Poznańskie Stare Miasto wygląda znacznie lepiej niż kilka lat temu. Dzięki wprowadzeniu Parku Kulturowego skończyła się reklamowa i remontowa wolna amerykanka. Natomiast całe miasto czeka na opóźnioną uchwałę krajobrazową. Jeśli jej rezultaty powtórzą sukces staromiejskiego parku, to do Poznania znów zawita porządek.
© Urząd Miasta Poznania
Mityczny poznański „ordnung” przegrał bowiem w latach 90. z żywiołem ustrojowej transformacji. Podobnie jak cały kraj, miasto zostało pochłonięte przez chaos wizualny: krzykliwe reklamy, szyldy, witryny lub stragany. Już w połowie lat 90. problem chciał rozwiązać ówczesny plastyk miejski Włodzimierz Figan, który zaproponował utworzenie „kodeksu reklamowego” porządkującego sprawy reklam i billboardów. Bezskutecznie.
W 2000 roku Figan zmarł, a stanowisko plastyka pozostało nieobsadzone przez 14 lat (!). Dopiero w 2014 roku posadę o podobnym zakresie kompetencji objął Piotr Libicki. W niejasnych granicach polskiego prawa zaczął porządkować zaniedbane wizualnie miasto. Rok później sejm przyjął tzw. ustawę krajobrazową, która dała samorządom więcej prawnych narzędzi służących porządkom. Tyle że nie od razu, a po sporządzeniu indywidualnie przygotowanej lokalnej uchwały.
Wcześniej, bo już od 2003 roku, prawnym wytrychem pomagającym w porządkowaniu sytuacji była możliwość utworzenia Parku Kulturowego dla szczególnie cennych, zabytkowych obszarów miasta. Mimo że rozwiązanie to sprawdziło się na przykład w Krakowie (od 2010 roku), Poznań nie chciał z niego korzystać. Sceptyczny był nawet Libicki, bo liczył na szybkie wprowadzenie uchwały krajobrazowej dla całego miasta. Na parku kulturowym zależało jednak miejskiej konserwator zabytków Joannie Bielawskiej‑Pałczyńskiej. Dopięła swego i w 2018 roku uchwała o parku obejmującym obszar ścisłego Starego Miasta weszła w życie. Pozytywne rezultaty są dziś bardzo widoczne.
© Urząd Miasta Poznania
Widząc efekt, muszę zweryfikować swoje wcześniejsze podejście. Czekając na uchwałę krajobrazową, nie udałoby się nam uporządkować Starego Miasta w tak szybkim tempie — przyznaje dziś Libicki.
Powodów do zadowolenia nie brakuje. Stare Miasto jest już niemal wolne od nadmiaru szyldów, krzykliwych kolorów i napisów. Przygotowanie parku przebiegało w sposób niemal modelowy. Prace ruszyły w 2016 roku, a wiosną następnego roku gotowa była robocza wersja dokumentu. Odbyły się prezentacja i warsztaty, studenci Uniwersytetu Artystycznego zaprojektowali wzorcową witrynę, a jesienią, w Galerii Miejskiej Arsenał, pośrodku Starego Rynku, doszło do paru spotkań konsultacyjnych z mieszkańcami, urządzono plenerową wystawę i spacer badawczy. Wszystkie materiały i informacje otrzymały spójną i bardzo komunikatywną formę. Park Kulturowy ma też sprawnie prowadzony i aktualizowany profil na Facebooku.
Kilka postulatów zgłoszonych podczas konsultacji trafiło do uchwały, między innymi zakaz stosowania jaskrawo oświetlonych witryn czy też dopuszczenie szyldów malowanych bezpośrednio na elewacji. Dopracowany dokument radni przyjęli w marcu 2018 roku — dwa lata po rozpoczęciu prac. Właściciele i najemcy nieruchomości dostali rok na przeprowadzenie zmian. Dobrze się nimi zaopiekowano — podczas indywidualnych spotkań dostali komplet bardzo czytelnie opracowanych materiałów informacyjnych oraz wsparcie grafików w tworzeniu nowych szyldów i witryn.
Tymi działaniami zajmowały się wynajęte przez nas dwie zewnętrzne firmy — mówi Joanna Bielawska‑Pałczyńska i podaje liczbę przedsiębiorców oraz właścicieli nieruchomości, z którymi odbyły się indywidualne rozmowy: — Było ich aż 739. Zapukano do wszystkich drzwi. Ważne, że nie było to pouczanie, ale również pomoc w przygotowaniu nowej koncepcji. Czasem wystarczyło przekonać do zdjęcia kilku nadmiarowych tablic.
© Urząd Miasta Poznania
Bielawska‑Pałczyńska podkreśla, że spotkania miały duży walor edukacyjny:
Nastąpił wzrost świadomości, że o tę wyjątkową przestrzeń trzeba wspólnie dbać — podkreśla, choć — oczywiście — nie obywa się bez problemów. — Najtrudniej jest dopasować się lombardom, domom pogrzebowym, barom z kebabem, ale też, co nas trochę zaskoczyło, sklepom sieciowym. Łatwiej przebiegały ustalenia i rozmowy z indywidualnymi przedsiębiorcami — mówi i dodaje, że opornym wręczano mandaty. Kierowano też sprawy do sądu. — Przez rok po wygaśnięciu vacatio legis mieliśmy około 200 takich przypadków.
Kto zajmuje się kontrolami i na ile są one skuteczne?
Do wybuchu pandemii przeprowadzał je stały zespół: nasza pracownica razem z wyznaczoną na stałe do tego zadania strażniczką miejską — mówi Bielawska‑Pałczyńska. — Strażnicy miejscy mieli również szkolenia z zapisów uchwały i jej egzekucji.
Warto dodać, że dokument o parku kulturowym dotyczy nie tylko szyldów i reklam. Reguluje także między innymi zasady ustawiania ogródków gastronomicznych, kwestie wymiany stolarki okiennej, sposób mocowania urządzeń wentylacyjnych i klimatyzacji na budynkach. Porusza też sprawę malowania elewacji, choć nie zawiera kompleksowych wytycznych dla poszczególnych pierzei czy ulic, co — podczas jednej z dyskusji — postulowali kiedyś poznańscy architekci.
Nie mamy tego rodzaju wzornika. Do każdego przypadku podchodzimy indywidualnie, opierając się między innymi na badaniach stratygraficznych — tłumaczy Bielawska‑Pałczyńska.
Teraz, po niewielkim obszarze Starego Miasta, na uporządkowanie czeka cały Poznań. Nad uchwałą krajobrazową, która ma do tego doprowadzić, urzędnicy pracują dopiero od 2017, gdy radni dali im zielone światło (ponad rok po przyjęciu krajowej ustawy). Przygotowania, pod kierownictwem Wydziału Urbanistyki i Architektury przypominały prace nad Parkiem Kulturowym, z równie przejrzystymi materiałami graficznymi autorstwa studia Bękarty. Twórcy zapisów przypatrywali się natomiast z uwagą losom uchwał w innych miastach — szybko przyjętych i równie prędko utrąconych przez organy nadzorcze. Uczyli się na cudzych błędach, o pośpiechu nie było mowy, ale prace, których koniec zaplanowano na 2019 rok, i tak wpadły w poślizg.
© Urząd Miasta Poznania
Na opóźnienie mają wpływ zawirowania związane z zapisami dotyczącymi ogrodzeń. Radni zwracali nam uwagę na pewne niebezpieczeństwa zapisów traktujących o płotach czy murach. Swoje uwagi związane z reklamami po raz kolejny zgłosiły również Międzynarodowe Targi Poznańskie — mówi Piotr Libicki. Deklaruje, że swoistą rekompensatą za legislacyjny poślizg będzie wysoka jakość poznańskiej uchwały: — Jej atutem jest bardzo przejrzysta struktura. Miasto podzielone jest na cztery strefy. Wymogi dla każdej z nich są kompletnie opisane, bez kłopotliwych odsyłaczy. Takie podejście to wynik analizy dokumentów z innych miast, które cechowała niekiedy nieczytelność oraz niekonsekwencja w formułowaniu definicji. U nas wszystkie pojęcia są bardzo dopracowane — oznajmia.
Dodaje, że, mimo iż uchwały jeszcze nie przegłosowano, to i tak jednostki miejskie działają w jej duchu, posługując się materiałami pomocniczymi, które towarzyszyły tworzeniu dokumentu. W ostatnich latach udało się też usunąć w mieście wiele nielegalnych nośników reklamowych, bez czekania na uchwałę.
Kiedy zatem gotowy dokument trafi na obrady Rady Miasta?
W październiku powinno rozpocząć się uzgadnianie i opiniowanie poprawionej uchwały, potem czekają nas kolejne etapy procedury. Sądzę, że luty przyszłego roku jest realnym terminem — deklaruje Piotr Sobczak, szef Wydziału Architektury i Urbanistyki poznańskiego Urzędu Miasta.