentalnej
fot.: Migdał Studio © Lessness
Mieszkanie w zabytkowej kamienicy, jest miejscem, gdzie piwniczne mury pamiętają średniowiecze. Nie ma tu kątów prostych, a każda ściana ma swoją charakterystyczną fakturę. Tę historię projektantka starała się wyeksponować — pozostawiając surowe, piaskowe ściany w salonie.
wyspa kuchenna to jedno z ulubionych miejsc właścicielki
fot.: Migdał Studio © Lessness
To mieszkanie dojrzewało razem ze mną — mówi Natalia. To przestrzeń bardzo osobista. Nie tylko dlatego, że każdemu przedmiotowi czy meblowi towarzyszy jakaś historia, ale także w każdym kolejnym remoncie pomagali przyjaciele i bliscy. Miało wielu współlokatorów, gdzie każdy miał jakiś swój wkład.
rzut mieszkania w kamienicy
© Lessness
rozmowa z Natalią Horak
Dobrawa Bies: Zaprasza nas Pani do wnętrza swojego mieszkania. Jak projektuje się dla siebie samej, czy obowiązuje jakiś deadline? Czy jest to większe wyzwanie, czy czysta przyjemność?
Natalia Horak: Wyzwanie stanowi właśnie brak deadlinów. Mnie się udało ten proces ukończyć po dziesięciu latach, a i tak znajomi powątpiewają czy to jest prawdziwy koniec. Bycie projektantem, to jest taka trochę klątwa. Nieustannie coś projektujesz, przerabiasz, usprawniasz. Ważnym czynnikiem jest moje zbieractwo, a w zasadzie poszukiwanie wyjątkowych przedmiotów czy mebli. Wiele z nich, „spotkałam” na swojej drodze i to one wpłynęły potem na otaczającą mnie przestrzeń. Dlatego moje mieszkanie to mniej projekt a wynik procesu.
autorka zastosowała rozwiązania sceniczne
fot.: Migdał Studio © Lessness
Dobrawa: Jakie cele przyświecały Pani w trakcie tak długiego procesu projektowego? Jaką atmosferę chciała Pani stworzyć?
Natalia: Kojącą i monumentalną. Kojącą, bo tak powinien działać dom. Stąd naturalne faktury i kolory, wiele roślin, miękkich tkanin, elementy drewniane i z surowego metalu. Monumentalną, bo to narzuca wnętrze w kamienicy, gdzie jest 3,6 m do sufitu. Tu same pchają się rozwiązania sceniczne. Wisząca w salonie lampa ma 36 żaróweczek i jest rzeźbą samą w sobie.
główne materiały we wnętrzu to drewno, metal i szkło
fot.: Migdał Studio © Lessness
Dobrawa: À propos scenografii — uwagę w części dziennej zwraca ściana cała pokryta lustrami. Skąd taka decyzja?
Natalia: Mogę oczywiście powiedzieć, że chodziło o odbicie światła z okien, tak aby salon był bardziej doświetlony, ale prawda jest taka, że byłam bardzo ciekawa, jakby to było... i musiałam to sprawdzić.
mieszkanie to także miejsce do pracy
fot.: Migdał Studio © Lessness
Dobrawa: Ulubione miejsce w mieszkaniu i ulubiony przedmiot to?
Natalia: Mam trzy takie miejsca. Prawą stronę kanapy, bo o to miejsce biją się wszyscy domownicy na czele z psem. Moje miejsce przy wyspie kuchennej, bo tam najlepiej się myśli i stolik na balkonie, bo przy nim jest widok na dachy kamienic i kopuły kościołów — jak we Florencji.
salon to miejsce relaksu z widokiem na stary Kraków
fot.: Migdał Studio © Lessness
Dobrawa: Czy traktuje Pani mieszkanie jako projekt ciągły, ulegający zmianom, czy jest to już zamknięta forma?
Natalia: Jak już wspominałam, zdania są podzielone. Ja się upieram, że to koniec, ale wszyscy, którzy mnie dobrze znają, są innego zdania.
Dobrawa: Dziękuję za rozmowę.