Wprowadzona z mozołem uchwała krajobrazowa dla Poznania skończyła rok. Powinna zatem działać niemal w pełni. Niestety, efekty są mizerne, uchwała straciła zęby — przez decyzje wojewody, Trybunału Konstytucyjnego i WSA. Zmianom nie muszą ulegać reklamy legalnie i nielegalnie postawione przed wejściem uchwały w życie. A usuwanie reklam postawionych nielegalnie odbywa się bardzo opieszale.
Po pięciu latach prac, przestojach i unieważnieniu pierwszej wersji dokumentu przez wojewodę uchwała krajobrazowa dla Poznania została zatwierdzona przez radnych w lipcu zeszłego roku. Niestety dwa razy wyłamano jej zęby. Najpierw zrobił to wojewoda, który orzekł, że Rada Miasta nie mogła była formalnie podzielić reklam na legalne i nielegalne, a potem Trybunał Konstytucyjny (i w ślad za nim poznański WSA), który — paradoks — uznał, że brak takiego rozróżnienia jest nieprawidłowy. Oraz że bez stosownego odszkodowania nie można wymusić zmian formy i usytuowania nośników postawionych w legalny sposób.
bez terminu ani rusz
Dzięki orzeczeniu TK spółka Jeronimo Martens Polska wygrała z Miastem Poznań w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym. Właściciel znanej sieci marketów nie chciał, bez rekompensaty ze strony Miasta, dostosować do zapisów swoich legalnie postawionych nośników. Pisaliśmy o tym obszerniej zimą. Skutek: skoro nie ma rozróżnienia na nośniki legalne i nielegalne, nie ma kar także za postawienie i użytkowanie jakiegokolwiek nośnika postawionego na dziko przed wejściem w życie uchwały.
Orzeczenie Trybunału anulowało też pozytywny skutek zmian wymuszonych przez wojewodę. Przyjmując uchwałę po raz drugi w lipcu zeszłego roku, do jednego roku skrócono bowiem okres dostosowawczy dla wszystkich czterech obszarów, na które podzielono Poznań (dla każdego inne są wymogi, dopuszczalne formaty itd.). Tyle że de facto w styczniu przestały działać zapisy uchwały, które wspominają o terminie dostosowania. Stąd też jedynie reklamy, które powstały po sierpniu zeszłego roku muszą wpisywać się w zasady zapisane w uchwale. Można też karać za nowe nośniki z nią niezgodne. Kar takich Miasto nałożyło…pięć — na łączną kwotę 130 tysięcy złotych (z czego do kasy Miasta trafiło na razie 75 tysięcy).
uchwała krajobrazowa w Poznaniu — stan po roku — plac wiosny Ludów, część billboardów została stąd usunięta w 2023 roku (nazwa firmy zamazana przez A&B)
fot.: Jakub Głaz
nielegalne 90 procent
Podsumowując: zarówno legalne, jak i nielegalne reklamy postawione przed wejściem uchwały w życie mogą stać nadal w tej samej formie. Przyjmuje się przy tym, że w Poznaniu znajduje się około 150 tys. nośników reklam. Szacunki mówią, że 90 procent to samowole. Ich usuwanie — nawet z terenów należących do Miasta — idzie bardzo opornie, bo cała procedura musi przejść przez Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego.
uchwała krajobrazowa w Poznaniu — stan po roku — parter bloku przy ul. Powstańców Wielkopolskich
fot.: Jakub Głaz
Tomasz Hejna, aktywny i merytoryczny społecznik walczący z chaosem reklamowym na facebookowym profilu Gemela Poznańska, informuje, że zbadał stan prawny ponad 1400 reklam, i procent nielegalnych nośników odpowiada szacunkom dla całego miasta. Po roku działania uchwały skomentował sytuację na swoim profilu, nie bez powodu zarzucając Miastu niedostateczną synergię pomiędzy miejskimi wydziałami, które mają realny wpływ na przestrzeń:
Wydziały ze sobą nie współpracują oraz mają za mało ludzi. Nadzór prezydenta i jego zastępców jest znikomy, nie wspominając już o działaniu na szkodę interesu publicznego przez niedopełnienie swoich obowiązków. Zresztą masę przykładów tej indolencji widzicie na Gemeli poznańskiej. No i jeszcze nadzór budowlany, który może egzekwować prawo, ale przewlekłość postępowań jest tu też hamulcowym. Wielokrotnie można było (i nadal można) podejmować skuteczne, choć trudne i obarczone ryzykiem, działania w walce z dewastacją przestrzeń reklamą, wykorzystując do tego istniejące narzędzia.
trzydzieści w pół roku
Co zatem udało się sprawdzić i zlikwidować miejskim służbom przez ostatni rok? Na podstronie miejskiego serwisu internetowego Poznania poświęconej uchwale krajobrazowej ostatni wpis pochodzi z czerwca i dotyczy konferencji o problemach prawnych tyczących uchwał krajobrazowych. Z kolei galeria pokazująca usunięte billboardy liczy sobie nieco ponad dwadzieścia zestawów fotografii „przed i po”. Wszystkie dotyczą działań z zeszłego roku. Informacje te uzupełniła w Radiu Poznań Alicja Bogalecka-Pabisiak, kierowniczka Oddziału Uchwały Krajobrazowej i Egzekucji z Wydziału Urbanistyki i Architektury Urzędu Miasta:
W zeszłym roku to było blisko 100 nośników, w tym roku do końca czerwca było to około 30. Przy czym te nośniki znikają z różnych powodów, są to nośniki niezgodne z uchwałą, które są demontowane, ale są to również nośniki, którym skończyło się czasowe pozwolenie na budowę i po prostu zostały wyegzekwowane.
Nie zgodziła się też z prowadzącym program, że uchwała działa słabo. Za duży pozytyw uznała sam fakt, że mieszkańcy i firmy „chcą rozmawiać” na ten temat z Urzędem. Faktycznie, poznaniacy zgłaszają wątpliwe ich zdaniem reklamy z użyciem aplikacji SmartCity. Brak jednak dostępnego publicznie dokumentu, który pokazywałby jak szybko i jak wiele tych zgłoszeń zostało rozpatrzonych i „załatwionych”.
uchwała krajobrazowa w Poznaniu — stan po roku — plac Wiosny Ludów, część billboardów została stąd usunięta w zeszłym roku
fot.: Jakub Głaz
witryny też
Warto tu dodać, że uchwała krajobrazowa dotyczy nie tylko billboardów i innych wolnostojących reklam, ale też okien usługowych parterów. Uchwała dopuszcza zakrycie maksymalnie 30 procent powierzchni witryn i to od wewnątrz lokalu. Tymczasem wciąż nie brak reklam i grafik naklejonych na zewnątrz i zasłaniających całą witrynę. Opcjonalnie tekst uchwały dopuszcza umieszczenie plakatu o — uwaga! — formacie A bez wskazania, o który konkretnie rozmiar chodzi (dopiero później magistrat tłumaczył, że chodzi o format A0). Zapisów uchwały nie spełniają też zapewne liczne szyldy.
uchwała krajobrazowa w Poznaniu — stan po roku — podcienia budynków przy ul. Gwarnej
fot.: Jakub Głaz
Miasto podnosi, że dopiero naprawa ustawy krajobrazowej na poziomie ogólnopolskim pozwoli w pełni zwalczyć skutki ostatnich dwóch lub nawet trzech dekad reklamowej wolnoamerykanki. Przy okazji zdarzyło mu się w lipcu tak podawać wyniki niedawnej kontroli NIK, by sprawiały wrażenie, że dotyczą całego miasta. Tymczasem kontrola dotyczyła wyrywkowo sprawdzanych reklam Poznania, Łodzi, Wrocławia i Opola. Dobry wynik Poznania: 12 procent nielegalnych reklam wygląda nieźle, ale dotyczy tylko 34 (!) reklam sprawdzonych na gruntach będących w gestii Zarządu Dróg Miejskich! Miasto nie wspomina też, że niewłaściwy nadzór nad reklamą w mieście zarzucili jesienią zeszłego roku między innymi prezydentowi Poznania kontrolerzy NIK i zawiadomili w tej sprawie Prokuraturę.