Można wypruwać sobie żyły i projektować za ciężkie pieniądze, a i tak autentyczne życie zalęgnie się w jakimś niesłychanie zwykłym miejscu. Takim, którego nawet nie omiótł wzrok architekta lub aranżera wnętrz. To jest po prostu zwykły skandal!
Dawno temu zbierałem punkty na turystyczne odznaki PTTK. Łaziło się lub żeglowało, by dostać przykręcany śrubką znaczek, a ten robił dziury w ubraniach. Czas na rewanż. Polskiemu Towarzystwu Turystyczno-Krajoznawczemu przyśrubowuję ustanowioną przez siebie odznakę Sępa Przedsiębiorczości. Dzięki PTTK nie muszę już bowiem ruszać w Karkonosze i męczyć się łażeniem po górach, by wieczorami gnić w Samotni — schronisku, które przez lata utrzymywało beznadziejnie górską atmosferę oraz wystrój, karmiło za dobrze i zbyt tanio (skandalicznie dobry bigos!) oraz przyciągało nie typowych turystów gotowych wsuwać fryty za trzy dychy, ale dziwaków, którzy za cholerę nie chcieli mieszkać w górskim hotelu czy pensjonacie. Kiedy wszystko się optymalizowało, Samotnia była uporczywie niezoptymalizowana. Nadal złośliwie wyglądała jak typowe schronisko, choć przeszła przecież kilka remontów, doznała usprawnień i innowacji z fotowoltaiką włącznie. Było się tam trochę poza czasem oraz przestrzenią, i to za psi pieniądz, a przecież wiadomo,
że by doświadczyć takiej deprywacji, trzeba pojechać do SPA lub co najmniej wykupić kurs aktywnego lenistwa.
Samotni w tym kształcie już nie ma. Były protesty, były jakieś ruchawki fanatyków schroniska, ale szczęśliwie na próżno. PTTK dopięło swego: wyprowadziło oddaną miejscu rodzinę Siemaszków, związaną z placówką od ponad pół wieku, i wprowadziło biznes z Podhala. Teraz jest git: białe meble z Prowansji, barowe lady z korporacyjnej kantyny i wzory z ducha zakopiańskie, choć podobno zanieczyszczone wpływem jakichś karkonoskich haftów. Po motywy z przedwojennych schronisk Karkonoszy nikt nie sięgnął i słusznie, bo to przecież „szwabskie”.
Nie muszę więc już wdrapywać się pod zmodernizowaną Samotnię, nadwyrężać ścięgien, mięśni, ryzykować kontuzji, zapacać odzieży. Jak mi się zachce bielonych mebelków, to mam koło domu kilka takich restauracyjek. Na razie chadzam jednak w inne miejsca, równie niezoptymalizowane i niedoprojektowane jak Samotnia. I zastanawiam się, czy oraz kiedy dosięgnie je kolejny Sęp Przedsiębiorczości. Na przykład w Poznaniu skandalicznie długo utrzymuje się na Starym Mieście niezobowiązujący, a oblegany skwerek wydzielony z placu Wielkopolskiego. Oblegany w dużej mierze przez studentów i kadrę pobliskiego Uniwersytetu Artystycznego, choć ławki i latarenka są tu jak z Castoramy, bruk na podobnym poziomie, a wokół stoją takie sobie, niewielkie pawilony. W większości umościły się kwiaciarnie, a w jednym — skromna pizzeria prowadzona od lat przez rodowitego Włocha. Wcina się tu pizzę tylko na dworze: na ławkach lub ustawionych jak bądź i jakich bądź stolikach. Na stojaka pije się rasowe espresso za trzy (!) złote (doppio za pięć). Atmosfera pikniku. A zatem: pełno kwiatów, tanie i dobre pizza oraz kawa, a do tego niemal zero dizajnu. Nawet cennik to jakieś byle karteluszki. Tyle tylko trzeba, by siedzieli, jedli, pili i palili nie tylko postrzeleni malarze, rzeźbiarze czy spece od multimediów, ale też studenci architektury oraz ich wykładowcy. Ci sami, którzy projektowaliby od A do Ziet instagramowe knajpy i sklepy. Zero wstydu, nawet się nie kryją, że obsiadają tak bardzo niezaprojektowane miejsce. No i jednak trochę samobójstwo, bo jak tu teraz tłumaczyć klientowi, że potrzebuje dopieszczonego projektu.
Równie nieprzyzwoity jest Rynek Kleparski w Krakowie. Pawilony upakowane gęsto, płot niebieski, liternictwo z lat 90., a żyje toto, działa i przyciąga klientelę, o której portfele biliby się właściciele różnych gastrokonceptów. Mieszają się tu lokalsi i przybysze, ci budżetowi, i ci przy forsie. Albo taka hala targowa we Wrocławiu! Stoi sobie cudo zabytek w samym centrum i za nic nie chce zmienić się w warszawskie Koszyki. Pod parabolami betonowych łuków można by przy lśniących blatach sączyć, degustować, „przeżywać doświadczenie smakowania” lub „doznawać atmosfery ekscytacji”, a tu się po prostu bywa, kupuje i je. Stragany, bary, sklepiki, ład jako taki, dizajn szczątkowy, a żyje ta handlowa bazylika w bezwstydnie zwykły sposób.
Słowo „zwykły” jest bowiem kluczem do tych i innych miejsc, które żyją, działają i przyciągają różnorodnych ludzi. Zwykły, czyli w sam raz lub akurat, bez przegięcia w stronę gumna rozpadającego się bazaru z jednej strony lub bez odchylenia w kierunku wycyzelowanych knajp, sklepów i placów z drugiej. Zwykły, czyli taki, który tworzy ramy dla życia w różnych przejawach bez dyscyplinowania go zbyt dookreśloną formą. W zwykłym nie trzeba zgrywać się przed innymi i prężyć muskułów.
Wreszcie, „zwykły”, czyli — właśnie — niezoptymalizowany: dochodowy na tyle, by zarobić wystarczająco, a nie maksymalnie. Cenowo dostępny niemal dla każdego, a jednocześnie nie upadlająco obskurny, co staje się ważne w świetle niedawnych doniesień. Oto w 2023 roku dwa i pół miliona obywateli Polski żyło w skrajnym ubóstwie, a siedemnaście (!) milionów — poniżej minimum socjalnego. Zamiast maleć, liczby te rosną, a trend chyba się utrzyma. Inflacja robi swoje, a powojenny baby boom coraz obficiej zasila szeregi emerytów. Wielu z nich, poturbowanych przez lata transformacji, może liczyć na głodowe comiesięczne wypłaty. Nie zobaczy się ich zatem na równie wesołych, co drogich bożonarodzeniowych jarmarkach, w dopieszczonych restauracjach i barach, ani w handlowych galeriach. Dla coraz większej liczby ludzi miejsca zaprojektowane w popisowy sposób zaczną się kojarzyć z opresją i niemocą.
By nie skazać niemal połowy Polaków na substandard miejsc tanich, lecz chaotycznych i smutnych, trzeba nam więcej przyzwoitej zwykłości. Trend należy urabiać. Czekam zatem na nagłówki typu: „Ten niezwykle zwykły projekt podbije twoje serce”. Na wydziałach architektury i dizajnu przyda się przedmiot „Niedoprojektowanie”. A potencjalnych optymalizatorów, z PTTK włącznie, kusić powinna nagroda „Niemodernizacja Roku”.
Jakub Głaz
więcej: A&B 12/2024 – MIEJSCA TRZECIE,
pobierz bezpłatne e-wydania A&B