Co dalej z jedną z najbardziej niezwykłych krakowskich willi? Spór o przyszłość Kossakówki to nie tylko dyskusja o nowych funkcjach zabytkowej architektury, ale przede wszystkim o tworzeniu nowych, miastotwórczych przestrzeni. Kossakówka w rękach MOCAK-u ma szansę stać się siedzibą Muzeum Historii Sztuki. Ale czy ta koncepcja miasta da zapomnianej willi nowe życie?
sielska przystań w ruinie
Przedwojenna Kossakówka była chyba najdziwniejszym domem Krakowa. Biały staroświecki dworek piętrowy stał w cieniu wiekowych drzew, jak na obrazach Rychter-Janowskiej, pełen swoistego uroku. Dom, a właściwie dwa domy, z zewnątrz jak i wewnątrz, nieregularne, poskładane z różnych części, z pięterkami, schodkami, pokojami o różnych poziomach, otaczające je przesmyki i ścieżeczki, wszystko zanurzone w zieleni. Wnętrza mroczne z powodu drzew cisnących się do okien, dyskretne światła spod ciężkich abażurów, poczerniałe ze starości portrety w antycznych ramach i fotografie rodzinne, meble empirowe, biedermeier oraz w stylu Ludwika Filipa. Poza reprezentacyjnym salonem na dole, ozdobionym najlepszymi płótnami Wojciecha i uroczymi wachlarzami Juliusza, inne pokoje niewielkie, pełne jakichś zakamarków, alków, balkoników, podłogi skrzypiące za każdym krokiem. Z korytarza wiodły na pięterko drewniane schodki, strome, wąskie, zakręcane, prowadziły do pokojów sióstr. Przypominały bombonierki lub pokoje dla lalek, o ścianach różanych z firaneczkami, z mebelkami lakierowanymi na biało, toaletkami, etażerkami, fotelikami obitymi kwiecistym kretonem, wszędzie mnóstwo drobiazgów, cacek, poduszek, a łoże Lilki [tak nazywana była przez najbliższych Maria] ogromne, jakże nikła i drobna musiała być jej postać w jego przepastnych edredonach i atłasach. Z balkoniku drewniane schodki prowadziły do ogrodu.
Tak o willi pisała Zofia Starowieyska-Morstinowa, pisarka i dziennikarka Tygodnika Powszechnego. Od dziesiątek lat historycy sztuki i architektury, znani artyści i pisarze wypowiadali się o początku końca tego historycznego obiektu. Historia neogotyckiego dworku zapisywała się na kartach historii przede wszystkim od momentu, gdy w 1869 roku stał się domem rodu Kossaków, a niedługo później pracownią artystyczną Wojciecha Kossaka. Dworek dzielił się na dwie części, tę dla kobiet i dla mężczyzn. Otoczony ogrodem, stanowił miejsce pracy artystów, licznych spotkań, balów. Tętnił życiem. Czy to życie ma szansę wrócić do Kossakówki?
Willa Kossakówka / fot.Agnieszka Mazur, WikiCommons
Rafał Podraza, potomek malarskiego klanu Kossaków opowiada w rozmowie z portalem Dzieje.pl o historii konfliktu, jaki latami toczył się o budynek. Czy po wykupieniu willi przez miasto, potomkowie rodu wierzą, że utworzenie muzeum to szansa na przywrócenie architekturze życia?
Cała wojna o Kossakówkę rozpętała się w chwili, kiedy zaczęły umierać dzieci Wojciecha. Nikt tam nie dopilnował do końca spraw spadkowych. Nagle pojawiły się osoby z Francji, które uważały, że mają prawa do tego domu. Zaczęły się przepychanki, coraz to nowi ludzie wyciągali rękę po ten budynek. Dlatego myślę sobie, że to, co się teraz wydarzyło, jest najlepszym z możliwych rozwiązań dla willi. Jeżeli zajęło się nią muzeum, czyli instytucja państwowa, to mam nadzieję, że doprowadzi ono to miejsce do porządku. Liczę, że nikt nie wpadnie na to, żeby zamalować dowody bytności Marii i Magdaleny w ich pokojach. Gdy Madzia i Maria były dorastającymi dziewczynkami, wypisywały na ścianie prośby do świętego Antoniego, ofiarowując mu a to dwa, a to pięć złotych. Pamiętam, miałem kilka lat, gdy w Kossakówce zobaczyłem napis „Święty Antoni, 5 złotych, jeśli TO przyjdzie we właściwym terminie”. Nie miałem pojęcia, co to jest to owe TO. Dopiero później dowiedziałem się, że chodzi o sprawy kobiece. Takie rzeczy, taki koloryt domu, powinno się ocalić od zapomnienia.
wojna o architekturę, czy wojna o pamięć?
Chociaż wielu wierzy, że jakakolwiek nowa funkcja dla niszczejącego budynku jest lepsza niż pozwolenie mu na zapomnienie, w mediach trwa wojna na słowa i facebookowe posty o idei utworzenia tam oddziału MOCAK-u. Po publikacji oświadczenia dyrektorki MOCAK-u odnośnie nowej funkcji i wykorzystania przestrzeni budynku na Muzeum Historii Sztuki, pojawiły się głosy, że ten plan to brak szacunku wobec dziedzictwa rodu. Według wielu, w tym radnych Krakowa, Kossakówka powinna być Muzeum Kossaków.
Kossakówka to wielkie wyzwanie. Do rejestru zabytków została wpisana patchworkowa willa, w świetle kryteriów architektonicznych pozbawiona wartości kulturowej. (...) w przypadku Kossakówki zabytkiem nie są obiekty fizyczne, tylko mit rodziny Kossaków. Tak więc zasadnicze zadanie polega na tym, jak i jakimi środkami można zabezpieczyć mit. Wbrew pozorom nie jest dobrym rozwiązaniem uległe odtworzenie warunków z przeszłości. Takie podejście szybko zmienia mit w historyczną atrapę. -- tłumaczy dyrektorka MOCAK-u, Maria Anna Potocka, wyjaśniając koncepcję utowrzenia Muzeum Historii Sztuki.
Głosom sprzeciwu wobec planów MOCAK-u, przoduje opinia radnego Michała Drewnickiego. Jako pierwszy w publicznej wypowiedzi zażądał on oddania dziedzictwa Kossaków Muzeum Krakowa, by nie pozwolić na działania MOCAK-u. Stworzył również projekt, który pod koniec maja ma rozstrzygnąć, jaka jest wola mieszkańców wobec losów dworku. Jakiego rodzaju przestrzeni potrzebuje miasto? Czy tej historycznej atrapy upamiętniającej sztukę Kossaków? A może tętniącego życia obiektu, otwartego na współczesną kulturę? Nie ujmując świetności historii, czy Kraków potrzebuje kolejnej martwej przestrzeni, zabytku pełnego pamiątek? Dom rodziny Kossaków wyróżniała przede wszystkim jego rola w kulturze, jako salonu miasta, miejsca spotkań artystów i mieszkańców.
źródło: Facebook Kossakówka
Kolejnym argumentem przeciwników idei MOCAK-u, jest podejrzenie o ewentualny plan zburzenia części willi. Tymczasem planowany remont będzie miał miejsce pod czujnym konserwatorskim okiem. Ani miasto, ani MOCAK nie podzieliło się jeszcze planami architektonicznymi i wizualizacjami projektu modernizacji obiektu. Wiemy jedynie, że plan na nowoczesne, funkcjonalne muzeum obejmuje rozbudowę przestrzeni, a nie burzenie jej.
fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe
dom żywy jak dawniej
Ważnym komentarzem tej publicznej dyskusji o nowej funkcji willi, jest wypowiedź potomka rodziny, Rafała Podrazy. Gdy dyrektorka MOCAK-u zapowiedziała wykorzystanie willi jako części kierowanego przez nią muzeum, w którym pojawią się również nowoczesne dzieła, a nie tylko pamiątki, dziennikarz, w rozmowie z portalem dzieje.pl odpowiada:
Myślę, że to dobry pomysł, bo nie chciałbym, żeby Kossakówka była martwym miejscem. Ten dom zawsze żył. Mam nadzieję, że współczesna sztuka nie zdominuje jednak w żadnym wypadku tego, bądź co bądź, jedynego w swoim rodzaju, historycznego domiszcza, o którego istnieniu dzięki, książkom Samozwaniec, wie niemal każdy Polak.
„Kossakówka” ma szansę dopełnienia kwartału muzealnego tej części Krakowa. Konflikt o los Kossakówki bierze się w głównej mierze z różnicy w rozumieniu idei ochrony architektury i kultury. Czego tak naprawdę potrzebuje miasto i jego mieszkańcy?