Od 1991 roku w centralnym punkcie Warszawy, na osi Pałacu Kultury i Nauki, symetrycznie między dwoma pawilonami stacji Warszawa Śródmieście stoi ona — budka z zapiekankami Lussi. Wiadomość o planowanej rozbiórce pomnika wczesnego kapitalizmu zelektryzowała Warszawianki i Warszawiaków. Udziałem w zorganizowanej w jej obronie imprezie zainteresowanych jest 17 tysięcy osób.
Choć plac Defilad przez lata wypełniały podobne konstrukcje, Lussi jest jednym z ostatnich śladów szalonych lat dziewięćdziesiątych w tej przestrzeni. Stojący u podnóża Pałacu Kultury kiosk nieprzerwanie od 1991 roku serwuje Warszawiakom i Warszawiankom oraz licznym osobom podróżnym zapiekanki. Choć lokalizacja kiosku pozostaje niezmienna, jego forma ewoluowała. Od patchworku kilku modułowych jugokioskow, przez charakterystyczny czerwony szyld z żółtymi napisami po współczesną, bardziej elegancką wersję o nieco stonowanej kolorystyce.
Stacja Warszawa Śródmieście i budka Lussi
fot.: Wistula | © Wikimedia Commons CC BY-SA 4.0 DEED
Ulubione zapiekanki Warszawy, mimo swej długiej tradycji i szeregu przeprowadzonych modernizacji, pozostają konstrukcją nielegalną. Jak tłumaczył Gazecie Wyborczej właściciel Sebastian Rymbiewski — konstrukcja nie może być zalegalizowana ze względu na sprzeczność z obowiązującym Miejscowym Planem Zagospodarowania Przestrzennego. Zarząd Dróg Miejskich wskazuje z kolei, że Lussi nielegalnie zajmuje część pasa drogowego, który obowiązuje od 2010 roku. Na tej podstawie co roku ZDM obarcza właścicieli biznesu karami, wynoszącymi dziesięciokrotność stawki za legalne zajęcie terenu — rocznie to około 70 tysięcy złotych. Wcześniej Lussi działała w oparciu o umowę z ZDM. W tym roku właściciel przegrał przed Samorządowym Kolegium Odwoławczym, które zwykle uchylało kary. Po przeszło trzech dekadach działalności Lussi czeka rozbiórka.
Wieść o końcu kultowego baru zelektryzowała mieszkanki i mieszkańców Warszawy. W geście poparcia dla właścicieli klub Luzztro i Kacper Ponichtera organizują 9 marca Rave pod barem Lussi. Jak zaznaczają na stronie wydarzenia na Facebooku organizatorzy, wydarzenie ma charakter pokojowy i służy wsparciu legendarnego baru. Zaproszenie dostał też Rafał Trzaskowski. Przybycie prezydenta Warszawy jest nieco wątpliwe, niepodważalne jest jednak ogromne zainteresowanie, jakim cieszy się akcja protestacyjna. Udział w imprezie zadeklarowało 1800 osób, a kolejne 17 tysięcy jest nim zainteresowane. Poza muzyką i tańcem na gości baru Lussi czeka także największa zapiekanka świata, która ma pobić obecny rekord Guinnessa wynoszący 108 metrów.
© Facebook Gawęda Warszawska
Zniknięcie budki, nie oznacza jednak końca kultowych zapiekanek. Biznes przenieść ma się do jednego z pawilonów stacji Warszawa Śródmieście. Tak jak obecnie, jedzenie ma być serwowane z okienka, niezmienna pozostanie także nazwa. W 2025 roku rozpocząć ma się przekładana od lat przebudowa kolejowej trasy średnicowej, a wraz z nią Alei Jerozolimskich — wówczas budka zapewne i tak musiałaby zniknąć. Skąd więc całe to zamieszanie?
Przypadek Lussi pokazuje, jak złożona jest problematyka przestrzeni publicznych. Nie zawsze to, co ładne i reprezentacyjne jest wartościowe dla lokalnej społeczności. Często to właśnie tymczasowe struktury okazują się najmocniej oddziaływać na zbiorową świadomość. Podobny mechanizm zadziałał w 2012 roku podczas obrony Baru Prasowego. Ówczesny burmistrz dzielnicy Wojciech Bartelski twierdził, że prestiżowe centrum miasta to nie miejsce na tego typu działalność, co wzbudziło ostre protesty, a nawet okupację lokalu.
Dotleniacz, instalacja Joanny Rajkowskiej, na placu Grzybowskim w Warszawie
fot.: Adrian Grycuk | © Wikimedia Commons CC BY-SA 3.0 pl
Nieco innym przypadkiem była instalacja Dotleniacz Joanny Rajkowskiej na placu Grzybowskim. Choć ciężko porównywać budkę z zapiekankami do artystycznej instalacji, to jej niezobowiązujący, półdziki i nieco nawet przaśny charakter zdecydował o powodzeniu akcji. Późniejsze, docelowe zagospodarowanie placu z eleganckimi ławkami i kamiennymi posadzkami pozbawione jest waloru swojskości. Choć przestrzeń jest reprezentacyjna — brakuje w niej miejsca na spontaniczność. Warszawskie Śródmieście się wyludnia — w ciągu 10 lat dzielnicy ubyło 20 tysięcy mieszkańców. Dlatego tym bardziej kluczowa dla Miasta powinna być odpowiedzialna polityka lokalowa, mieszkaniowa i zachęty dla lokalnych przedsiębiorców, coraz częściej wypychanych z centrum stolicy przez wielkie sieci. Żyjące Śródmieście musi mieć zróżnicowaną ofertę, a nie jedynie eleganckie, prestiżowe lub sieciowe lokale i sklepy. I choć nie każda budka jest warta ochrony, a przestrzeń publiczna wymaga przebudowy, to nie powinno dziać się to kosztem lokalnej tożsamości.