Kogo tu nie ma! Berg, May, Poelzig, Kokoschka. To oni projektowali spektakularne wizje dla Wrocławia początków XX wieku. Na wystawie „Gdyby. Niezrealizowane wizje nowoczesnego Wrocławia” oglądamy wieżowce, dzielnice mieszkaniowe i budynki użyteczności publicznej o imponującej skali lub nowatorstwie. Fantomowe wersje Wrocławia budziły kontrowersje sto lat temu. Elektryzują i dzisiaj.
Alternatywne wersje historii są na ogół bardzo pociągające. Możliwe warianty historycznych zdarzeń bywają jednak w zasadzie czystą fantazją bazującą na spekulacjach i pomijającą rządzący rzeczywistością przypadek. Inaczej jest w przypadku architektury i przestrzeni. Tu dysponujemy często nie tylko ogólnymi wizjami, ale też wyraźnie nakreślonymi projektami budynków i dzielnic, które nigdy nie powstały.
Stąd też zawsze ciekawe są materiały pokazujące, jak mogłyby wyglądać otaczające nas przestrzenie. Jeszcze ciekawiej oglądać je w książkowych publikacjach lub na dobrze urządzonych wystawach. Taką ekspozycję można oglądać jeszcze przez miesiąc, do 21 kwietnia, we wrocławskim Muzeum Architektury. Nosi tytuł „Gdyby. Niezrealizowane wizje nowoczesnego Wrocławia”, a jej kuratorami są dr hab. Jerzy Ilkosz, do 2022 roku wieloletni dyrektor Muzeum oraz Jolanta Gromadzka. Gdybanie dotyczy pierwszych trzech dekad XX wieku i skupia się na twórczości czterech projektantów. W opisie czytamy, że:
najważniejsze dla Wrocławia projekty stworzyli wybitni architekci działający w tym mieście, którzy uznawani są za prekursorów nowoczesnej architektury i urbanistyki XX wieku: Max Berg, Hans Poelzig, Adolf Rading i Ernst May.
nieobecna najpiękniejsza
Przegląd wybranych wizji zaczyna się od architektonicznego wystrzału w górę: liczącej ponad sto lat koncepcji budowy czterech wrocławskich drapaczy chmur. Ich autor, słynny Max Berg, projektant wrocławskiej Hali Stulecia, uznał u progu lat 20. minionego wieku, że urbanistyka nowoczesnego Wrocławia powinna być dobrze przemyślaną syntezą tradycyjnego miasta europejskiego i wkomponowanych w nie odpowiednio wieżowców o amerykańskiej proweniencji. Gdyby ziściły się wizje Berga, kontrowersyjne sto lat temu, i fascynujące również dzisiaj, pośrodku wrocławskiego Rynku, obok ratusza, wyrósłby kompleks bardzo wysokiej zabudowy. Byłby on syntezą nowoczesności i tradycji widocznej choćby w arkadowych podcieniach parteru.
„Gdyby. Niezrealizowane wizje nowoczesnego Wrocławia”, wystawa w Muzeum Architektury — propozycja zabudowy śródrynkowej wrocławskiego Rynku, proj. Max Berg, makieta
fot.: Jakub Głaz
Inną spektakularną budowlą mógł stać się gmach magistratu nad brzegiem Odry, przy dzisiejszym placu Powstańców Warszawy (we współpracy z Richardem Konwiarzem). Skończyło się na projekcie, podobnie zresztą było z efektem późniejszego o kilka lat konkursu na zabudowę tego samego miejsca. Ostatecznie przestrzeń wypełnił gmach z lat 30. i 40. XX wieku o zachowawczej formie typowej dla architektury nazistowskich Niemiec. Dziś mieści się w nim Urząd Wojewódzki. Przypadek ten doskonale ilustruje nieco dwuznaczny cytat z Josefa Pontena, przywoływany w opisie ekspozycji:
Architektura, która nie została zbudowana. Jest to zazwyczaj architektura najpiękniejsza!
„Gdyby. Niezrealizowane wizje nowoczesnego Wrocławia”, wystawa w Muzeum Architektury — projekt magistratu nad Odrą przy pl. Powstańców Warszawy, proj. Max Berg i Richard Konwiarz, makieta
fot.: Jakub Głaz
krematorium i trabanty
Ale Berg to nie tylko wieżowce. Jego autorstwa są też pokazane na wystawie projekty między innymi sali koncertowej, wieży wodnej, szpitali, spichlerza i bardzo oryginalnego krematorium dla Cmentarza Grabiszyńskiego. Gdyby to ostatnie dzieło, zaprojektowane we współpracy z Oskarem Kokoschką, powstało, Wrocław dysponowałby jeszcze jednym obiektem odnotowywanym w publikacjach poświęconych architekturze pierwszej połowy dwudziestego wieku. Ta refleksja jest jednak komentarzem, który może przyjść do głowy podczas zwiedzania. Bo wystawa nie narzuca na ogół żadnych opinii, pozostawiając widzom przestrzeń na własne refleksje. Jedna z nich może dotyczyć kształtowania dzielnic mieszkaniowych i działań na rzecz uzdrowienia tkanki miasta.
„Gdyby. Niezrealizowane wizje nowoczesnego Wrocławia”, wystawa w Muzeum Architektury — projekt krematorium dla Cmentarza Grabiszyńskiego, proj. Max Berg i Oskar Kokoschka
fot.: Jakub Głaz
„Gdyby…” dostarcza bowiem wielu przykładów sensownej rozbudowy Wrocławia, zarówno w postaci miast satelickich (Trabantenstädte w wersji Ernsta Maya i Herberta Boehma), jak i miasta koncentrycznego z klinami zieleni. Oglądamy projekty o rozgęszczonej, przyjaznej i zróżnicowanej strukturze pełnej przyrody. Gdy porównać je z tym, jak tworzymy dzisiaj dzielnice mieszkaniowe, refleksja może być dość ponura. Przy okazji można też zrewidować pogląd na Wrocław początku XX wieku opisywany u Normana Daviesa jako wyjątkowej jakości europejska metropolia. Otóż, o czym donosi wystawa, tak różowo nie było:
W latach 20. XX wieku Wrocław był jednym z najbardziej zaniedbanych pod względem urbanistycznym wielkich miast niemieckich. […] miasto charakteryzowało się wręcz tragiczną sytuacją zarówno pod względem zdrowotnym i higienicznym, jak i […] społecznym.
„Gdyby. Niezrealizowane wizje nowoczesnego Wrocławia”, wystawa w Muzeum Architektury — projekt miast satelickich Wrocławia, proj. Ernst May i Herbert Boehm
fot.: Jakub Głaz
Zmianie może ulec też postrzeganie przedwojennego Wrocławia, jako ośrodka szeroko otwartego na najnowsze prądy w architekturze. Jak się bowiem okazuje, i na co wystawa zwraca nam uwagę, w konkursach najwyższe noty zdobywały projekty słabsze od tych, które nie załapały się na podium. Zresztą, oceny można dokonać samemu, bo „Gdyby…” pokazuje prace zaakceptowane i odrzucone. Te ostatnie stanowią zatem jeszcze bardziej mglistą alternatywę wobec alternatywnej rzeczywistości, która miała zmaterializować się według nagrodzonych koncepcji.
„Gdyby. Niezrealizowane wizje nowoczesnego Wrocławia”, wystawa w Muzeum Architektury — widok ogólny, plan miasta z zaznaczonymi lokalizacjami projektów
fot.: Jakub Głaz
opera handlowa
Jest też wrocławskie gdybanie okazją, by przyjrzeć się, jaką drogę pokonywała czasem myśl architekta. Oto na przykład, niezrealizowana wrocławska fabryka projektu Hansa Poelziga z 1910 roku przypomina do złudzenia zakłady chemiczne w podpoznańskim Luboniu jego autorstwa wybudowane rok później. Ciekawie jest też wyobrazić sobie Wrocław bez gmachu Opery i sąsiedniego hotelu Monopol, które miały zostać zastąpione wielkim domem towarowym Tietz. Hans Poelzig stworzył kilka znacznie różniących się wersji tego obiektu, które można porównać, oglądając pokaźnych rozmiarów perspektywiczne rysunki. To, obok wieżowca na Rynku, najłatwiejsza do wyobrażenia niezrealizowana zmiana, bo w tle domu towarowego widnieje istniejący do dziś kościół św. św. Stanisława, Doroty i Wacława.
„Gdyby. Niezrealizowane wizje nowoczesnego Wrocławia”, wystawa w Muzeum Architektury — koncepcje dla domu towarowego Tietz, proj. Hans Poelzig
fot.: Jakub Głaz
Trudniej jednak zwizualizować sobie w dzisiejszej przestrzeni Wrocławia inne pokazywane na wystawie projekty, bo — i to jedyna krytyczna uwaga wobec „Gdyby…” — ekspozycji brakuje współczesnych zdjęć przestrzeni, w których miały stanąć niezrealizowane budynki. Dla wrocławian to, być może, nie tak wielki problem, ale przybysz spoza miasta może mieć kłopot z umiejscowieniem koncepcji w znanym sobie pobieżnie mieście. Z drugiej strony, warto uznać to za zachętę, by — po wystawie udać się pod opisywane adresy i tam uruchomić wyobraźnię. Zresztą — w przypadku najbardziej widowiskowych projektów — można by je pokazać w przestrzeni miasta, np. na tablicach tworzących szlak niezrealizowanej architektury. Przecież sto lat temu nie dla każdego europejskiego miasta projektowano w kompleksowy sposób wieżowce.
„Gdyby. Niezrealizowane wizje nowoczesnego Wrocławia”, wystawa w Muzeum Architektury — prezentacja sylwetek architektów
fot.: Jakub Głaz
To jednak tylko drobny mankament czytelnej, przejrzystej i komunikatywnej wystawy, kolejnej interesującej propozycji Muzeum Architektury. Gdybanie o niezaistniałym kształcie miasta ułatwia zestawienie współczesnych makiet wybranych obiektów z dużym wyborem oryginalnych projektów z zasobów MA i sprowadzonych z kilku niemieckich archiwów. Nieliczne multimedia pełnią tu zatem szczęśliwie funkcję uzupełniającą — nie przeszkadzają w odbiorze ekspozycji i nie zagłuszają myśli na jej temat. Przez najbliższy miesiąc warto więc wpaść do Wrocławia, a oglądanie wystawy uzupełnić wiosennym spacerem po miejscach, które mogły wyglądać zupełnie inaczej.
Jakub Głaz
Gdyby. Niezrealizowane wizje nowoczesnego Wrocławia
18.01–21.04.2024
Kuratorzy: dr hab. Jerzy Ilkosz, Jolanta Gromadzka
Projekt aranżacji wystawy i identyfikacji wizualnej: Renata Stahl-Wojtowicz