Możemy zastanawiać się nad częściowym ograniczaniem przekroju ulicy, likwidacji estakady na węźle Unii Europejskiej, ale i myśleć o nadbudowie budynków przy Wałach Jagiellońskich, naprzeciwko Nowego Ratusza. Według naszych wyliczeń na obszarze Zachodniego Frontu Śródmieścia można zasadzić od 600 do 700 drzew — mówi Piotr Lorens, Architekt Miasta Gdańska.
Ewa Karendys: Po publikacji filmu Pawła Mrozka, pokazującego przedwojenne śródmieście Gdańska, nie brakuje głosów, że zniszczyliśmy tę przestrzeń.
prof. Piotr Lorens*: To nie my ją zniszczyliśmy. Po pierwsze przestrzeń ta została bardzo mocno zdewastowana w rezultacie działań wojennych: wiele budynków zostało unicestwionych w 1945 roku lub rozebranych — z uwagi na zniszczenia uniemożliwiające odbudowę — w okresie tuż powojennym. Po drugie, była ona projektowana w czasach, kiedy nie istniał samochód osobowy. W tej chwili aut jest bardzo dużo, a główny układ transportowy znacznie większego niż w końcu XIX wieku Gdańska wiąże się z osią północ-południe: Aleją Grunwaldzką, Aleją Zwycięstwa, a dalej właśnie Zachodnim Frontem Śródmieścia. Ten układ został rozbudowany — być może nadmiernie — w latach 60. i 70., zgodnie z panującymi wówczas tendencjami. Dziś jednak jesteśmy świadomi, że ta przestrzeń nie powinna pełnić jedynie funkcji komunikacyjnych, ale stać się ważną przestrzenią publiczną Gdańska — a więc w jakimś stopniu odzyskać swój reprezentacyjny charakter.
Ewa Karendys: Czy niektórych błędów można było uniknąć?
prof. Piotr Lorens: Trudno mówić o błędach. To, co mamy, jest pewną konsekwencją tendencji przekształceń miasta w XX wieku. I nie jesteśmy w tym jedyni. W Lipsku zmagają się dokładnie z tymi samymi problemami, też zastanawiają się jak przekształcić monstrualny ring wokół Starego Miasta. Podobnie w Kolonii, układ założenia pierścieniowego wokół śródmieścia — stanowiący swoisty wzorzec dla kształtowania tego typu rozwiązań — także uległ degradacji w okresie powojennym. Historia naszych miast tak się potoczyła, że nikt tego typu założeń w okresie powojennym nie cenił. W Gdańsku swoje dołożyły kwestie związane z likwidacją elementów architektonicznych, które chociaż trochę przypominały pruską tradycję miasta z XIX i początku XX wieku. Oczywiście dzisiaj możemy myśleć o rozwiązaniach typu science fiction: budujemy tunel pod całym Zachodnim Frontem Śródmieścia Gdańska, ale…
Ewa Karendys: To science fiction?
prof. Piotr Lorens: Takie rozwiązanie to najprawdopodobniej koszt około 10 mld dolarów, a roczny budżet Gdańska to około 5 mld zł. Takie kwoty na inwestycje są więc poza naszym obecnym zasięgiem. Owszem, niektóre miasta na takie zmiany się decydują. W Düsseldorfie przełożono położoną nad samym brzegiem Renu szeroką ulicę — a w zasadzie autostradę miejską — pod ziemię i kosztowało to mniej więcej tyle pieniędzy. W Bostonie, w Stanach Zjednoczonych, zrobiono dokładnie to samo. Przedsięwzięcie kosztowało około 7 mld dolarów — i to ponad 20 lat temu. My niestety nie mamy takich pieniędzy.
Ewa Karendys: Jak więc naprawiać tę przestrzeń?
prof. Piotr Lorens: Możemy zastanawiać się nad częściowym ograniczaniem przekroju ulicy, likwidacji estakady na węźle Unii Europejskiej. Mamy nawet wstępne studia pokazujące, jak mogłoby to wyglądać. Możemy myśleć o nadbudowie budynków przy Wałach Jagiellońskich, naprzeciwko Nowego Ratusza i w rejonie budynku PZU. Istniejące kamienice — w porównaniu do przedwojennych — są dziś ścięte od góry i pozbawione przedwojennych detali architektonicznych. Trzeba jednak pamiętać, że kiedy założenie Zachodniego Frontu Śródmieścia było planowane i budowane, niespecjalnie przejmowano się ekspozycją panoramy Głównego Miasta z rejonu Błędnika czy Nowych Ogrodów — a w tej chwili jest to jedna z większych wartości. Kiedy jedziemy autobusem, samochodem, tramwajem, czy spacerujemy wzdłuż Błędnika, od strony Głównego Miasta widzimy bardzo ładnie wyeksponowane wieże kościołów i Ratusza Głównego Miasta.
Po lewej symulacja powrotu do przedwojennych kubatur przy ul. Wały Jagiellońskie
© A2P2 architecture&planning
Ewa Karendys: A więc albo przedwojenne kubatury, albo widok?
prof. Piotr Lorens: Owszem, jeżeli w miejscu istniejącej zabudowy podwyższymy wysokość, wracając do przedwojennych kubatur, częściowo zasłonimy ten widok. Rzecz jasna, można to zrobić, tylko że odbędzie się to kosztem krajobrazu. Możemy także dyskutować nad przebudową City Forum — czyli kompleksu handlowego zlokalizowanego naprzeciw zespołu dworca kolejowego. Czy istniejąca zabudowa — relikt wczesnych lat 90. — ma pozostać, czy może gotowi jesteśmy na dyskusję o jej wymianie? Wiąże się to także z pytaniem, czy przyjęty na początku lat 90. model kształtowania przestrzeni dalej odpowiada współczesnym oczekiwaniom. Jeśli nie, to wtedy pojawia się kolejne pytanie to: jak ta przestrzeń miałaby wyglądać? Przedstawione na filmie rozwiązanie — z uwagi na powojenną realizację układu komunikacyjnego (nawet jeśli przyjmiemy założenie co do jego pewnego zawężenia) — niestety jest nie do odtworzenia. Pamiętać trzeba, że historyczna pierzeja zabudowy przed dworcem biegła mniej więcej w miejscu, gdzie teraz znajduje się torowisko tramwajowe.
Ewa Karendys: A co z zielenią? Przedwojenny Gdańsk miał jej więcej.
prof. Piotr Lorens: Prowadzimy studia, które wskazują że dozielenienie jest możliwe. Tylko że to także wiąże się z dużymi kosztami. Według naszych wyliczeń na obszarze Zachodniego Frontu Śródmieścia można zasadzić od 600 do 700 drzew, ale tylko 30 z nich bez konieczności ponoszenia kosztów przekładania infrastruktury podziemnej. To wszystko da się zrobić, tylko że przełożenie każdej rury, czy każdego kabla, to także spory wydatek. Jeśli już mielibyśmy się na to decydować, to zapewne przy okazji większej przebudowy całego układu urbanistycznego tego obszaru.
Ewa Karendys: Dlaczego Biuro Architekta Miasta zdecydowało się zająć tym rejonem właśnie teraz? Dlaczego zleciło powstanie filmu, który pokazuje przedwojenne śródmieście Gdańska?
prof. Piotr Lorens: Wszystko zaczęło się od dyskusji nad przyszłością wspomnianego City Forum, a dokładnie — wyłożonego od krańca do krańca betonową kostką — placu tuż przy przystankach autobusowych. Kluby radnych i kolegium prezydenta postanowiły przeprowadzić analizy, co można z tym obszarem zrobić, w jaki sposób przestrzeń tę uatrakcyjnić, zazielenić. Nasze prace zaczęliśmy od analizy historii przekształceń tego miejsca i poniekąd odkryliśmy na nowo przedwojenne rozwiązania. Mieliśmy oczywiście świadomość historii tego obszaru — sam miałem okazję zajmować się tym tematem znacznie wcześniej, jeszcze w latach 90., kiedy pisałem artykuł na temat przekształceń obszaru śródmieścia w czasie zaborów. Poprosiliśmy więc dr. Łukasza Bugalskiego, zajmującego się historią urbanistyki, o przygotowanie książki na temat dziejów przekształceń urbanistycznych Zachodniego Frontu Śródmieścia Gdańska. Poprosiliśmy też prof. Katarzynę Rozmarynowską o opracowanie studium historycznego w zakresie zieleni. Następnie zaczęliśmy pracę nad analizą możliwości przekształceń tego rejonu. Powstało opracowanie, które w tej chwili jeszcze dopracowujemy. Kiedy jednak okazało się, że przestrzeń ta przed wojną była bardzo spójna, stwierdziliśmy, że warto pokazać to w formie trójwymiarowego modelu 3D. A jak już mieliśmy model, to postanowiliśmy go zaprezentować w możliwie atrakcyjny sposób i zleciliśmy przygotowanie animacji.
Ewa Karendys: W siłę rośnie dziś w Europie ruch architectural uprising, który broni architektury klasycznej, jednocześnie kontestując architekturę nowoczesną. Czy nie obawia się pan, że ten film poderwie gdańskich miłośników historycznej odbudowy, którzy zaczną domagać się historyzujących form?
prof. Piotr Lorens: Ale ta dyskusja trwa w Gdańsku od ponad 100 lat. Już Martin Kiessling i Otto Kloeppel w latach 20. wiedli spór czy Gdańsk powinien być nowoczesny, czy historyzujący. I choć ten spór toczymy od 100 lat, to daleko nam do jego zakończenia. Istotną sprawą jest to, że ta dyskusja jest moim zdaniem potrzebna. Nie jest bowiem jasno powiedziane, co należy zrobić z historycznymi kamienicami, czy w jaki sposób zagospodarować teren, na którym w tej chwili stoi budynek LOT-u. W moim przekonaniu rozwiązanie, które zwyciężyło w niedawnym konkursie przeprowadzonym przez inwestora, nie jest atrakcyjne i lepiej, żeby nie było realizowane w zaproponowanej formie. Ponadto pojawiają się kolejne kwestie: czy ma zostać odrestaurowany budynek LOT-u, czyli dawny pawilon handlowy? A może mamy odbudować tzw. Danziger Hof, czyli stojący w tym miejscu przed wojną hotel? A jeżeli tak, to czy w formie nowoczesnej, czy historycznej? A może zamiast tego, zgodnie z jednym z projektów powojennych, zrealizować tam zieleniec? I już mamy przynajmniej pięć różnych opcji!
Ewa Karendys: Poprzedni konserwator przez kilka lat nie potrafił rozstrzygnąć losu budynku LOT-u.
prof. Piotr Lorens: To niestety bardzo trudne zadanie. Budynek jest bardzo przekształcony, właściwie zatracił swój pierwotny charakter. Z drugiej strony jest on swoistym świadkiem powojennych przekształceń tego rejonu. Myślę więc, że dyskusje jeszcze długo będą trwały, zanim zapadną decyzje.
Ewa Karendys: Jakich zmian możemy w tej przestrzeni spodziewać się najprędzej?
prof. Piotr Lorens: Pewne rzeczy już się dzieją, Miasto dąży do uspokojenia ruchu i daje priorytet pieszym. Już od dawna trwają przygotowania do budowy przejścia dla pieszych przy dworcu PKP, na wysokości ulicy Elżbietańskiej. Myślę, że to przejście przywróci ulicę pieszym i pozwoli przynajmniej w pewnym stopniu wrócić do przedwojennych rozwiązań. Bo jak popatrzymy na plan Gdańska z okresu międzywojennego, to zobaczymy, że w rejonie placu dworcowego ulokowane były dwa główne ciągi komunikacyjne. Jeden to tak zwany Kaszubski Rynek, czyli obecna ulica Gnilna, która była przedłużona właśnie aż do dworca. Dzisiaj ta ulica jest zamknięta przez budynek hotelu Scandic oraz kamienicę od strony ulicy Rajskiej.
Ewa Karendys: A drugi?
prof. Piotr Lorens: To jest właśnie ulica Elżbietańska, która z kolei prowadzi nas od dworca kolejowego w rejon Targu Drzewnego i dalej — Głównego Miasta. I to ten drugi ciąg jest dziś możliwy do odtworzenia. Pamiętać przy tym należy, iż ulica fizycznie istnieje, tylko że jest słabo uczęszczana przez pieszych, bo nie ma za bardzo dokąd prowadzić. Kiedy pojawi się przejście dla pieszych na jej zakończeniu to — jestem o tym głęboko przekonany — ulice Gancarska i Elżbietańska zyskają nowe życie i staną się jednym z głównych ciągów komunikacyjnych prowadzących pieszych aż do Głównego Miasta. Jest to tym bardziej prawdopodobne z uwagi na fakt połączenia tego przejścia z wejściem na przedłużone perony tramwajowe. Doświadczenia płynące z analizy realizowanych przejść dla pieszych w ciągu Al. Zwycięstwa, Podwala Przedmiejskiego czy przed Bramą Wyżynną nie zostawiają w tym względzie żadnych wątpliwości.
Ewa Karendys: Co jeszcze?
prof. Piotr Lorens: Tak jak wspominałem, będziemy starali się wprowadzać zieleń — niską i wysoką — tam, gdzie to możliwe. Z kolei przyszłość City Forum zależy od współpracy z partnerem prywatnym, obecnym właścicielem obiektu. W grę wchodzi likwidacja obecnych brył i budowa nowego założenia o reprezentacyjnym charakterze. Ale to wymagałoby pewnie przeprowadzenia nowego konkursu architektonicznego. Z drugiej strony, wracamy do rozmów dotyczących zazielenienia wspomnianego już wcześniej placu — ale to też wymaga szukania kompromisu z właścicielem terenu.
Wizualizacja przedwojenna i stan obecny przestrzeni w Śródmieściu Gdańska — Podwale Grodzkie widok sprzed dworca
© Paweł Mrozek
Ewa Karendys: Ale to pewnie melodia przyszłości, bo przebudowa może wymagać zmiany planu?
prof. Piotr Lorens: Akurat jest to jeden z nielicznych rejonów w śródmieściu, który nie jest objęty planem miejscowym. Nową zabudowę można zrealizować w oparciu o decyzję WZ, ale to wymagałoby uzgodnienia koncepcji z inwestorem oraz — przede wszystkim — z konserwatorem zabytków. Jeśli zaś chodzi o wspomniane przeze mnie wcześniej ograniczenie przekroju jezdni — mówimy głównie o odcinku od Huciska do Węzła Piastowskiego. Działań, które możemy podjąć, jest zresztą więcej.
Ewa Karendys: Może teraz, kiedy wrażenie zrobił na nas przedwojenny Gdańsk ze spójnymi przestrzeniami, do wprowadzenia zmian łatwiej będzie przekonać włodarzy…
prof. Piotr Lorens: Włodarzy nie trzeba do niczego przekonywać. Przecież prace dotyczące Zachodniego Frontu Śródmieścia zostały zainicjowane właśnie przez władze miasta. Film zaś miał za zadanie pokazać szerszemu gronu odbiorców, jak te tereny kiedyś wyglądały. Jednak do tej pory — poza miłośnikami historycznego Gdańska, którzy studiowali albumy współautorstwa Donalda Tuska z serii „Był sobie Gdańsk” — mało kto zdawał sobie z tego sprawę. Dziś także odwiedzający nasze miasto są zdziwieni, że z jednej strony mamy piękne, monumentalne gmachy — Dworca Głównego czy Narodowego Banku Polskiego, a z drugiej zabudowę, która niekoniecznie pasuje do tego miejsca. Stąd nasze działania zmierzające do zmian w tym obszarze.
Wizualizacja przedwojenna i stan obecny przestrzeni w Śródmieściu Gdańska — ul. Wały Jagiellońskie, widok w stronę Huciska
© Paweł Mrozek
*Prof. Piotr Lorens — Architekt Miasta Gdańska, kierownik Katedry Urbanistyki i Planowania Regionalnego na Politechnice Gdańskiej. Jego głównym przedmiotem działalności badawczej jest przywracanie do życia zdegradowanych fragmentów miast. W 2001 roku obronił rozprawę doktorską poświęconą rewitalizacji frontów wodnych miast portowych. Po uzyskaniu stopnia doktora habilitowanego, został kierownikiem Katedry Urbanistyki i Planowania Regionalnego na Wydziale Architektury PG. W 2016 roku otrzymał tytuł naukowy profesora. Pełnił funkcję prezesa Zarządu Towarzystwa Urbanistów Polskich.