Gdyby w Polsce powstał licznik wskazujący czas od oddania kolejnego „zrewitalizowanego” betonowego placu, zerowalibyśmy go maksymalnie co tydzień. Pomimo ciągłego nagłaśniania problemu, zwracania uwagi na antyludzki charakter takich projektów, one wciąż powstają i są realizowane. Leżajsk nie jest wyjątkiem.
kolejna betonowa masakra
Leżajsk to niewielkie miasto położone w województwie podkarpackim. Od kilku dni nie schodzi z ust całej Polski ze względu na niefortunną „rewitalizację” rynku. Konkurs ogłoszono jeszcze w 2016 roku, ale nie cieszył się specjalnym zainteresowaniem architektów, architektów krajobrazu i urbanistów, skoro do urzędników wpłynęły tylko trzy oferty. Wygrała koncepcja stworzona przez kielecką pracownię FORMAT.
przed rewitalizacją
W 2019 roku burmistrz Leżajska Ireneusz Stefański zapowiedział zmiany, które miały nastąpić na najważniejszym miejskim placu.
Zieleń na płycie głównej powinna podkreślać układ geometryczny rynku poprzez nasadzenia niewysokich drzew liściastych wzdłuż pierzei południowej, zachodniej ipółnocnej, przy jednoczesnej likwidacji zieleni izolacyjnej typu „ogrody wertykalne” — wskazał burmistrz Leżajska Ireneusz Stefański.
po rewitalizacji
jak zmienił się leżajski rynek?
Przede wszystkim w pełni zlikwidowano zieleń w jednej części rynku na rzecz fontanny zatopionej w betonowej pustyni. Znajdziemy tu co prawda kilka drzew, ale to niewielkie okazy dodatkowo w pełni zabetonowane, z niewielką częścią biologicznie czynną. Trudno nie zauważyć jak dalekie zmiany zaszły w przestrzeni rynku. Głównym powodem do tak radykalnych zmian według urzędników było przywrócenie dawnego kształtu. Projekt został zaakceptowany przez Narodowy Instytut Dziedzictwa i Wojewódzki Urząd Ochrony Zabytków.
[Sprostowanie artykułu z dnia 08.07.2022 — w związku z odpowiedzią Narodowego Instytutu Dziedzictwa pragnę zakomunikować, że NID jako instytucja nie zaakceptowała projektu, a także nie wydała opinii ekspercko-doradczej. W 2017 roku pracownicy Oddziału Terenowego NID w Rzeszowie uczestniczyli w spotkaniu roboczym z burmistrzem Leżajska, na którym wskazali liczne korekty, również w zakresie zieleni. Jednocześnie sama instytucja wciąż wskazuje na konieczność rozmowy o zjawisku betonozy — autor artykułu, Wiktor Bochenek]
Jak widać, na niewiele zdały się zapewnienia Premiera Mateusza Morawieckiego i byłej Generalnej Konserwator Zabytków Magdaleny Gawin o walce z betonozą. Jeszcze ciekawszy jest fakt, że NID jako instytucja kilka lat temu stworzył projekt „Krajobraz mojego miasta”, w którym mocno przestrzegał przed betonowaniem miast. Jak widać, nauka poszła w las, bo to najbliższe miejsce, gdzie możemy w Polsce podziwiać drzewa.
przed i po
drzewo twój wróg!
Od samego chorego zjawiska betonozy ciekawsza jest argumentacja zastępcy burmistrza Leżajska, Andrzeja Janasa, opublikowana w biuletynie miejskim. Poza powracającą kwestią przywracania dawnego kształtu pojawia się kwestia genezy roślinności.
Ot, taka wizytówka miasta, którą w latach 60. ubiegłego wieku wykoślawiła polityka i leżajski rynek, pełniący przez setki lat rolę placu targowego przerobiono na namiastkę parku. Chodziło zaś o to, żeby (wedle sekretnej instrukcji) wszelkiej maści wichrzycielom zabrać przestrzeń do wywoływania niepokojów społecznych: wśród drzew, jak wiadomo, wichrzy się trudniej. W Leżajsku akurat ten zamysł się sprawdził, zresztą w innych galicyjskich miasteczkach podobnie — wskazał zastępca burmistrza Andrzej Janas w tekście dla biuletynu miejskiego.
W tej kombinacji zieleń staje się nie tylko niepotrzebnym dodatkiem, namiastką parku, ale również przykładem komunistycznego aparatu ucisku, co jednak rzadko spotykamy w uzasadnieniach dotyczących zabetonowywania każdej zielonej przestrzeni. Urzędnicy gminy Leżajsk mogą swobodnie wypiąć pierś do otrzymania medalu za przeprowadzoną lustrację, w tym przypadku drzew.
Dzisiejsze złośliwości jednych i towarzyszący im rechot drugich — przeminą. Pozostanie to, co trwałe — kończy optymistycznym akcentem swój artykuł w biuletynie miejskim Andrzej Janas.
projekt rewitalizacji rynku w Leżajsku
© PA Format
betonowy nowotwór
Rynek w Leżajsku docelowo ma służyć wydarzeniom, które będą odbywały się na jego płycie. Pozostaje zapytać, czy poza sporadycznymi koncertami, targami i imprezami będzie się tam cokolwiek działo poza momentem, w którym zdenerwowani mieszkańcy przyjdą z patelnią przygotować jajecznice na płycie?
Nawet jeśli inwestycja i projekt (2016/2017) poprzedzają moment rozpoczęcia dyskusji w Polsce na temat betonozy, to można na przykład przyznać się do błędu albo podjąć próby korekty. Czy naprawdę konieczne jest udawanie, że wszystko jest w porządku, kiedy w rzeczywistości nie jest?
Leżajsk dołącza do grona kolejnych miast takich jak Zakliczyn czy Cieszyn (w którym betonowość jest dyskusyjna). Trudno spać w kraju, w którym wciąż mówimy o betonozie, a potem wstajemy i czytamy newsy o kolejnym sukcesie zakończenia „rewitalizacji”.
Projekt rewitalizacji rynku w Leżajsku
© Format