POV: przyjeżdżasz na Górny Śląsk w drugiej połowie lat 50. XX wieku. Minęło kilka lat od II wojny światowej, a Polską zaczął rządzić Gomułka, który objął stanowisko sekretarza po równie barwnym Bolesławie Bierucie. W wulcach dzieją się dantejskie sceny, gdzie miejscowi regularnie piorą się z przyjezdnymi. Do władzy regionalnej garną się przedstawiciele władz komunistycznych spoza dawnego województwa śląskiego, a w szkołach za „godanie po ślonsku” nauczyciele biją dzieci po rękach. Wszystko to dzieje się w otoczeniu niemieckiej architektury i namiastki modernizmu oraz socrealizmu, które pojawiły się tutaj wraz z sukcesywnym „powracaniem Śląska do macierzy” (czy tam macochy). Patrzysz na wszystko co się dzieje i zastanawiasz się: jak to ma wyglądać za 10, 20, 50 lat?
Budynki osiedla Paderewskiego — wygląd pierwotny
© Instytut Dokumentacji Architektury Biblioteki Śląskiej
modernizm jak lot w kosmos
Najpiękniejsza podróż naszej cywilizacji zaczęła się w momencie, kiedy do szerokiej masy ludzi zaczęło docierać, że rewolucja przemysłowa, która miała swój początek ze trzy pokolenia wcześniej, dała możliwość tworzenia wizji przyszłości. Tak też było w projektowaniu przestrzeni. Modernizm zerwał z tym co było dotychczas i był zaprzeczeniem form klasycznych. W swym zamyśle prowadził ludzi do światła i nowego myślenia o miejscu dla człowieka. Jednak nie mógł istnieć tak po prostu i zastąpić wszystkiego wokół. Czasem był zbyt ekskluzywny, czasem był nie do zniesienia dla użytkowników, a czasem wyprzedzał możliwości techniczne i dlatego bywał nieefektywny energetycznie. A jednak istniał, był doceniony i istniały również miejsca puste, które trzeba było zapisywać na nowo. Takim były np.: wolne tereny na północ od rynku w Katowicach.
Haperowiec czyli K-24
© Instytut Dokumentacji Architektury Biblioteki Śląskiej
śląskie oblicze futuryzmu
W latach 60. XX wieku, na Górnym Śląsku dominowała niemiecka zabudowa z przełomu XIX i XX wieku. Eklektyzm, secesja, neoklasycyzm nałożone na XIX-wieczne plany przestrzenne. Zabudowa typowo mieszczańska, mieszana z osiedlami robotniczymi. Do tych planów doszedł modernizm, kontynuując rozpoczętą już siatkę urbanistyczną oraz socrealizm, który raczkował w formie małych osiedli. A na tą całą przestrzeń nakładała się masa ludzi, którzy przyjeżdżali ze wschodu za pracą w przemyśle. Byli to ludzie, którzy w większości nigdy nie mieszkali w podobnym środowisku i nie znali mieszczańskiego stylu życia. Przyjezdnych było na tyle dużo, że nie byli w stanie się pomieścić w istniejącym zasobie mieszkaniowym. Potrzeba była ogromna, ale do tej potrzeby, potrzebna była jeszcze wizja jak to wszystko ma wyglądać. A istotne było wyjść z tą potrzebą naprzeciw czasom lotów w kosmos, pierwszych komputerów i konieczności stworzenia człowieka nowoczesnego. Wśród przyjezdnych pojawił się człowiek, który miał swoją wizję jak to wykonać.
Jurand Jarecki na tle Kasprowego Wierchu
© Instytut Dokumentacji Architektury Biblioteki Śląskiej
hałdy to takie inne tatry
Jurand Jarecki urodził się na początku lat 30. w Krakowie. Dzieciństwo spędził jednak w Zakopanem. To właśnie tam rozwinęło się jego zamiłowanie do skoków narciarskich. Był na tyle zakochany w tej dyscyplinie, że postanowił połączyć ją ze swoją pasją do tworzenia architektury. Odnalazł się w tym do tego stopnia, że zaprojektował profile Średniej i Dużej Krokwi w Zakopanem, a także sześciu innych skoczni w Polsce. Z tego tytułu w 1964 roku został ekspertem Międzynarodowej Federacji Narciarskiej ds. budowy skoczni narciarskich. Jakże łatwo zrozumieć, dlaczego tak trudno było mu zamienić Zakopane na Katowice.
W wywiadach źle wspominał przeprowadzkę do górniczego, zapylonego miasta. Pojechał tam ze względu na swojego ojca, który dostał pracę w Katowicach. Sam znalazł zatrudnienie w Biurze Projektów Budownictwa Ogólnego „Miastoprojekt”, jako absolwent studiów architektonicznych Politechniki Krakowskiej. Tam poznał ludzi, z którymi uwielbiał pracować: Stanisława Kwaśniewicza, Mieczysława Króla oraz Mariana Skałkowskiego. I tak rozpoczęła się przygoda, która została z nim na resztę życia. Jego katowickim debiutem była realizacja budynku Kina Kosmos na ówczesnym osiedlu Marchlewskiego. Pośród architektury socrealistycznej powstał lekki, modernistyczny budynek, pełen przeszkleń i aluminium. Bardzo wyróżniał się na jej tle, był elegancki i nowoczesny.
Makieta Kina Kosmos
© Instytut Dokumentacji Architektury Biblioteki Śląskiej
rzeźbiarz przestrzeni
W historii Katowic było dwóch kluczowych ludzi, którzy odcisnęli piętno na ich dzisiejszej przestrzeni. Pierwszym był Heinrich Moritz August Nottebohm, który stworzył plan współczesnych Katowic. Był to niemiecki architekt, zafascynowany astrologią i historią antyczną. Dał temu wyraz w planie miasta, gdzie siatka ulic układa się w rodzaj zegara astrologicznego. Drugim był właśnie Jurand Jarecki, który był jednym z najważniejszych twórców Alei Korfantego — arterii prowadzącej z XIX wieku do nowoczesności. Jego realizacje sprawiły, że już na zawsze odmienił zapisane w świadomości ludzi miasto. Rynek, który jeszcze do lat 50. trzymał swój pierwotny, zamknięty kształt, otworzył się na Aleję Korfantego, a z jego pierwotnej zabudowy został jedynie Teatr Śląski oraz pierzeja kamienic przy ul. Teatralnej. W 1963 roku powstał Dom Handlowy „Zenit” — projekt, który powstał do spółki z Mieczysławem Królem. Został zbudowany w historycznie ważnym miejscu, gdzie mieścił się Hotel Welt, w którym wystąpił Johann Strauss Syn wraz ze swoją orkiestrą. Funkcja hotelowa tego miejsca ustąpiła funkcji usługowej. Piękny, modernistyczny budynek, ze szklanym wykuszem oraz szachownicą prostokątnych okien, mimo wielkości okazał się zbyt mały, co zdeterminowało konieczność budowy kolejnego domu handlowego.
Jurand Jarecki z makietą DH Zenit
© Instytut Dokumentacji Architektury Biblioteki Śląskiej
I tak w 1975 roku oddano do użytku DH „Skarbek”, który stoi po przeciwległej stronie rynku. Budynek na planie trójkąta ze ściętym wierzchołkiem i załamaniem do wewnątrz, zdobią aluminiowe łuski w trzech pasach, podkreślające wewnętrzne kondygnacje. Wszystko to uniesione na słupach, między którymi znajduje się przeszklony parter oraz pierwsze piętro.
DH SKarbek — widok zza szyby
© Instytut Dokumentacji Architektury Biblioteki Śląskiej
Ponadto Jurand Jarecki był autorem lub współautorem kolejnych pawilonów takich jak „Domus” (obecnie DH „Ślązak” przy ul. Mickiewicza, zeszpecony do granic możliwości przez reklamy i wyrywkowe remonty), „Dom Książki” na ul. Olimpijskiej, tuż za kompleksem Spodka oraz ciąg pawilonów przy dzisiejszej ul. Chorzowskiej, tuż przed osiedlem „Niebieskich bloków”. W tej okolicy powstał jeszcze jeden, ważny budynek autorstwa Juranda Jareckiego i Mariana Skałkowskiego — Haperowiec (w projekcie nazwany „24-K”). Wieżowiec o dwudziestu czterech kondygnacjach, liczący 80 metrów wysokości, powstał tylko dzięki temu, że nie wykorzystano całego terenu przeznaczonego pod budowę Superjednostki. Projekt ten przeszedł w fazę realizacji, ze względu na wysoką ocenę konkursową.
Haperowiec czyli K-24
© Instytut Dokumentacji Architektury Biblioteki Śląskiej
w drodze na Sztauwajery, między funkcjonalizmem a postmodernizmem
W 1965 roku Katowicka Spółdzielnia Mieszkaniowa podjęła decyzję o budowie nowego osiedla na 20 tysięcy osób. Za sprawą wygranego projektu autorstwa Juranda Jareckiego, Stanisława Kwaśniewicza oraz Ryszarda Ćwiklińskiego, w historycznych granicach Bogucic powstało ogromne osiedle im. Ignacego Jana Paderewskiego. Jest to osiedle złożone z dwudziestu dwóch zespołów szeregowo-klatkowych, liczących od 2 do 4 klatek. Każdy z nich ma 11 pięter, a zostały zbudowane techniką wielkopłytową.
Budowa osiedla Paderewskiego
© Instytut Dokumentacji Architektury Biblioteki Śląskiej
Pierwotnie osiedle od strony Trzech Stawów miało narastać budynkami o mniejszej liczbie kondygnacji, aż do ciągu budynków jedenastopiętrowych. Miało to sprawiać wrażenie wyłaniania się z zieleni. Powstały również pawilony handlowo-usługowe, placówki edukacyjne oraz przychodnie. W tym osiedlu widać fascynację Le Corbusierem, gdyż w budynkach znajdują się lokale usługowe, wolna przestrzeń pomiędzy blokami została zaadaptowana na miejsca rekreacyjne, powstał też szeroki pasaż pieszy z ogromnym placem i pomnikiem Żołnierza Polskiego. Ponadto każde mieszkanie ma zapewnione przynajmniej trzy godziny dziennego oświetlenia. Dzisiaj jednak osiedle cierpi ze względu na nadmiar samochodów i niedobór miejsc parkingowych, co zaburza komunikację pośród budynków.
Budynki osiedla Paderewskiego
fot.: Robert Przeliorz
Nieopodal powstał budynek mówiący dużo o czasach, w których został zaprojektowany oraz zmianach w myśleniu o architekturze i przestrzeni. Po transformacji ustrojowej państwowe biura projektowe zostały zamknięte. Jurand Jarecki wraz ze Stanisławem Kwaśniewiczem i Markiem Gierlotką założyli Architektoniczne Atelier Realizacyjne „ARAR”. W 1990 roku zaprojektowali gmach w zupełnie nowym stylu, który wygrał konkurs architektoniczny. Tak powstał budynek Biblioteki Śląskiej w Katowicach, zrealizowany na środku Placu Rady Europy.
Biblioteka Śląska od frontu
© Instytut Dokumentacji Architektury Biblioteki Śląskiej
Był czymś niespotykanym dotąd w Polsce i stał się przykładem wysokiej jakości postmodernizmu. W tym wypadku architekci poszli z duchem czasu i odeszli od swojego zafascynowania modernizmem na rzecz parafrazowania stylów historycznych. Użyto również materiałów, których próżno było szukać gdziekolwiek indziej. Bryła jest monumentalna, pełna kontrastów. Niemniej jednak duch futuryzmu dalej był zapisany w myśli architektonicznej Juranda Jareckiego, czego daje wyraz właśnie w budynku Biblioteki Śląskiej.
Bryła główna Biblioteki Śląskiej
fot.: Robert Przeliorz
pamięć absolutna
Człowiek bywa. Istnieje przez krótki kawałek czasu jako ciało. Lecz człowiek istnieje długo jako energia. Pamięć o nim będzie trwać o wiele dłużej niż jego ciało, jeśli zostawi po sobie dziedzictwo, które będzie fascynować i wpływać na odbiorców. Kimś takim był właśnie Jurand Jarecki. Dorastający w trudnym czasie, jednocześnie umiejący myśleć o dalekiej przyszłości. Definiował przestrzeń dokładnie tak jak należało ją definiować w danym miejscu i czasie oraz dostrzegał ogromną potrzebę ponadczasowości. Sam kiedyś powiedział, że lubi nowe technologie, nowe materiały, ale imponuje mu architektura powściągliwa, odporna na modę. 14 marca minął rok od jego śmierci. Jego architektura trwa. Choć miejscami jego dzieła są niszczone, szpecone, karykaturyzowane, to mimo wszystko ich największa wartość pozostaje w tych, którzy potrafią spojrzeć na architekturę jej całym kontekstem. Paradoksalnie muzycy z hiszpańskiego zespołu Esplenador Geometrico byli zachwyceni budynkiem kina na tyle, że swego czasu wydali album „Kosmos Kino”, a na okładce umieścili sam budynek. I to może właśnie dzięki tym ludziom, zarażonym myślą Juranda Jareckiego, uda się uwrażliwić wszystkich na to, żeby zadbać o jego dzieła.