Medal „Bene Merentibus” to wyróżnienie przyznawane przez Stowarzyszenie Architektów Polskich od 1979 roku osobom, które w sposób szczególny przyczyniły się do rozwoju architektury oraz stowarzyszenia. Co ważne, laureatami medalu mogą zostać osoby niebędące architektami, a nawet instytucje. W tym roku medalem „Bene Merentibus” uhonorowano trzech wybitnych architektów — prof. Romualda Loeglera, Mirosława Nizio oraz, pośmiertnie, Kazimierza Ferenca.
Jak co roku Stowarzyszenie Architektów Polskich przyznało najważniejsze wyróżnienia w świecie polskiej architektury podczas uroczystej gali, która, podobnie jak w ubiegłych latach, odbyła się w siedzibie Zarządu Głównego SARP przy ulicy Foksal 2 w Warszawie. W trakcie uroczystości wręczono również Nagrodę Honorową SARP, której laureatami zostali Przemo Łukasik oraz Łukasz Zagała, założyciele pracowni medusa group.
Kazimierz Ferenc pośmiertnie uhonorowany medalem „Bene Merentibus”
W tym roku medalem „Bene Merentibus” uhonorowano trzech architektów, wybranych przez kapitułę, w skład której weszli Marek Chrobak (Prezes Zarządu Głównego SARP, przewodniczący kapituły), Agnieszka Kalinowska-Sołtys (Prezesa SARP), Rafał Eymonnt (Sekretarz Generalny SARP), Katarzyna Wiosna-Osóbka (Sekretarza Rady Prezesów), prof. Ewa Kuryłowicz (laureatka medalu Bene Merentibus 2015) oraz Janusz Sepioł (laureat medalu Bene Merentibus 2016).
Pierwszy z tegorocznych medali przyznano Kazimierzowi Ferencowi, zmarłemu 9 listopada 2024 roku. Treść laudacji wygłoszonej przez Marka Chrobaka, Prezesa Zarządu Głównego SARP, brzmiała:
Kapituła Medalu BENE MERENTIBUS SARP przyznaje pierwszy raz to wyróżnienie osobie, której już nie ma wśród nas. Kazimierzowi Ferencowi za osiągnięcia jako twórcy, promującego architekturę i planowanie urbanistyczne na wielu polach. Laureat przez swoją działalność kultywował ponadczasowe wartości i nowe idee, które stoją u podstaw wykonywania uprawiania naszego zawodu.
Kazimierz Ferenc – wspomnienie legendy
Architekt, urbanista, samorządowiec…. indywidualista. Tymi słowami w wielkim skrócie identyfikować i opisać można postać Kazia, bo tak w środowisku do niego zwracaliśmy się. Był rzeszowianinem, urodzonym w rodzinie osadników z Węgier. Kazimierz lubił opowiadać rodzinne historie ze starego Rzeszowa, ale też ze studiów, na których zetknął się z kolegami, tworzącymi słynną grupę Anawa – Janem Kantym Pawluśkiewiczem oraz Markiem Grechutą na czele. Wspominał także kolegów architektów, którzy odcisnęli później swoje piętno na architekturze Rzeszowa i których bardzo cenił i z którymi wiele lat uprawiał zawód – jak Tadeusz Karyś czy Stanisław Kokoszka.
W moim przekonaniu Kazimierz Ferenc był architektem wybitnym, ale nie do końca spełnionym. Z jego zwycięskiej konkursowej pracy na nowe centrum Rzeszowa i Urząd Miasta nie zostało właściwie nic. Zaprojektował tu świetny kościół, ale do realizacji skierowano daleko bardziej konwencjonalną pracę.
Kazimierz zrealizował ponadto bardzo udany zespół zabudowy szeregowej nad samym brzegiem Wisłoka (gdzie zresztą stworzył też świetnie zaaranżowany dom własny). Z czasem ta piękna lokalizacja stała się częścią śródmieścia Rzeszowa.
Potem Kazimierz angażował się coraz bliżej administracji – znalazł się w gronie kilkudziesięciu działaczy „Solidarności”, którzy z nominacji Tadeusza Mazowieckiego objęli stanowiska wojewodów w administracji wybijającej się na niepodległość Polski. To oni w terenie brali „na klatę” wszystkie konsekwencje polityki terapii szokowej Leszka Balcerowicza. Nowi wojewodowie nie tylko od podstaw tworzyli nową administrację i jej nowy etos, ale również wdrażali reformę samorządu terytorialnego i zmagali się z zupełnie nieznanym wcześniej zjawiskiem bezrobocia. Przede wszystkim jednak musieli dać odpór fali przetaczającej się przez kraj strajków, na czele których stali często związkowi koledzy.
Związek Lecha Wałęsy przydzielił do tego zadania najlepszych ludzi, z reguły z doświadczeniem więzienia czy „internatu”. Wśród nich był Kazimierz Ferenc, a województwo rzeszowskie, które mu powierzono, należało do szczególnie trudnych. To bardzo trudne i dramatyczne momenty pełne wyzwań i trudnych decyzji. Pierwszy korpus wojewodów generalnie się sprawdził, większość jego członków zajęła później wiele innych, ważnych pozycji w administracji państwowej. Był niewątpliwie najbardziej wyrazistą postacią tego gremium. Mówił twardo, zdecydowanie, nerwowo, właściwie na granicy awantury. Bo taki był – pryncypialny, władczy, nieszukający łatwych kompromisów. Trochę ulegający emocjom. Lider.
Ten styl chyba kosztował go zdrowie. W czasach rządów Jerzego Buzka ściągnięto go do Warszawy, do Urzędu Mieszkalnictwa i Rozwoju Miast. Został tam wiceministrem i razem z Januszem Sepiołem pracował w resorcie. Zajmowali się reformą planowania przestrzennego, a tworzona wówczas ustawa weszła w życie w dość mocno zmienionej wersji już podczas następnego, lewicowego rządu. Kazimierz pozostał w Warszawie na lata i pełnił funkcje w różnych centralnych urzędach. Jako swój sukces zawsze wymieniał ustawę o podpisie elektronicznym. Był fanatykiem idei Izby Architektów i istotnie przyczynił się do jej powstania. Uczestniczył czynnie w utworzeniu i życiu Izby Architektów i SARP-u, z którym był związany wydawać by się mogło, od zawsze. Był pierwszym przewodniczącym Krajowej Rady Izby Architektów wraz z jej powstaniem.
To w dużej mierze Kazimierz Ferenc przyczynił się do utworzenia funkcji architekta miasta Rzeszowa, którym został znany mu już Janusz Sepioł. Często zaglądał do Biura Architekta Miasta na krótsze czy dłuższe rozmowy, zawsze poruszony jakąś architektoniczną nowiną. Zawsze blisko planowania i polityki urbanistycznej miasta. Był członkiem MKUA. Bo bez wątpienia był człowiekiem, dla którego sprawy miasta, sprawy architektury, urbanistyki nigdy nie pozostawały obojętne. To była jego pasja, jego życie. Osądzał surowo, czasem wręcz zbyt surowo. W gruncie rzeczy był nie tylko wrażliwy, ale również bardzo życzliwy. Starał się być zawsze na bieżąco, czytał, oglądał, rozmawiał, zwiedzał. Zachował zdolność zachwycania się – czy to twórczością Marka Budzyńskiego, czy to sycylijskimi miastami, czy to fotografiami bieszczadzkiej przyrody, z których jego żona Jola tworzyła piękne kalendarze.
Kiedy ostatnim razem z nim rozmawiałem w czerwcu, tuż przed wyborami do władz SARP-u, rozmawialiśmy o zawodzie architekta, o wyzwaniach i bolączkach profesji. Odradzał mi bardzo wtedy objęcie funkcji w Stowarzyszeniu. Był bardzo sceptycznie nastawiony do tego stanu rzeczy. Ale też wskazał mi kierunki ważne, co warto poprawić i czym się zająć. Już jako prezes bardzo mu za to dziękuje. Od wielu lat walczył i zmagał się z chorobą. Kiedy był już bardzo chory, po operacji, w szpitalu. Miał wówczas tylko jedną prośbę – aby włączyć go do nowego składu Miejskiej Komisji Architektoniczno-Urbanistycznej. Traktuję to jak symbol. Kazimierz walczył wtedy o zdrowie, ale sprawy Rzeszowa i jego architektury były dla niego równie ważne i cenne jak życie.
Odszedł dnia 8 listopada 2024 roku, przeżywszy lat 80.
Pamięć Kazimierza Ferenca uczczona została przez zebrane osoby minutą ciszy.
Mirosław Nizio laureatem medalu „Bene Merentibus”
Drugą osobą uhonorowaną medalem „Bene Merentibus” podczas tegorocznej gali był Mirosław Nizio, założyciel pracowni Nizio Design International. Przyznając medal architektowi wygłoszono laudację o treści:
Medal SARP BENE MERENTIBUS ustanowiony przez SARP, jest uhonorowaniem przez nasze środowisko architektów — osób, które swoją pasją, zaangażowaniem i działalnością potwierdziły, że jakość, estetyka i trwałość architektury oraz szacunek dla dziedzictwa i poszanowanie środowiska naturalnego jest istotną wartością. Tegoroczny Laureat – Mirosław Nizio odnosi liczne sukcesy jako twórca, wielu wybitnych realizacji, jest ekspertem w dziedzinie projektowania przestrzeni publicznych takich jak muzea, ekspozycje, wystawy, pomniki pamięci oraz kompleksowe koncepcje rewitalizacji terenów poprzemysłowych i przestrzeni miejskich. Studiował na Wydziale Architektury Wnętrz i na Wydziale Rzeźby w Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie oraz Fashion Institute of Technology w Nowym Jorku.
W 1989 roku założył w Stanach Zjednoczonych własną firmę projektową. Zdobył szereg nagród i wyróżnień. W 2002 roku przeniósł pracownię do zabytkowej kamienicy na warszawskiej Pradze, gdzie stworzył Galerię Nizio i Fundacja Nizio (dawniej The Creators), animującą kulturalnie warszawską społeczność. Galerii Nizio od wielu lat wspiera młode talenty, początkujących twórców, prezentuje sztukę zaangażowaną społecznie, promuje architekturę i muzykę oraz organizuje liczne spotkania kulturalne włączając w nie również dzieci i seniorów.
Galeria Nizio powstała w 2002 roku w kamienicy przy ul. Inżynierskiej 3 na warszawskiej Pradze-Północ. U podstaw tworzenia tej unikalnej postindustrialnej przestrzeni wystawienniczej leży chęć umożliwienia szerokiej wymiany idei wokół sztuki, kultury, architektury oraz działań prospołecznych.
Stworzona przez Laureata Galeria Nizio prezentuje sztukę współczesną. Współpracujący z Galerią kuratorzy i kuratorki organizują wystawy malarstwa, fotografii, designu i sztuki użytkowej. Charakterystyczna dla DNA miejsca mnogość założeń kuratorskich umożliwia prowadzenie dialogu z różnorodnymi środowiskami twórczymi. Wielość zainteresowań prezentowana także w ramach wymiany międzypokoleniowej uwidacznia kluczowe dla Galerii uniwersalne wartości w architekturze i sztuce.
Galeria organizuje liczne wydarzenia pozwalające na zaprezentowanie dorobku artystycznego współczesnych twórców z Polski i zza granicy. Szczególną uwagę poświęca młodym artystom i artystkom, inicjując w ten sposób i wspierając działania mające na celu rozwój i popularyzację nowych trendów w kulturze. Jury Medal SARP BENE MERENTIBUS przyznaje dziś to prestiżowe wyróżnienie Mirosławowi Nizio za osiągnięcia jako mecenasa kultury, promującego architekturę i sztukę jako dziedziny niezwykle istotne dla rozwoju współczesnego człowieka. Laureat przez swoją działalność promuje ponadczasowe wartości takie jak: prawda, zaufanie, wspólnota i piękno które Stowarzyszenie Architektów Polskich respektuje i utrwaliło jako prawo w swoim statucie.
Jako trzecia wygłoszona została laudacja dla prof. Romualda Loeglera.