Jak w popularnej niegdyś piosence, w Warszawie trwa wymiana wielu obiektów „na lepszy model”. Najbardziej rozpoznawalne stołeczne budynki są rozbierane i budowane na nowo. Niby takie same, a jednak podobno lepsze.
Okrągła rocznica wybuchu II wojny światowej to dobry moment, aby zastanowić się nad specyfiką warszawskiego podejścia do dziedzictwa architektury. Wojenna tragedia prawie zmiotła stolicę z powierzchni ziemi, straciliśmy cenne zabytki i zwykłe domy, place i parki, zniknęły całe kwartały zabudowy. Nie ma wątpliwości, że odbudowanie zrujnowanego miasta i przywrócenie go w krótkim czasie życiu było osiągnięciem bez precedensu. Patrząc z dzisiejszej perspektywy, można odnieść wrażenie, że z heroicznego okresu odbudowy został w mieście pewien wirus, który na nowo uaktywnił się w ostatnich latach.
wirus odbudowy
W Warszawie nie ma wielu oryginalnych zabytków, wzniesionych przed wiekami, emanujących przeszłością. Mamy za to sporo zabytków pochodzących z drugiej połowy XX wieku: odbudowanych z ruin, ale zawsze nieco zmodyfikowanych. Może to właśnie dlatego wśród inwestorów i decydentów popularne jest dość swobodne podejście do wartości oryginalnej formy obiektu? Bo jak inaczej wytłumaczyć pociąg do rozbierania wartościowych, a zarazem bardzo charakterystycznych dla miasta obiektów i zastępowania ich kopiami?
smutna historia
„Odbudowa” warszawskiej Rotundy to jedna z najsmutniejszych historii, jaka spotkała to miasto w ostatnich latach. Przeszklony pawilon o charakterystycznym zygzakowatym dachu był jedną z najbardziej rozpoznawalnych budowli w mieście. Położony w samym centrum, stanowił punkt orientacyjny i miejsce spotkań dla kolejnych pokoleń mieszkańców. Ponadto był częścią wyjątkowego założenia urbanistycznego stolicy — Ściany Wschodniej zbudowanej w latach 60. jako (bardzo udana!) przeciwwaga dla przysadzistej bryły Pałacu Kultury i Nauki.
warszawska Rotunda przed przebudową w 2016 roku
fot.: Anna Cymer
Od początku swojego istnienia Rotunda była placówką bankową; gdy dziesięć lat temu jej właściciel, Bank PKO BP, ogłosił chęć zburzenia pawilonu i zastąpienia go nową bryłą, wybuchły protesty. Wskutek oporu społecznego bank zdecydował się na zmianę planów. Przeprowadzono konsultacje społeczne (z których wynikło, że warszawiacy cenią charakterystyczny pawilon i chcą, by był bardziej dostępny), rozstrzygnięto też konkurs architektoniczny na projekt nowej Rotundy, który wygrała krakowska pracownia Gowin & Siuta. W rezultacie tych działań budynek zdecydowano się rozebrać i zbudować na nowo, ale „taki sam”. Czy rzeczywiście?
karykatura
Nowa Rotunda już stoi — ma być oddana do użytku jeszcze w tym roku — i nawet pozbawione architektonicznej wrażliwości oko zobaczy, że jest najwyżej karykaturą samej siebie. Toporna bryła wydaje się ciężka za sprawą ciemnych szyb, a jej elewacje pozbawiono oryginalnej trójwymiarowości, likwidując gzyms i okap dachu. Zniknęły finezja, lekkość i subtelność nieco futurystycznego pawilonu, a powstała uboższa jego wersja.
warszawska Rotunda dziś
fot.: Anna Cymer
forma czy funkcja?
Zbudowana na nowo Rotunda nie jest pierwszym tego typu przypadkiem w Warszawie. W 2015 roku rozebrano gmach Centralnego Domu Towarowego (CDT), który swoją potoczną nazwę „Smyk” zawdzięczał działającemu w nim przez lata sklepowi z akcesoriami dla dzieci. CDT został zbudowany pod koniec lat 40. według projektu Zbigniewa Ihnatowicza oraz Jerzego Romańskiego i był wyjątkowym przykładem supernowoczesnej, funkcjonalistycznej bryły, wzniesionej w mieście dosłownie w przededniu proklamowania socrealizmu. W 2011 roku CDT kupił inwestor, który postanowił zamienić dom towarowy na biurowiec. Corbusierowską bryłę rozebrano, zastępując nową, która, owszem, kształtem czy wyglądem elewacji przypomina poprzedniczkę, lecz jest tylko naśladującą modernizm lat 40. skorupą mieszczącą na wskroś współczesne wnętrze biurowe. Co więcej, na tyłach głównego korpusu CDT stanął nowy gmach o zupełnie współczesnej bryle, zastępując znajdujący się tu pierwotnie stonowany, geometryczny budynek administracji domu towarowego. Gdy w 2018 roku został otwarty „nowy” CDT, przechodnie zachwycali się czystą, jasną elewacją z kopią neonu z lat 60. Dokąd jednak by nas zaprowadziło myślenie o architektonicznym dziedzictwie, gdybyśmy sprowadzali je tylko do stanu zachowania elewacji?
nowy budynek Centralnego Domu Towarowego „Smyk”, na jego tyłach stanął nowy gmach o zupełnie współczesnej bryle, zastępując znajdujący się tu pierwotnie stonowany, geometryczny budynek administracji CDT
fot.: Anna Cymer
świadomość konsekwencji
Od 2016 roku na jednym z warszawskich parkingów, pod blaszanymi wiatami leży część elementów konstrukcyjnych i fragmentów architektury dawnego Pawilonu Meblowego „Emilia”, który w latach 2012–2016 był tymczasową siedzibą Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Modernistyczna bryła musiała jednak w końcu ustąpić miejsca nowej inwestycji. W obliczu utraty kolejnego doskonałego przykładu powojennej architektury, decyzją stołecznego konserwatora zabytków pawilon został rozebrany.
elementy konstrukcyjne rozebranego w 2016 roku Pawilonu Meblowego „Emilia”
fot.: Anna Cymer
„Emilia” ma powstać na nowo u stóp Pałacu Kultury i Nauki — w 2016 roku pracownia BBGK wygrała konkurs na nowe wcielenie pawilonu jako ogrodu zimowego z przestrzeniami dla wydarzeń kulturalnych. Prace nad zbudowaniem nowej „Emilii” w nowym miejscu wciąż nie ruszyły, trudno więc wyrokować, jaki będzie ich efekt, nie ma jednak mowy o „odbudowie” — nowa bryła będzie nawiązywała do dawnego domu meblowego, wykorzysta jego elementy konstrukcyjne i formy architektury, ale pozostanie obiektem współczesnym.
Te przenosiny i zmiana funkcji były jedyną możliwością uratowania choć klimatu dawnej „Emilii” (te same mają być dach, schody, balustrady i posadzki), warto więc popatrzeć na nią nieco przychylniej. Jednak i ten przypadek dopisuje się do wciąż wydłużającej się listy mniej lub bardziej wiernych „odbudów” obiektów, które nie zniknęły w wyniku kataklizmu, ale zostały rozebrane z pełną świadomością konsekwencji.
nowe wcielenie z wartością dodaną
Na tej liście znajduje się też wspólne przedsięwzięcie władz Warszawy i Stowarzyszenia Architektów Polskich — Warszawski Pawilon Architektury Zodiak zbudowany w miejscu dawnego pawilonu kawiarnianego, należącego, podobnie jak Rotunda, do kompleksu Ściany Wschodniej (nowy Zodiak zaprojektowało biuro Kalata Architekci). I znów: w miejscu istniejącej, choć zdewastowanej bryły powstała nowa, powtarzająca modernistyczny klimat przeszklonego pawilonu. Nie ma tu jednak mowy o odbudowie. Zodiak ma piętro w miejscu tarasu i nową dyspozycję wnętrz, jednak jako „nowe wcielenie” istniejącej niegdyś bryły broni się bardziej nie tylko ze względu na subtelną i dopracowaną w szczegółach architekturę, ale też dlatego, że jest otwarty dla każdego i wnosi dodatkową wartość do miejskiej przestrzeni. Nowe wcielenie starego budynku przysłużyło się mieszkańcom — coś im dało, zamiast odbierać.
Warszawski Pawilon Architektury Zodiak – nowe wcielenie dawnego obiektu kawiarnianego
fot.: Anna Cymer
zamalowane murale
Znikanie śladów Warszawy przeszłości (nawet jeśli to przeszłość niezbyt odległa) dotyczy też obiektów o mniejszej skali. Kilka tygodni temu zamalowano dwa reklamowe murale, które od lat 70. zdobiły ślepą ścianę jednej z kamienic na Pradze. Wpisane w klimat dzielnicy, znane także poza nią, ostatnie tego typu zachowane w mieście reklamy zniknęły pod warstwą szarej farby. Na zamalowanie reklam wydał zgodę wojewódzki konserwator zabytków, choć jednocześnie… trwała procedura wpisania ich do rejestru zabytków.
jeden z dwóch reklamowych murali, które zdobiły ślepą ścianę kamienicy przy ul. Targowej 15 na warszawskiej Pradze
fot.: Mateusz Opasiński
Po interwencji aktywistów miejskich zdecydowano, że malowidła zostaną odtworzone, szansa na ich wydobycie spod farby jest jednak niewielka. A zatem „na nowo” będą zdobić praską ścianę, nie będąc już jednak oryginalnymi muralami, a jedynie ich współczesną wersją.
I znów będzie można sprawdzić, czy rzeczywiście nowe znaczy lepsze.