Anna Maria Sokołowska, architektka, właścicielka pracowni architektury wnętrz, postanowiła spełnić swoje marzenie o przebudowie starego budynku gospodarczego na dom własny. Pomysł okazał się nie taki łatwi do zrealizowania, a znalezienie wymarzonej działki w okolicach Trójmiasta jeszcze trudniejsze, na szczęście pojawiła się Rumia i dwa budynki z lat 40. XX wieku.
Czy dom może stać się historią miłosną? Dlaczego nie, w szczególności, jeśli jest to miłość od pierwszego wejrzenia. Może nie do końca do domu, a do widoku, jaki zobaczyłam pierwszy raz, kiedy przyjechałam obejrzeć działkę [...]. Rumia koło Gdyni nie była moim pierwszym wyborem do życia, dlatego długo zwlekałam z obejrzeniem kolejnej nieruchomości. Kiedy przyjechałam na miejsce w kwietniu 2017 roku, emocje puściły i już wiedziałam, że to będzie moje miejsce na ziemi — mówi Anna Maria Sokołowska.
architektka postanowiła zmienić budynek gospodarczy w nowoczesną stodołę
© Anna Maria Sokołowska Architektura Wnętrz
oczarowanie Rumią
Działka o nietypowym kształcie i powierzchni 1340 metrów kwadratowych, którą kupiła Anna Maria Sokołowsa, położona jest w dzielnicy Rumi zwanej Szmeltą w otoczeniu malowniczej doliny rzeki Zagórskiej Strugi. Na terenie znajdowały się dwa budynki do wyburzenia lub remontu — dom mieszkalny z 1947 roku i budynek gospodarczy z izbą mieszkalną z 1940 roku.
Wiedziałam od początku, że wyburzenie obu budynków nie wchodzi w grę, bo to dla nich kupiłam tę działkę i oczywiście dla widoku — dodaje architektka.
celem projektowym był dawny budynek gospodarczy
fot.: Anna Maria Sokołowska Architektura Wnętrz
Właścicielka postanowiła zostawić dom mieszkalny, a jej celem projektowym stał się budynek gospodarczy. Budynek składał się z jednej izby mieszkalnej z piecem kaflowym, łazienki dobudowanej w latach 90. oraz obory z osobnym wejściem i drabiną prowadzącą na drewnianych strych, na którym przechowywano siano.
Stodolove nawiązuje do czarnych stodół
© Anna Maria Sokołowska Architektura Wnętrz
odkrywanie historii
Proces zakupu działki i zdobywania wszystkich dokumentów trwał długie dziesięć miesięcy, w tym czasie architektka miała przestrzeń na poznanie historii tego miejsca i wsi. Jak się okazało dolina, w której znajduje się działka, była doliną młynów, a wzdłuż rzeki zachowały się jeszcze stare zabudowania gospodarcze, które miały formę czarnych stodół — ich deski były pokrywane najczęściej smołą zabezpieczającą przed wilgocią i szkodnikami.
architektka rozpoczęła projekt od poznania historii miejsca
© Anna Maria Sokołowska Architektura Wnętrz
Dlatego też chcąc zachować charakter ruralistyczny tego miejsca, zdecydowałam się, aby przebudować budynek w stylu zabudowań gospodarczych tego terenu. Naturalnym było dla mnie stworzenie z istniejącego obiektu gospodarczego, stodoły pokrytej w całości czarną opalaną deską. Użyłam modrzewia syberyjskiego jako pokrycie dachu i świerku skandynawskiego na elewacji. Stworzyłam archiwum oparte na starych mapach, zdjęciach z XIX wieku oraz zdjęciach współczesnych budynków gospodarczych, które zachowały się na tym terenie. Wyzwanie okazało się jeszcze bardziej skomplikowane, ponieważ działka była pierwszą, od której na tym terenie ustanowiono nadzór konserwatorski. Dla budynku istniejącego trzeba było wykonać analizę porównawczą w zakresie budynku zabytkowego, który znajduje się w okolicy (pod który został rozpisany plan miejscowy), analizę budynku istniejącego i budynku po przebudowie. Wyzwanie było o tyle większe, że po raz pierwszy miałam do czynienia z takim wymaganiem do planu. Analiza porównawcza była jednak niczym w porównaniu z odkrywkami, które wykonała dla nas konstruktorka, po tym, jak zakupiłam działkę. Z moich marzeń o ratowaniu budynku gospodarczego został fundament i trzy fragmenty ceglanych ścian, które w trakcie przebudowy i tak trzeba było wymienić na materiał o większej gęstości, bo cegła była odpadem z cegielni i przy niewielkim uderzeniu młotkiem się rozpadała. Tak oto z romantycznej ruderki, weszłam w przebudowę, rozbudowę z nadbudową w znacznie większym stopniu niż zakładał początkowy plan — opowiada autorka.
dom to czarna, prosta bryła z dwuspadowym dachem
© Anna Maria Sokołowska Architektura Wnętrz
dawniej budynek gospodarczy, teraz dom
Na terenie, który zajmują obie nieruchomości, rosną stare drzewa owocowe, a przy samym domu, rozłożysty orzech włoski, za którym latem chowa się bryła budynku. Omawiany obiekt jest dość wąski — jego krótsza elewacja od strony podwórka wynosi 6,8 m długości, a ta od strony ulicy to 11,5 m. Wejście do domu zostało umieszczone z tyłu i nie jest widoczne od ulicy. Architektce zależało na wpisaniu w kontekst miejsca, stąd też czarna, prosta bryła z dwuspadowym dachem pokrytym deską, deska na elewacji i czarne przesuwne okiennice, na parterze, nawiązujące formą do wrót stodoły.
planowanie parteru zaczęło się od witryny z siedziskiem
© Anna Maria Sokołowska Architektura Wnętrz
Ważne dla właścicielki było, aby piętro domu było pełne, bez poddasza — stąd prawie całkowite wykorzystanie dostępnej wysokości wynoszącej 9 metrów. Planowanie rozkładu parteru zaczęła natomiast się dość nietypowo, bo od witryny z siedziskiem, która jest centrum całej przestrzeni dziennej i to właśnie pod nią został rozplanowany układ pozostałych okien.
Zgodnie z zasadą modernizmu i funkcjonalizmu „forma podąża za funkcją” projektowanie elewacji zostało poprzedzone rozplanowaniem funkcjonalności w budynku, do tego już tylko był dopasowywany rytm okien na elewacji, aby całość miała spójny charakter — dopowiada autorka.
zakończenie budowy planowane jest na wiosnę 2022 roku
© Anna Maria Sokołowska Architektura Wnętrz
rozmowa z Anną Marią Sokołowską
Dobrawa Bies: Dlaczego wybrała Pani akurat okolice Trójmiasta na budowę wymarzonego domu?
Anna Maria Sokołowska: Jestem rodowitą Gdynianką prawie z trzech pokoleń (moja babcia miała pięć lat, kiedy moja rodzina sprowadziła się do Gdyni przed wojną) moja mama urodziła się w Gdyni, ja również i mój syn również. Jako architektka jestem bardzo przywiązana do gdyńskiego modernizmu i od 16 lat prowadzę w Gdyni własną pracownię i tu też mieszkam. Dlatego naturalnym wyborem było Trójmiasto lub okolice. Stodoła w Rumi znajduje się 14 km od centrum Gdyni i od mojej pracowni.
Dobrawa: Jakie były Pani główne cele projektowe?
Anna Maria: Dostosowanie budynku gospodarczego do potrzeb współczesnej rodziny, z poszanowaniem tradycji i historii miejsca. Wpisanie budynku w kontekst miejsca, aby jego przebudowana forma i elewacja z czarnej deski wtapiały go w otoczenie i otaczającą zieleń, a nie powodowały agresywnego oddziaływania. Na tym najbardziej mi zależało. Nie chciałam robić ze stodoły współczesnego domu z całymi przeszklonymi ścianami, balkonami i tarasami. Zależało mi na czystości formy i pokazaniu, że wpisanie funkcji użytkowej w budynek gospodarczy, może być realizowane z poszanowaniem jego tradycyjnej formy. Kiedyś kolega architekt zapytał mnie, dlaczego dom nie ma żadnych balkonów czy tarasów, odpowiedziałam pytaniem — Czy stodoła ma balkon?
projektantce zależało na pokazaniu, że wpisanie funkcji użytkowej w budynek gospodarczy,
może być realizowane z poszanowaniem jego tradycyjnej formy
© Anna Maria Sokołowska Architektura Wnętrz
Dobrawa: Na czym według Pani polega fenomen domu-stodoły?
Anna Maria: W większości wydawanych warunkach zabudowy, czy zapisach z planu miejscowego, narzucony jest dach dwu lub wielospadowy najczęściej o kącie nachylenia do 45 stopni, co z reguły wymusza formę i nie daje zbyt wiele pola do interpretacji, chociaż znam takie realizacje, gdzie udało się w sprytny sposób w prostej bryle zamaskować spadki dachu. Ja przyznam szczerze, że jako architekt urodzony i wychowany w Gdyni, w mieście, które od podstaw powstało jako twór modernizmu, nie wyobrażałam sobie posiadać innego domu niż modernistyczna, prosta bryła. Moje preferencje z czasem się zmieniały, chociaż, tak jak mówiłam, szukałam też obiektów bardziej industrialnych niż w klimacie ruralistycznym, ale te dwa kierunki stały mi się bliższe, kiedy wiedziałam już, na czym mi najbardziej zależy. Fenomen domu-stodoły (przynajmniej u mnie) wziął się z faktu obserwowania przez lata wielu bardzo udanych adaptacji budynków gospodarczych na domy mieszkalne, najpierw w zagranicznych realizacjach potem zaczęły się pojawiać również w Polsce. Prosta bryła, dwuspadowy dach — w założeniu tani w budowie, bez problematycznych przełamań jak przy dachach wielospadowych, bez lukarn i wykuszy.
rzut piętra
© Anna Maria Sokołowska Architektura Wnętrz
Dobrawa: Czy projektowanie dla siebie jest trudniejsze od tego na zamówienie?
Anna Maria: Projektowanie dla siebie jest jak rozmowa schizofrenika. Ja – architekt, próbuje przekonać ja – klient do pomysłów, a rozmowa między architektem a klientem toczy się w głowie. Także, mnogość decyzji, które trzeba podjąć, w szczególności kiedy, jest się w branży (większy problem miałam z wnętrzami niż z bryłą) spędza sen z powiek. Kiedy projektuje się dla klienta, ma się po drugiej stronie żywą osobę, widzi się, jak reaguje na propozycje, są emocje, jest interakcja, dialog, wspólne wybory i argumentacja po obu stronach. Zdecydowanie łatwiej się pracuje, kiedy ma się przekonanie do swoich racji i potrafi się w rzeczowy sposób przekazać argumenty, które nie są podszyte dużą dawką przeróżnych, często skrajnych emocji, które pojawiają się, kiedy projektuje się dla siebie. Kiedy „wchodzę” w projekt klienta, wszystko bardzo sprawnie ustawia mi się w całość, kiedy nie jestem czegoś pewna, robię dwie wersje i pytam klienta, która podoba mu się bardziej i wspólnie możemy ustalić wersję ostateczną. To właśnie tego drugiego, obiektywnego głosu brakuje przy projektowaniu dla siebie.
Dobrawa: Dziękuję za rozmowę.