Zobacz w portalu A&B!
PORTA PRO - strefa Architekta
Zostań użytkownikiem portalu A&B i odbierz prezenty!
Zarejestruj się w portalu A&B i odbierz prezenty
maximize

Nigdy się nie spotkają

26 czerwca '23

Felieton z numeru A&B 05|2023

Jedna z chorób, która trawi naszą przestrzeń, to baneroza czy reklamoza. Zaraziła kraj po 1989 roku i do dziś jest symbolem rozwoju. „Kurczak za 9,99” czy inna „Wulkanizacja 150 m” atakują każdy fragment naszego otoczenia. A my już jej po prostu nie widzimy. Nie widzimy tego, co za banerami, budynków czy krajobrazu. W jednej z miejscowości turystycznych w górach zobaczyłem piękny drewniany dom, obok stał zasłaniający go niemal w całości baner reklamowy wielkości 3 na 5 metrów. Wydrukowano na nim zdjęcie tego budynku, z ceną za pokój. Nie wiedziałem, czy się śmiać, czy płakać.

Tyle o przydrożnych plandekach. Istnieje jednak jeszcze inny świat banerozy, bardziej „ucywilizowany”. Systemowe bilbordy profesjonalnych firm reklamowych. To z nich często dowiadujemy się o tym „Kurczaku za 9,99” czy innych garnkach i patelniach teflonowych. Nasze miasta są nimi upstrzone, one są wszędzie. I to właśnie na nich pojawia się temat moich częstych rozważań. Reklama „Zielonej Ostoi” z mikroapartamentami czy innego „Parkowego Wzgórza”, czyli osiedla bloków, pod które trzeba było wyciąć park, to tylko niektóre z tysięcy finezyjnie dobranych przez deweloperów nazw dla nowych osiedli czy apartamentowców. Już czytając same hasła, można uznać, że żyjemy w estetycznej, zielonej przestrzeni, w krainie miodem, mlekiem i zielenią płynącej. Ale to nie wszystko. Piękne fotorealistyczne wizualizacje zachwycają jak obrazy Chełmońskiego czy Rembrandta. Widzimy na nich sielankową atmosferę osiedli blokowisk nazwanych, dajmy na to, „Cichym gajem”. Rodziny z dziećmi na rowerkach, które z uśmiechem poruszają się po bezpiecznych, bezkolizyjnych trasach, mogą po nich nawet same chodzić do przedszkola czy szkoły. To wszystko tonie w zieleni. Bo wiadomo, nazwa „Ekoosiedle” zobowiązuje. Chodniki do spacerowania, place zabaw do zabawy, romantyczne ławeczki do całowania. Całować się można oczywiście dyskretnie, w bujnej i soczystej zieleni. Trawniki i murawy, na których leży się pół dnia na kocu i nie pędzi z robotą, żeby spłacić kredyt. Czasem patrzę na te bilbordy i wręcz czuję delikatny szum drzew, trele i pimpilenie ptaków w ich koronach. Gdy z tej sielanki wracam do rzeczywistości, mam do nas wszystkich pytanie. Czy my architekci i architekci krajobrazu musimy brać udział w tym kłamstwie i oszustwie skierowanym do nabywców mieszkań, apartamentów czy mikrokawalerek inwestycyjnych?

Nigdy się nie spotkają

Nigdy się nie spotkają

© Filipowski

Przecież dobrze wiemy, jak to faktycznie wygląda, suche trawniki zrobione na podłożu z martwicy, na nich tanie ławki, obok kilka krzaków. Aby do nich dojść, trzeba się przecisnąć między samochodami, więc nie ma mowy, żeby dzieci mogły wyjść samodzielnie na podwórko, a co dopiero do szkoły. Całości tego obrazu dopełniają mikroplace zabaw z kilkoma urządzeniami i ogrodzeniem. Nie daj Boże, żeby dwóch deweloperów zlokalizowało swoje place zabaw naprzeciw siebie. Widok jest tragiczny. „Prestiżowe dzieci” z prestiżowych osiedli bawią się z sobą przedzielone „prestiżowym ogrodzeniem”. Całość tej tragikomedii dopełniają „badyle wystające z ziemi”, co się zowią nasadzeniami. Czasem wiatr zawieje i wywieje, jak sztandar tego szaleństwa przestrzennego, czarną szmatę przeciwchwastową.

Ta sielanka, którą wlewamy do umysłów klientów, służy tylko zwiększaniu zysku branży budowlanej. „Betonowe eldorado”, „Parkingowy raj” czy „Pustynia Błędowska” to lepsze nazwy dla powstających jak grzyby po deszczu prestiżowych osiedli. Nie wiem jak was, ale mnie bolą te wizualizacje, na których stare drzewa wypełniają przestrzeń wokół budynków, świadcząc mieszkańcom usługi ekologiczne. Bolą, bo wiem, że tak naprawdę tych drzew tam nie ma, a jeśli były, to przed postawieniem bloków. W procesie inwestycyjnym zostały bez skrupułów wycięte. Teraz, czasami z przymusu, deweloper sadzi coś o średnicy 10 centymetrów, bo musi to zrobić z powodu nasadzeń rekompensacyjnych. I to właśnie stąd bierze się moja uwaga do tych wizualizacji. Zanim te „badyle” dorosną, zanim osiągną swoją pełnię wieku, minie jakieś czterdzieści lat, może i pięćdziesiąt. Pokolenie, które kupiło te mieszkania z „wizualizacji”, już przeminie, wyprowadzi się. Nigdy nie dostając tego, co było im sprzedawane z bilbordów, a wyszło spod ręki architektów, architektów krajobrazu czy speców od wizualizacji sprzedażowych.

Podam to jeszcze na bardziej obrazowym przykładzie. W związku ze zjawiskiem zmian klimatu zdarzają się latem dni, kiedy skwar sięga 40 stopni. Wysokie temperatury praktycznie nie dają możliwości przebywania na zewnątrz. Drzewa mają dawać cień, więc projektanci planują je w pobliżu placów zabaw. Badylki, sadzone po taniości, osiągną swoją funkcję, gdy te dzieci będą miały swoje dzieci, i to im będzie służyło to drzewo. Problem w tym, że tego placu zabaw po czterdziestu latach już najprawdopodobniej nie będzie, bo się po prostu rozpadnie ze względu na jakość zastosowanych materiałów. W tym naszym „Ekoturbo” osiedlu nic z wizualizacji nie jest prawdziwe. Przestańmy więc mamić ludzi czymś, czego nie ma. Mam wrażenie, że tego wymaga po prostu etyka zawodowa. I wiem, że powiecie: to nie my, to oni! Ale czy tak naprawdę winni są deweloperzy? Czy raczej chodzi o chęć zysku wszystkich uczestników procesu inwestycyjnego?

Jeśli jednak byśmy chcieli osiągnąć zadowalający efekt, jest na to sposób. To odpowiednio przygotowane STWIORB [Specyfikacja techniczna wykonania i odbioru robót budowlanych — przyp. red.] i projekt zagospodarowania. Takie, w których są dokładnie określone parametry roślin, a zwłaszcza drzew. I wtedy „Enklawa zieleni” będzie „Enklawą zieleni”, a nie „Pumowo-parkingowym rajem”.

Warto się jeszcze zastanowić nad samym procesem realizacji, czy nie lepiej zostawić część roślinności istniejącej? O tym w napiszę w kolejnych felietonach.

 
Wojciech Januszczyk

Głos został już oddany

okno zamknie się za 5

BIENNALE YOUNG INTERIOR DESIGNERS

VERTO®
system zawiasów samozamykających

www.simonswerk.pl
Ergonomia. Twój przybiurkowy fizjoterapeuta
INSPIRACJE