Miłośnicy rowerowych wypraw, książek i polskiej grafiki — to właśnie mieszkańcy zielonego apartamentu, rodzina jednego z architektów studia Kubatura. Jak przebiegała współpraca architekta zatrudniającego innych architektów do stworzenia prywatnego wnętrza? Kluczem jest przyjaźń! Ewelina Ziółkowska‑Jacyków opowiada o projekcie apartamentu w Krakowie.
Architektka Ewelina Ziółkowska‑Jacyków z pracowni SPOIWO studio podjęła się trudnego zadania — zaprojektowania wnętrza prywatnego mieszkania znajomego, który na dodatek jest architektem. Dzięki tej współpracy powstała dopracowana przestrzeń pełna szczegółów dostrzegalnych jedynie przez wprawne oko projektanta!
salon pozostał jasny, minimalistyczny w kontraście, uzupełniony wiszącymi „rzeźbami” rowerów, które są nierozłącznym elementem tej rodziny
fot. Gaweł Jacyków
Basia Hyjek: Co stanowiło główną inspirację do tego projektu? Jakie były wymagania inwestora?
Ewelina Ziółkowska-Jacyków: Projekt jest efektem ścisłej współpracy z klientem — znajomym architektem z biura Kubatura — to nasze wspólne dzieło. Zrobiliśmy sobie listę priorytetów, wytycznych, odpowiedzieliśmy na wiele pytań dotyczących sposobu życia rodziny i wyszedł nam układ mieszkania, w którym kuchnia jest niestandardowo w holu wejściowym. Okazało się, że to świetnie działa! Część szafek wysokich w kuchni przeznaczona jest na przechowywanie ubrań i butów, a część ukrywa lodówkę i piekarnik — obie funkcje przenikają się wzajemnie. Dzięki temu zyskaliśmy większy salon i klarowny podział strefy dziennej i nocnej oraz wygodne pokoje.
Basia: Skąd pomysł na taki dobór barw i materiałów?
Ewelina: Wnękę kuchenną podkreśliliśmy w całości zielonym kolorem, żeby uzyskać odpowiednią głębię i wprowadzić porządek w przestrzeni między strefą kuchni i salonu. Salon pozostał jasny, minimalistyczny w kontraście, uzupełniony wiszącymi „rzeźbami” rowerów, które są nierozłącznym elementem tej rodziny. Dużo działaliśmy też lustrami, żeby doświetlić i powiększyć przestrzeń stosunkowo niewielkiego mieszkania. Reszta pomieszczeń jest spokojna i surowa, spełniająca wymagania jej mieszkańców.
to on dopilnował, żeby wnękę kuchenną oddzielał cienki profil miedziany, ciągnący się jedną linią po ścianie, podłodze i suficie
fot. Gaweł Jacyków
Basia: Co było największym wyzwaniem, a co sprawiło Państwu najwięcej satysfakcji w całym procesie?
Ewelina: Największym wyzwaniem okazało się dobranie odpowiednio zielonego koloru. Wykonaliśmy baaardzo dużo próbek na ścianach i suficie, żeby osiągnąć zamierzony efekt, ale w końcu się udało. Później pozostało już tylko dbałość o detale, których przeciętny odbiorca nie zauważy, ale wprawne oko właściciela — architekta, jak najbardziej. To on dopilnował, żeby wnękę kuchenną oddzielał cienki profil miedziany, ciągnący się jedną linią po ścianie, podłodze i suficie; żeby konstrukcja pod umywalkę była lekka, wykonana z pręta zbrojeniowego; żeby połączenia materiałów były niewidoczne. Dzięki temu projekt jest tak dopracowany i spójny.