Zobacz w portalu A&B!
Zostań użytkownikiem portalu A&B i odbierz prezenty!
Zarejestruj się w portalu A&B i odbierz prezenty
maximize

„Obsesja porządku” – jeszcze więcej o nazistowskiej architekturze w Polsce

09 lutego '23

Wciąż nie dość nowej wiedzy o niemieckiej architekturze z czasów wojny na polskich ziemiach. Dopiero od niedawna dociera do nas, jak wiele budynków i przekształceń jest spuścizną czasów okupacji. Ten trudny i niejednoznaczny temat doczekał się kolejnej książki – wydanej wreszcie po polsku „Obsesji porządku” Nielsa Gutschowa.

Od kilku lat ujawnia się w pełni przemilczany i trudny rodowód wielu budynków mieszkalnych, dzielnic i przekształconych obiektów, które Niemcy zrealizowali w czasie wojny. Sporo tej niebadanej przez powojenne dekady spuścizny odkrywamy dopiero teraz dzięki badaczom, którzy od trzech dziesięcioleci przeszukują archiwa, przypisują budynkom autorstwo, opisują szeroko zakrojone plany tylko częściowo (ale i tak na dużą skalę) zrealizowanych przeobrażeń. Dużo już dowiedzieliśmy się dzięki dwóm ważnym publikacjom, które opisywaliśmy półtora roku temu („Kłopotliwe dziedzictwo? Architektura Trzeciej Rzeszy w Polsce”, „Urbanistyka i architektura okresu III Rzeszy w Polsce"). Teraz dołącza do nich „Obsesja porządku. Niemieccy architekci planują w okupowanej Polsce 1939-1945” Nielsa Gutschowa – niemieckiego historyka architektury skupionego od kilku dekad na badaniu materialnej spuścizny III Rzeszy. Gutschow to w zasadzie pionier badań nad architektonicznym dziedzictwem czasów okupacji w Polsce, zaczął je już w latach 80. XX wieku.

bezpośredni kontakt

Jak trudne do niedawna było uświadomienie sobie „kłopotliwego dziedzictwa” nazistowskiej architektury widać choćby po dacie polskiej publikacji „Obsesji”. Książka wydana w Niemczech 22 lata temu dopiero w 2021 roku doczekała się przekładu! Później niż wspomniane przed chwilą dwie polskie publikacje. Czy po lekturze tych kompendiów jest zatem sens sięgać do starszego od nich dzieła? Jak najbardziej. Gutschow swoje badania zaczął bowiem na tyle wcześnie, że miał okazję porozmawiać z żyjącymi jeszcze architektami i planistami, wydobyć od nich bezcenne (bo nieobecne w archiwach) rysunki i plany oraz – co w tym wszystkim najciekawsze – poznać ich ocenę zaangażowania się w „kolonizację” podbitych ziem Wschodu.

Spotkał zatem tych, którzy ochoczo ruszyli w 1939 roku na podbite ziemie by nadać im „po wsze czasy” niemiecki wyraz. By – jak to wielokrotnie podkreślali – uporządkować krajobraz i miasta, nadać im czytelną strukturę i uwolnić o bałaganu utożsamianego z polskim i żydowskim podejściem do przestrzeni. Ta — jak zauważa Gutschow – typowa dla pierwszej połowy XX wieku obsesja na punkcie porządkowania i zwalczania chaosu miała wydać owoce na podbitym Wschodzie traktowanym w większości jako tabula rasa, miejsce w którym urbaniści i architekci mogą wyżyć się i pójść na całość. Pełno jest zatem u Niemców w tamtym czasie opisów ziem i miast postrzeganych jako chaotyczne, zaniedbane, pozbawione logiki. Dotyczyło to nie tylko biednych wsi, miasteczek czy przedmieść i źle zagospodarowanego krajobrazu, ale również tego, co stanowiło polski powód do dumy. Jak pisał jeden z przybyłych:

gdyby potrzebna była demonstracja polskiej bezmyślności, to najlepszym jej dowodem byłaby ta Gdynia

bez większego wstydu

Czy zaangażowani w podbój architekci i planiści wstydzili się po 1945 roku? Zasadniczo nie. O „wielkich zadaniach” czasów wojny zdarzało się im nawet mówić Gutschowowi z błyskiem w oku. A nawet jeśli dostrzegali swoje uwikłanie w działania systemu, to tak, jak Wolfgang Droesel, jeden z planistów odpowiedzialnych za koncepcje przebudowy polskich miast, który w 1988 roku

miał na podorędziu wyraźnie ambiwalentne tłumaczenie. Utrzymywał mianowicie, jakoby nigdy nie mógł był stłumić w sobie poczucia niewinności, a zarazem winy [unshuldig-schuldig]. Mało tego (…) planiści tacy jak Droesel dochodzili do tych konkluzji z niechęcią i oporem.

Wielu projektantów zrobiło zatem po wojnie kariery. Angażowali się w odbudowę Niemiec, pisali prace naukowe, w których – niekiedy – umieszczali to samo, co w specjalistycznej prasie czasów hitlerowskich; tyle, że po wycięciu ideologicznych wtrętów. Gutschow wspomina Maksa Fischera planującego w 1944 roku zieleń i ogrody w Oświęcimiu, który umieścił te plany w swojej powojennej rozprawie doktorskiej – po usunięciu z nich nazwy miejscowości.

Rozdział poświęcony Oświęcimiowi/Auschwitz jest zresztą fragmentem elektryzującym, choć wydawałoby się, że o tym miejscu wiemy zasadniczo wszystko. Poznajemy bowiem „normalne” kulisy niemieckich przekształceń i zamiarów. Czytamy, jak beznamiętne, czysto techniczne były okoliczności budowy i funkcjonowania obozu, a jednocześnie jak szeroko oraz szczegółowo zakrojono plany przebudowy i powiększenia miasta w ramach jego zniemczania. Odkrywamy też bardzo konkretne dywagacje ówczesnych decydentów dotyczące wzajemnych relacji tych obu przestrzeni.

odhańbione domy

„Oświęcimska” jest już zresztą okładka „Obsesji” wprowadzająca w inny, mniej totalny aspekt nazistowskich działań. Niemieccy architekci (podobnie zresztą jak i projektanci polscy) nie darzyli bowiem szacunkiem form „zdegenerowanej” architektury przełomu XIX i XX wieku. Gdzie tylko mogli „porządkowali” zatem całe pierzeje eklektycznych fasad domów i budynków reprezentacyjnych. "Odhańbiali" (od niem. Entschandenlung) je zatem wyrównując wysokości i obtłukując detale – jak w Łodzi lub Poznaniu – albo tworzyli jedynie niezrealizowane finalnie projekty, takie jak ten z okładki – dla pierzei rynku w Oświęcimiu.

O koncepcyjnym charakterze niemieckich zamiarów wspominają zresztą w obszernym i cennym wstępie Christhardt Henschel, Aleksandra Paradowska i Annika Wienert. „Papierowa architektura” publikowana w ówczesnych gazetach obok triumfalnych doniesień z frontu miała dawać wrażenie stabilności oraz pewność, że nie ma odwrotu od zniemczania dawnych polskich ziem. Osiedlanie się na Wschodzie miało być zatem bezpieczne i perspektywiczne. Tym bardziej, że bombastycznym planom na papierze towarzyszyły postępujące do 1942 roku realizacje: osiedla mieszkaniowe, dzielnice, przebudowy i modernizacje.

Gdzie ich szukać? Oprócz wspomnianego Oświęcimia/Auschwitz Gutschow przedstawia i opisuje działania w Łodzi, Poznaniu, Warszawie, Krakowie, na Górnym Śląsku, w Gdańsku oraz Prusach Zachodnich (włącznie z bardzo ciekawym przypadkiem wcielonej do Rzeszy rejecji ciechanowskiej). Haczy też nawet o Lwów, który – dziś w Ukrainie – także domaga się szerszego opisu niemieckich działań i zamiarów w dziedzinie architektury i urbanistyki. O konieczności badań i publikacji o tym, co planowali naziści na terenie Ukrainy i Białorusi mówili zresztą uczestnicy niedawnego spotkania poświęconego „Obsesji ładu” w poznańskim CK Zamek. Jest zatem szansa na kolejną bardzo potrzebną książkę.

Jakub Głaz

"Obsesja porządku. Niemieccy architekci planują w okupowanej Polsce 1939-1945", Niels Gutschow, Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego, 2021

Głos został już oddany

PORTA BY ME – konkurs

VERTO®
system zawiasów samozamykających

www.simonswerk.pl
Ergonomia. Twój przybiurkowy fizjoterapeuta
INSPIRACJE