Co dzisiaj oznacza bycie architektem? Jakie są warunki uprawiania tego zawodu? W cyklu „Zawód architekt” kierujemy te dwa pytania do polskich architektów i architektek, a wypowiedzi ilustrujemy niezrealizowanymi projektami biur. W kolejnej odsłonie cyklu o zawodzie architekta opowiada Józef Białasik z B2 studio.
Józef Białasik
© B2 studio
1. Co dzisiaj oznacza bycie architektem?
Pytanie jest na tyle ogólne i szerokie, że każda odpowiedź będzie z natury rzeczy fragmentaryczna i obejmie tylko część rzeczywistości tego zawodu. Architekt to ktoś, kto tworzy architekturę, nie tworzy jej jednak sam, a definicji architektury jest tyle, ile osób próbujących określić, czym ona jest. Definicja ta zmienia się w zależności od czasu, epoki i kontekstu kulturowego. Ale mimo iż zmieniają się formy, sposoby i metody wykonywania tego zawodu, co najmniej dwie rzeczy nie zmieniają się nigdy.
Po pierwsze architekt to ktoś, kto poprzez swoje pomysły i decyzje zamienia niematerialne, abstrakcyjne pojęcia i idee w materialny konkret. Pojęcia te mogą być z różnych rejestrów, jak wygoda, prestiż, funkcjonalność, uwielbienie (np. Boga), lekkość, przeźroczystość, sprawiedliwość i tak dalej. Oczywiście każdy projekt wykonany przez architekta dotyczy więcej niż jednego pojęcia. „Zaprogramowanie” tych wyjściowych idei, pojęć już niekoniecznie należy do architekta, często decyduje o tym szeroko rozumiany zleceniodawca, natomiast jakość pracy architekta zależy od tego, na ile te abstrakcyjne cele są czytelne dla odbiorcy i na ile spełniają jego oczekiwania, wymagania.
Po drugie architekt jest superkoordynatorem (archi znaczy z greckiego: władca, rządzący). Żadne dzieło architektury (rozumianej jako obiekt, krajobraz, a nawet więcej) nie może powstać bez wielu zaangażowanych w jego tworzenie osób, specjalistów, organizacji, władz. Każdy z tych czynników jest w czymś wyspecjalizowany i nie myśli o całości i celach, o których pisałem wyżej. O tym musi pamiętać architekt i tak zarządzać współpracą, aby je osiągnąć, a założone idee uczynić czytelnymi. To oznacza, że powinien mieć wielką wiedzę z wielu dziedzin, co jest trudne, czy wręcz niemożliwe, a zatem najważniejsze jest, aby wiedział, kiedy czegoś nie wie (i zapytał tego, kto wie).
To, co opisałem wyżej, to oczywiście odpowiedź, jak rozumiem bycie architektem na poziomie meta, ale właśnie uświadomienie sobie tego w ten sposób pozwala właściwie działać na poziomie codzienności konkretnych projektów.
2. Jakie są warunki uprawiania zawodu architekta?
Jednym słowem: złe. Gołym okiem widać, że bardzo zachwiana jest równowaga (de facto jej brak) między zakresem usług, wymagań i odpowiedzialności a z wynagrodzeniem za tę pracę. Do tego ciąży „współpraca” z wszelkiego rodzaju instytucjami, urzędami, która pochłania ogromną ilość czasu i energii, nie dając w zamian nic po stronie jakości. Wynika to ze słabości prawa i przepisów, ale przede wszystkim (jedno z drugim się wiąże) z wręcz programowego braku jakiejkolwiek koordynacji pomiędzy poszczególnymi instytucjami, a nawet jednostkami organizacyjnymi tego samego organu administracyjnego. To choroba powszechna i wszechogarniająca. Dużym „globalnym” problemem jest także brak adekwatnego wynagrodzenia za nadzór autorski na budowie. Dotyczy to całego zakresu usług architektonicznych, ale w tym obszarze jest to szczególnie drastyczny problem. Czy można coś z tym zrobić? Bez samoświadomości i jedności środowiska architektów nie, co nie zmienia faktu, że wymaga to w dalszej perspektywie także zmian w prawie. Bez tego jesteśmy pozostawieni sami sobie. I mam głębokie przeświadczenie, że tak właśnie obecnie jest. Każdy sobie jakoś radzi, ale nie widać żadnego instytucjonalnego realnego wsparcia. Potrzeba zatem bardzo szerokiego spojrzenia (zagadnienie jest wielowątkowe) i pracy u podstaw, a do tego służy rozmowa i wymiana poglądów. Od tego trzeba zacząć.
Józef BIAŁASIK
B2 studio