W projekcie wnętrza apartamentu mieszczącego się w jednej z warszawskich kamienic projektantka nawiązała do jej charakterystycznej architektury lat 20. Inspirację widać nie tylko w doborze niektórych mebli, ale również w powieleniu kształtów występujących na fasadzie budynku. By to zrobić, projektantka musiała niemalże całkowicie przebudować wnętrze.
Monika Gruszka-Ziółkowska z pracowni luumo. stworzyła wnętrze balansujące między współczesnością a modernizmem. Dzięki temu powstała elegancka przestrzeń, której nie brak charakteru.
Basia Hyjek: Co stanowiło główną inspirację do projektu?
Monika Gruszka-Ziółkowska: Mieszkanie zostało zaprojektowane z myślą o rodzinie 2 + 1, powstało z połączenia dwóch mniejszych lokali. Właściciele wykazali się dużą wyobraźnią, decydując się na zakup — pomimo iż mieszkanie znajduje się w przedwojennym budynku, w momencie rozpoczęcia prac projektowych wnętrze niczym nie nawiązywało do historycznej przeszłości miejsca. Aby przywrócić klimat starej kamienicy, trzeba było się trochę napracować i wymienić niemal wszystkie elementy wnętrza.
ciemne egzotyczne posadzki zastąpiliśmy dębowym parkietem układanym w klasyczną jodełkę
© luumo.
Basia: Skąd pomysł na taki dobór barw i materiałów?
Monika: Ciemne egzotyczne posadzki zastąpiliśmy dębowym parkietem układanym w klasyczną jodełkę. Zabudowa kuchni w zielonym lakierze na wysoki połysk została zastąpiona elegancką zabudową z wyspą o zaokrąglonych narożnikach, nawiązujących do modernistycznych detali budynku.
Wybierając nowe sprzęty i detale, staraliśmy się, aby były one lekko stylizowane np. grzejniki i drzwi wewnętrzne, w tym imponujące dwuskrzydłowe oddzielające gabinet od jadalni. Dodaliśmy sztukaterie, ale nadaliśmy im względnie prosty kształt, aby nie kontrastowały z bardziej współczesnymi elementami wnętrza.
Wolnostojące meble to zbiór antyków m.in. szafa w gabinecie, klasyków europejskiego modernistycznego designu (duński sideboard w sypialni), mebli ręcznie wykonywanych przez rzemieślników (stół z litego drewna na toczonych nogach) czy współczesnych mebli o klasycznym wzornictwie (krzesła w jadalni). Wszystko zostało uzupełnione współczesnymi lampami i nowoczesnymi grafikami.
dodaliśmy sztukaterie, ale nadaliśmy im względnie prosty kształt, aby nie kontrastowały z bardziej współczesnymi elementami wnętrza
© luumo
Kolorystyka była z góry jasno określona przez inwestorów będących miłośnikami skandynawskich klimatów: bazą miała być paleta szarości i bieli z akcentami czarnego. Wszystko połączone dużą ilością drewna w ciepłych kolorach, a odrobinę elegancji wprowadziliśmy poprzez dodanie złotych mosiężnych detali.
Basia: Skąd pomysł na podział przestrzeni?
Monika: Wielkim wyzwaniem było ogarnięcie samej materii budynku — tj. ścian i instalacji. W biegu wielu przeprowadzonych przez wcześniejszych właścicieli remontów pierwotny układ lokalu został poważnie zaburzony, a my staraliśmy się go w miarę możliwości odtworzyć. Dzięki temu, że tak naprawdę mieliśmy do czynienia z dwoma osobnymi mieszkaniami połączonymi w jeden, udało się wyraźnie rozdzielić przestrzeń na strefę dzienną w jednym z lokali i prywatną w drugim. W skład pierwszej weszły salon, kuchnia i jadalnia oraz mała łazienka oraz gabinet pełniący funkcję gościnnej sypialni. Strefa nocna to główna sypialnia, pokój dziecka, pralnia oraz rodzinną duża łazienka.
łazienka w części prywatnej to właściwie pokój kąpielowy — powstały w miejscu dawnej kuchni, w którym udało się zmieścić duży półotwarty prysznic, przyścienną wannę oraz dwie umywalki
© luumo
Łazienka w części prywatnej to właściwie pokój kąpielowy — powstały w miejscu dawnej kuchni, w którym udało się zmieścić duży półotwarty prysznic, przyścienną wannę oraz dwie umywalki. Wykonana na zamówienie stylizowana szafka pod umywalką „bez kantów” miała nawiązywać do zaobleń w części dziennej. Aby wykonać podłączenia w łazienkach, które pozwoliłyby zrealizować założony układ aranżacyjny, trzeba było dokonywać modyfikacji również od strony mieszkań sąsiednich.