Najnowsza kontrola NIK jak na dłoni pokazuje, że nasze samorządy ciągle nie radzą sobie z chaosem reklamowym w przestrzeni publicznej. We wszystkich skontrolowanych miastach: Gdańsku, Wrocławiu, Łodzi, Poznaniu i Opolu — Izba doszukała się reklam umieszczonych bez zgody lokalnych władz.
Narzędzia do walki z wszechobecną reklamozą miasta dostały w 2015 roku. Wtedy to zaczęła obowiązywać ustawa krajobrazowa — od tego czasu gminy mogą ustalać zasady umieszczania reklam, szyldów, małej architektury i ogrodzeń. Jednak z kontroli NIK przeprowadzonej w pięciu polskich miastach wynika, że „to, co w zamyśle potraktowano jak uniwersalne narzędzie, okazało się rozwiązaniem niewystarczającym”.
problem całkowicie nie zniknął
Wśród miast objętych kontrolą, uchwała krajobrazowa obowiązuje w Łodzi, Opolu i Gdańsku, z kolei zapisy o parku kulturowym: w Poznaniu, Wrocławiu i Łodzi. Niestety, kontrolerzy NIK nie zawitali do stolicy — gdzie skala reklam jest największa — ani do Krakowa, który z reklamami radzi sobie całkiem dobrze.
W latach 2020-2023 największy problem z nielegalnymi reklamami miała Łódź, choć jako pierwsze miasto wojewódzkie w Polsce przyjęła uchwałę krajobrazową. Nawet w Gdańsku i Opolu, gdzie stosowanie nowych przepisów przyniosło najlepsze efekty, nadal każdego roku stwierdzano znaczącą liczbę niepożądanych i nielegalnych reklam — wytykają kontrolerzy.
Dlaczego tak jest? Izba ustaliła, że w żadnym z kontrolowanych miast nie ustalono kompleksowych zasad i rozwiązań dotyczących weryfikacji tego, czy reklamy są legalne. Tylko w Opolu prowadzono bieżącą inwentaryzację reklam w przestrzeni publicznej. Ale i tam nie wykorzystywano w pełni jej wyników, np. do tego, by ustalić wysokość kar za umieszczanie na ulicach nielegalnych reklam i do tego, by te kary wyegzekwować.
Ciekawym przykładem jest Poznań, gdzie urzędnicy w ramach pilotażu pod lupę wzięli ulice na odcinku 2 km. Efekt? Na 134 reklamy znajdujące się w pasie drogowym, aż 131 było nielegalnych. Sęk w tym, że wyniki tego pilotażu nie zostały wykorzystane np. do nałożenia kar.
kłopot z egzekwowaniem
Według NIK brak skutecznej inwentaryzacji reklam to niejedyny problem. Tylko w Opolu i w Łodzi prowadzenie spraw związanych z uchwałą krajobrazową powierzono konkretnym komórkom organizacyjnym lub powołanym zespołom. W Opolu zespołowi do spraw realizacji uchwały krajobrazowej, a w Łodzi przekazano je do Biura Architekta Miasta, jednak jego działania ograniczały się do reagowania na sygnały i skargi dotyczące reklam. W Gdańsku za egzekwowanie uchwały krajobrazowej odpowiada Gdański Zarząd Dróg i Zieleni, a w Poznaniu i we Wrocławiu kwestie te były jednymi z wielu spraw, jakimi zajmowały się wyznaczone do tego wydziały.
NIK donosi, że w efekcie nielegalne reklamy identyfikowano głównie albo po zgłaszanych skargach, albo przypadkiem. We Wrocławiu w 30 sprawach nie dochodzono wynagrodzenia za bezumowne umieszczanie reklam na gruncie komunalnym, a w Opolu zaniechano dochodzenia opłat w dwóch takich sprawach. W Łodzi i w Opolu nielegalne reklamy identyfikowano przy okazji, np. w czasie oględzin działek przeznaczonych do sprzedaży.
Dziwi też fakt, że miasta nie korzystają z możliwości opłat, które mogą pobierać za umieszczanie na ulicach tablic czy urządzeń reklamowych.
Opłaty reklamowej nie wprowadziło żadne z kontrolowanych miast, a w skali kraju spośród 2477 gmin zrobiło to zaledwie 14, z czego 3 uchyliły przyjęte przepisy — wylicza NIK.
Według Izby nie tylko urzędy miejskie niewłaściwie nadzorowały pojawianie się reklam w przestrzeni publicznej, ale i zarządcy dróg. Podczas oględzin wybranych ulic we wszystkich skontrolowanych miastach, zidentyfikowano w pasach drogowych w sumie 106 billboardów, szyldów, banerów czy stojaków reklamowych. W zależności od miasta od 12 proc. do nawet 100 proc. z nich znalazło się tam bez wiedzy i zgody zarządców dróg!
Kolejnym zarzutem wobec miast są nieprawidłowości dotyczące ustalania opłat za umieszczenie reklamy w pasie drogowym. W 20 zbadanych przez NIK decyzjach zarządy dróg zaniżyły wartość opłaty stanowiącej dochód budżetu gminy w sumie o ponad 109 tys. zł.
uchwałą w bałagan
Czy mało optymistyczne wyniki kontroli NIK oznaczają, że uchwały krajobrazowe nie są potrzebne? Przeciwnie. Mimo że uchwała całkowicie nie przegoniła nielegalnych reklam — różnica w jakości krajobrazu w miastach, które ją przyjęły, jest ogromna. Wystarczy spojrzeć na Gdańsk, gdzie z wielu budynków zniknęły nielegalne reklamy, także te, z którymi urzędnicy nie mogli sobie poradzić od wielu lat. Przykład? Gigantyczny nielegalny nośnik zawieszony na Zieleniaku — jednym z najbardziej charakterystycznych budynków miasta. Zapisy porządkujące reklamowy chaos były, są i będą w miastach potrzebne. Włodarze muszę jednak na egzekwowanie zapisów przeznaczyć więcej czasu i pieniędzy. By działać skuteczniej.