Próżność to mieszczący się w zabytkowej kamienicy w centrum Poznania klub taneczny. „Tajemniczy budynek skrywa w swoich murach niespotykanie połączenie eleganckiego wnętrza, najwyższych standardów oraz muzyki” — piszą na stronie internetowej właściciele lokalu. Autorem projektu wystroju tego historycznego wnętrza i jego wyposażenia jest Adam Wierciński z wiercinski‑studio.
Lokal zajmuje powierzchnię pięciuset metrów kwadratowych. Ze względu na historyczny charakter miejsca projektanci zdecydowali się na odkrycie i pozostawienie śladów przeszłości, takich jak dębowe parkiety czy sztukaterie, usunięcie nieoryginalnych ścianek działowych i kolorystyczne ujednolicenie tła.
we wnętrzu zachowano oryginalne dębowe parkiety i sztukaterie
fot.: PION Studio
W pierwotny podział pomieszczeń architekci wpisali nową, barowo‑muzyczną funkcję lokalu. Biegnący od strefy wejścia długi, ciemny korytarz zdobią podkreślone neonowymi pierścieniami sztukaterie. Prowadzi on kolejno do szatni, pomieszczenia VIP, toalet i połączonej z małą salą taneczną — sali koktajlowej. Salę taneczną oświetla instalacja z tub nawiązująca kształtem do wzoru zachowanej jodełki podłogowej. Nad korytarzowym shot barem wisi geometryczny żyrandol z kompozycją szklanych kloszy.
salę taneczną oświetla instalacja z tub nawiązująca kształtem do wzoru zachowanej jodełki podłogowej
fot.: PION Studio
W głębi lokalu znajduje się bogato zdobiona sala balowa ze sceną o łącznej powierzchni stu trzydziestu metrów kwadratowych. Oryginalne mosiężne żyrandole w tej przestrzeni zostały wzbogacone o stalowe konstrukcje, ceramiczny cokół biegnący po obwodzie całego klubu i intensyfikujące wysokość przestrzeni lustra. Ponad sceną wisi neon wskazujący godzinę 23:55, sugerując tym samym, że czas w tym miejscu się zatrzymał.
Większość okien w lokalu została wygłuszona i zakryta lustrami ułożonymi z wąskich pasów, co, jak podkreśla autor projektu, potęguje odbiór zabytkowej przestrzeni skąpanej w neonowych barwach. Jedynym pomieszczeniem z dostępem światła dziennego jest sala koktajlowa z usytuowanym centralnie stołem w kształcie okręgu.
meble zostały wykonane przez lokalnych rzemieślników
fot.: PION Studio
Architekci zaprojektowali dla tego miejsca serię elementów wyposażenia i mebli, są to między innymi wykonane przez lokalnych rzemieślników bary z lustrzanymi frontami, geometryczne żyrandole, podwieszone na ścianach hokery ze stolikami, ławy, stoliki, regały czy zwieńczająca korytarz trybuna dla gości.
Klasyczna elegancja kontrastuje z geometrycznymi formami zaprojektowanych mebli, które zabarwione neonowymi kolorami nadają wnętrzu nowoczesnego, klubowego klimatu. Do projektu zaprosiliśmy dwóch lokalnych streetartowców: Somearta i Dumina i oddaliśmy im część ściany korytarza, aby wprowadzić jeszcze kolejny styl, który totalnie przełamuje historyczne tło i nasz język projektowy. Za neonowe instalacje odpowiedzialny jest artysta Grzegorz Bibro — dodaje Adam Wierciński.
prace Somearta i Dumina w korytarzu i neony Grzegorza Bibro
fot.: PION Studio
Ola Kloc: Co stanowiło główną inspirację do tego projektu?
Adam Wierciński: Zainspirowałem się zastaną zabytkową przestrzenią i to wyznaczyło kierunek, aby stworzyć serię autorskich mebli i wypełnić nimi wnętrze nie ingerując w oryginalne elementy.
Ola: Jakie były oczekiwania i potrzeby inwestora?
Adam: Inwestor oczywiście potrzebował zmieścić ustaloną funkcję natomiast w kwestiach pomysłów projektowych i estetyki bardzo dobrze się rozumieliśmy.
shot bar i fragment korytarza
fot.: PION Studio
Ola: Jaką atmosferę wnętrz chcieliście uzyskać, wybierając kolory, materiały i tkaniny?
Adam: Tło musiało być ciemne ze względu na klubową funkcję, natomiast kolory projektowanych elementów pozostały w stonowanych barwach, aby wpisać się w eleganckie zabytkowe otoczenie, które i tak mocno zmienia się przy neonowych barwach.
Ola: Skąd pomysł na zaproszenie do współpracy streetartowców i Grzegorza Bibro?
Adam: Z Grzegorzem Bibro już współpracowałem przy innych realizacjach i dobrze rozumiemy się artystycznie. Streetartowców również znam przede wszystkim z ulicznych prac i byliśmy spokojni, że możemy dać im wolną rękę.