Choć kojarzą się raczej ze swojskością, naturalnością, chaosem i gwarem, miejskie targowiska są luksusem. Nie służą jedynie zaopatrywaniu się w żywność „od rolnika”, jajek od „szczęśliwej kurki”, są egalitarną przestrzenią spotkań, miejscem, w której czas może płynąć nieco wolniej, w rytmie pór roku. I choć te żywicielskie strefy naszych miast przeżywają dziś swój renesans, stoją przed wieloma wyzwaniami, w tym architektonicznymi.
targowisko Niedźwiedzia we Wrocławiu czeka modernizacja
fot.: dzięki uprzejmości Mirosława Posłusznego
We Wrocławiu funkcjonuje dziś sześć targowisk, a jedno z nich czeka poważna modernizacja. Zlokalizowane na Popowicach, u zbiegu ulic Niedźwiedziej i Legnickiej targowisko Niedźwiedzia działa od lat 90. Lokalizacja, choć atrakcyjna, nie pozwala na konkretne architektoniczne gesty — pod ziemią bowiem biegną rury ciepłownicze o dużym przekroju. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie uporządkowania placu i wprowadzenia rozwiązań, które sprawią, że przestrzeń stanie się bardziej atrakcyjna, zarówno dla stałych klientów i kupców, jak i tych, którzy nie są jeszcze przekonani do zakupów na bazarku.
Przed tym wyzwaniem stanęli studenci z wrocławskiej Akademii Sztuk Pięknych (Oskar Chmieliński, Julia Radomska, Hanna Seredyńska, Antonina Smoktunowicz i Iwo Szenk). Podobnie jak w projekcie stadionu na Mistrzostwach Świata w piłce nożnej w Katarze (proj.: Fenwick Iribarren Architects), zaproponowali wykorzystanie kolorowych kontenerów, także piętrowo, które pozwolą na wprowadzenie w tym miejscu nowych funkcji. W ożywieniu targowiska pomóc ma bowiem stworzenie — obok stref handlu i gastronomii — miejsca spotkań z placem zabaw i sporych rozmiarów niedźwiedziem wykonanym z przyjaznych dziecięcym zabawom materiałów. Nie zabraknie też proekologicznych rozwiązań — pojawić się ma zielony dach i system odzyskiwania wody opadowej.
model niedźwiedzia, który stanie na placu zabaw
fot.: dzięki uprzejmości Mirosława Posłusznego
O tym, czym jest dobre targowisko, przed jakimi wyzwaniami stoją dziś miejskie bazary oraz o idei ich wejścia przestrzeń cyfrową rozmawiamy z Joanną Erbel, socjolożką, członkinią Zarządu PLZ Spółdzielni i dyrektorką do spraw protopii w CoopTech Hub, pierwszym w Polsce centrum technologii spółdzielczych.
Ola Kloc: Jaki potencjał i jakie pułapki widzisz w modernizacji targowiska Niedźwiedzia?
Joanna Erbel: Zacznijmy od szerszego kontekstu, jak pokazuje raport Inicjatywy Miasto — Na rynek. Strategia regeneracji targowisk z 2022 roku: polskie targowiska się starzeją — zarówno, jeśli chodzi o swoją klientelę, jak i sprzedawców. Trzeba na nowo wymyślić ich formułę — wychylając się w przyszłość, a jednocześnie sięgając do przeszłości. Tym, co według mnie jest istotą tętniących życiem targowisk, jest różnorodność: produktów, cen, usług, klienteli. Modernizacja targowiska Niedźwiedzia idzie w tym kierunku — chce podnieść jakość przestrzeni, ale w taki sposób, żeby dodać coś nowego, zmodernizować strukturę, a jednocześnie nie stracić obecnych handlarzy. Trzeba będzie to robić z dużą wrażliwością. Jednak w rozmowach z prezesem Mirosławem Posłusznym czuć, że nie tylko zna swój fach ze względu na doświadczenie pracy na targowisku, ale również rozmawia z ludźmi i przeprowadza ankiety. Nie boi się też szukać nowych pomysłów jak stworzenie strefy gastronomicznej na obrzeżach targowiska. Jest ona pomyślana tak, żeby nie zagrażać handlowi, zastępując go, ale napędzać nową klientelę. Bardzo też mi się podobał pomysł stworzenia zielonego dachu z rozchodników, które można obejrzeć u prezesa w biurze.
próbka planowanego zielonego dachu z rozchodników
fot.: Joanna Erbel
Ola Kloc: Gdyby pójść o kilka kroków dalej w planowanej modernizacji i stworzyć wzorcowe miejskie targowisko, co Twoim zdaniem powinno się na nim znaleźć?
Joanna Erbel: Dobre targowisko to takie, które jest miejscem nie tylko zakupów, ale też i wymiany informacji. Takie, które daje pretekst do tego, żeby porozmawiać o błahych sprawach, poczuć się częścią wspólnoty. Dowiedzieć się czego nowego. Spróbować nowinek kulinarnych czy kupić coś okazjonalnie. Na pewno ważnym elementem jest obecnie zazielenianie targowisk — nie chodzi tylko o dachy, ale tworzenie na ich brzegach kieszonkowych parków (jak to się dzieje na innym wrocławskim targowisku — na Jemiołowej) czy innej formy zieleni dającej ochłodę. Dobrze, jakby dawało wiele pretekstów do przyjścia: drobne zakupy, poranna kawa, lunch czy inny późniejszy posiłek. Tworzenie wydarzeń społecznych czy kulturalnych po godzinach pracy targowiska.
Ola Kloc: Zarządca targowiska szuka sposobu na przyciągnięcie młodszej klienteli — co Twoim zdaniem mogłoby zachęcić młodych ludzi do kupowania na targowisku? Czy to się da w ogóle zrobić?
Joanna Erbel: Targowisko Niedźwiedzia już to robi. Food tracki i niewielkie restauracje to zachęta do wyjścia z biura na lunch czy na inne posiłki. Wokół jest wiele biurowców i to pracujący tam ludzie są klientelą targowiska. Jak już się jest na miejscu to łatwiej coś kupić. Targowiska dodatkowo mogą budować miejską tożsamość. Moja współpracowniczka, Alicja Wójcik, która jest z pokolenia Z, mówi, że kupowanie na bazarku jest dla niej formą zakorzenienia — to coś zupełnie innego niż kupowanie w sklepie sieciowym takim samym w każdym mieście, gdzie jest się anonimową osobą. My jako zespół CoopTech Hub dodatkowo wskazujemy na to, że targowiska, podobnie jak sieciowe sklepy, powinny wchodzić w przestrzeń cyfrową. W końcu żyjemy w hybrydowym świecie i zachętą do zakupów i odwiedzenia bazarku może być łączenie zakupów online z osobistymi odbiorami. Pomóc może promowanie lokalnej sezonowej żywności przez przepisy albo opowiadanie historii poszczególnych sprzedawców i ich produktów. Latem wydaliśmy raport Hybrydowe targowiska jako centra życia lokalnego, który mówi o tym, jak mogą się przenikać te sfery. Zajmowaliśmy się bazarkami, bo uważamy je za ważny element sieci bezpieczeństwa żywnościowego i jedną z niewielu przestrzeni, w których mogą się spotkać ludzie o różnych poglądach, stylach życia i dochodach. Rozwijamy też spółdzielczą apkę PLZ, aby mogła lepiej wspierać takie miejsca. W końcu tak jak potrzebujemy wspólnotowych przestrzeni w mieście, tak też i potrzebujemy ich w świecie cyfrowym.
Ola Kloc: Dziękuję za rozmowę.
Więcej na temat miejskich targowisk przeczytać możecie w numerze A&B Jadalne miasto