Poszukiwanie kontaktu z naturą, możliwości poczucia jej, a nawet dotknięcia bez wychodzenia z domu — są to marzenia wielu z nas, tęskniących za zielenią, zapachem lasu po otwarciu okna i chrzęstu łamanej gałązki pod nogą łosia. Gdy wyprawa do miejskiego parku nie wystarcza, może dom wśród drzew zaspokoi nasze potrzeby?
Wiele bajek o królikach, myszach i ptakach pokazywały, że zwierzęta te zamieszkiwały wnętrze pnia drzewa. Obłe ściany nie stanowiły dla nich żadnego problemu. Wszystko dało się zgrabnie zorganizować. Dawniej te obrazy rozpalały dziecięcą wyobraźnię, snute były marzenia o własnym lokum w środku drzewa. Mobius Architekci pokazują, że taki dom wyszedł ze sfery fantazji w rzeczywistość.
Dom co prawda nie został wydrążony we wnętrzu gigantycznego pnia, ale bardzo go przypomina. Inwestorom zależało na otwarciu domu na otaczający go Kampinoski Park Narodowy, przy czym chcieli równocześnie zachować prywatność. Architekci umożliwili spełnienie tych pragnień, poprzez duże przeszklenia, ale i umieszczenie drzew we wnętrzu budynku. Las został wprowadzony do środka. Udało się to dzięki stworzeniu atrium, z którego centralnej części wyrastają wysokie sosny.
Circle Wood — kolista bryła domu
Bryła została wykonana w konstrukcji żelbetowej, obłożonej panelami z drewna Okume, pochodzącego z zachodniej Afryki. Pierwotnie ma ono nieco różowawą barwę, która z czasem ciemnieje pod wpływem warunków atmosferycznych. Dom został zaprojektowany na rzucie koła — stąd skojarzenie z pniem z wyciosanymi w nim otworami.
Pomyślałem o budynku jak o wielkim kawałku pnia, w którym zacząłem wycinać kieszenie pomieszczeń i kameralnych, półprywatnych balkonów. Dzięki nim użytkownicy mogą czuć się swobodnie i intymnie, obcując z naturą i architekturą budynku — tłumaczy idee projektu jego autor, Przemek Olczyk z warszawskiego biura Przemek Olczyk Mobius Architekci.
Circle Wood
© Mobius Architekci
Schody znajdujące się wewnątrz budynku odpowiadają kształtowi jego formy. Zawijają się niczym wstęga, prowadząc na kolejną kondygnację. Niektóre pomieszczenia wyglądają, jak gdyby były mocniej żłobione, niż inne. Architekci manipulowali w ten sposób dostępnością widoków wnętrza domu. Okna wychodzące z sypialni nie są tak duże, jak te znajdujące się np. w salonie. Mieszkańcy mogą cieszyć się prywatnością tam, gdzie naprawdę jest ona pożądana.
Przestrzeń może przywodzić na myśl wnętrze muzeum — z pokaźnymi przeszkleniami, jasnym światłem przez nie wpadającym, ale przede wszystkim przez widziane z zewnątrz, kadrowane, eksponowane widoki wnętrza. Przechodząc obok można mieć wrażenie oglądania wystawy.
Dom wygląda jak gruby pień wyrastający spomiędzy piaszczysto‑leśnego krajobrazu. Jego prosta forma i minimalistyczne środki wyrazu pozwalają mu wtopić się w otoczenie.