Kliknij i zobacz jak w prosty sposób opublikować swój projekt w A&B
Zostań użytkownikiem portalu A&B i odbierz prezenty!
Zarejestruj się w portalu A&B i odbierz prezenty
maximize

Morze namiotów, czyli jak mieszkają uchodźcy

21 marca '22


Prezentujemy fragment książki Jakuba Szczęsnego pt. „Witaj w świecie bez architektów”, która została wydana w 2021 roku przez Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie.


Wyobraźcie sobie, że jest wieczór, jecie kolację, już macie zabrać się za placek śliwkowy na deser, a tu na wasz dom spada dwutonowa bomba. Przeżyliście, otrząsacie się z pierwszego szoku i nagle dociera do was, że z domu nic nie zostało, a połowy waszej rodziny nie ma pośród żywych. Gdy opadnie chmura pyłu, zobaczycie, że większość waszej dzielnicy legła w zgliszczach. Szaleją pożary, a ci, którzy przeżyli, starają się ratować siebie i bliskich. Wrzucają na plecy resztki dobytku i uciekają z miasta. Tak żyją mieszkańcy Aleppo i Gazy, ale też tysięcy mniejszych miasteczek i wsi na całym świecie, od Jemenu po Indonezję.

Nasza teraźniejszość zapisze się w historii świata jako bezprecedensowa epoka migracji. Wojny, wyzysk, nienawiść, strach, bieda, choroby i głód — cały pakiet problemów, z którymi jako gatunek nie możemy sobie poradzić — zmuszają miliony ludzi na całym świecie do ucieczki z ich dotychczasowych siedzib i poszukiwania nowych, „lepszych światów”. Problem w tym, że lepsze życie jest dla większości z nich trudne do osiągnięcia, a jeżeli nawet możliwe, to trzeba je okupić kolejnym przerażającym „zestawem”: niebezpieczeństwami podróży, rozłąką z najbliższymi, niebywałymi wyrzeczeniami i niepewnością jutra połączoną z brakiem poczucia bezpieczeństwa, a często też odebraniem godności. Tysiące uciekinierów1 ciągną do wielkich miast, bo tam łatwiej o pomoc i pracę. Ich pojawienie się zwykle skutkuje chaosem2. Władze starają się naprędce budować dla przybyszów obozy; niektóre z czasem zamieniają się w osiedla i nowe dzielnice miast3. Historia takich obozów jest stara jak świat, a ich budowniczowie czerpią z tradycji tymczasowych osad dla wojska i doświadczenia pokoleń planistów, inżynierów, administratorów, którzy musieli wymyślić i zbudować przestrzenie gotowe przyjąć masy ludzi w krótkim czasie i przy ograniczonych środkach. Wielkie obozy4, dla dziesięciu tysięcy i więcej mieszkańców, powstają zazwyczaj na płaskim terenie (bo łatwo go ogrodzić) i mają własne ujęcia wody, ewentualnie studnie. Zazwyczaj są połączone drogą z najbliższym miastem, ale wokół roztacza się niezabudowana pustka.

Do obozów trafiają głównie rodziny. Teoretycznie każda ma do dyspozycji nie więcej niż dziesięć do dwunastu metrów kwadratowych. W tej przestrzeni musi się znaleźć miejsce na tymczasowy dom, często namiot lub zaimprowizowaną strukturę z lokalnie dostępnych materiałów (architekci i projektanci przemysłowi stworzyli składane obiekty5 przypominające prawdziwe domostwa) oraz mały ogródek, pozwalający na uzupełnienie obozowej diety o warzywa i owoce. Według zaleceń UNHCR6 co sto metrów należy ustawić zespół toalet i pryszniców, oddzielnych dla każdej płci, jednak latryny nie mogą stać bliżej niż sześć metrów od najbliższego domu lub namiotu mieszkalnego.

Pustkowia, na których buduje się obozy, zazwyczaj owiewa bezlitosny wiatr i nagrzewa słońce. Płaskie tereny nie są zmeliorowane, więc kiedy pada, cała ziemia zamienia się w bajoro. W takich warunkach ludzie notorycznego przegrzewają się w dzień i wyziębiają w nocy, często w ciągu jednej doby, bo cienkie dachy i ściany nie chronią przed kaprysami pogody. W porze mokrej szerzą się choroby, zwłaszcza biegunki i trwa walka z podmokłą glebą. Nawet przy ciągłym ogrzewaniu i wietrzeniu domostw utrzymują się w nich zimna, przenikająca pod ubrania wilgoć i zapach zgnilizny. Dlatego kluczowe znaczenie mają rozplanowanie części obozu o różnych funkcjach, ich obsługa i dostępność oraz jakość schronień.

obóz dla uchodźców

rys.: © Jakub Szczęsny

Wielu uchodźców przytłacza brak perspektyw i poczucie zawieszenia w tymczasowości. A ona wciąż się przedłuża… Kiedyś australijski stolarz, syn emigrantów z Polski, którzy pierwsze lata po wojnie spędzili w blaszanym niby-domu w obozie dla uchodźców7 w Zachodniej Australii, powiedział mi: „Koniec końców to nie wojna i podróż, ale życie przez lata z innymi nieszczęśnikami pośrodku niczego wysysały z moich rodziców siły, dzień po dniu”. Zawieszenie każdemu może zmienić życie w piekło: ludziom starszym, którym cały z trudem budowany świat legł w gruzach, i młodszym, bo niecierpliwie wyczekują powrotu do świata pracy i rozwoju. Mieszkające w obozach dzieci dorastają w bańce, nie znają innego życia i potem często mają problemy z dostosowaniem się do nowych realiów.

W obozach powstają szkoły, punkty sanitarne, także pomocy psychologicznej, miejsca kultu, biura administracji i komendy policji ścigającej wszelkiej maści przestępców, o których tu nietrudno. Organizacje pozarządowe troszczą się o tereny sportowe i różne formy nauczania dla dorosłych. Jedną z ciekawszych inicjatyw jest nauczanie przedsiębiorczości i dążenie do powolnego przekształcenia obozów w miasta. Chodzi o to, by z czasem uchodźcy przestali być ludźmi wymagającymi ciągłej pomocy, a stali się właścicielami gruntów, na których postawią prawdziwe domy i założą firmy. Przyszłość uchodźców jest wyzwaniem dla całego świata, zwłaszcza zamożniejszych krajów. Ich przyjęcie i integracja leżą w interesie starzejących się społeczeństw Europy, także Polski, bo nasz kraj znajduje się w czołówce starzejących się społeczeństw europejskich. Niestety, w wielu krajach populistyczni politycy grają kryzysem uchodźczym, by budzić strach i poparcie naiwnych wyborców. Nie chcą pamiętać, że jeszcze stosunkowo niedawno Europejczycy uciekali do Palestyny, Iranu czy Indii przed zawieruchą II wojny światowej.

Już pradawni Hindusi wiedzieli, że karma wraca. Powinni zawsze o tym pamiętać menedżerowie, inżynierowie i pracownicy fabryk produkujących broń w którymś z zamożnych krajów tego świata. Ich kraj, piękne wille i piwniczki z drogim winem też mogą w każdej chwili zostać zmiecione z powierzchni ziemi. Nikt nam też nie zagwarantuje, że my sami zdążymy zjeść wspomniany przeze mnie na początku placek ze śliwkami, zanim czyjś wspaniały wynalazek obróci nasz świat w perzynę…


Jakub Szczęsny


1. Według danych Organizacji Narodów Zjednoczonych tylko jedna czwarta współczesnych uchodźców żyje w zorganizowanych obozach. Duża część uciekinierów z Syrii na własną rękę wynajmuje mieszkania i domy w większych miastach Bliskiego Wschodu, ale tysiące ludzi zamieszkują budowane na dziko osady. Jedną z nich była już nieistniejąca La Jungle pod francuskim miastem Calais. Wielu uchodźców żyje też w specjalnych ośrodkach w miastach, co ma pomagać w integracji z tubylcami.

2. W 1972 roku mój ojciec w ramach studenckiej wyprawy odwiedził Bejrut. Zobaczył miasto wprost zalane palestyńskimi uchodźcami; część koczowała w namiotach na rondach w centrum miasta. Największe wrażenie wywarły na nim absurdalne zawłaszczenie przestrzeni i kolorowy telewizor w każdym namiocie. Dla Polaka wychowanego w biedzie komunistycznego kraju był to widok szokujący.

3. Na przykład w Larnace na Cyprze obóz dla Greków uciekających z części wyspy przejętej przez armię turecką w 1974 roku w krótkim czasie stał się pełnoprawnym, choć biednym osiedlem mieszkaniowym.

4. Największe obozy powstają na nieużytkach i pustkowiach, często daleko od miast. W zespole w Dadaab w Kenii mieszka prawie pół miliona ludzi, głównie z Somalii i Sudanu Południowego.

5. Jednym z bardziej charakterystycznych „budynków” tego typu jest Better Shelter z polipropylenowych paneli osadzonych na stalowym stelażu. Zaprojektowała go i wykonała szwedzka firma meblarska IKEA.

6. Organizacja UNHCR (United Nations High Comissioner for Refugees, Wysoki Komisarz Narodów Zjednoczonych do spraw Uchodźców) zajmuje się szeroko rozumianą pomocą uchodźcom. Obejmuje ona wszelkie rodzaje działań, w tym pomoc w utrzymaniu obozów, opiekę medyczną, pomoc żywnościową, edukację itd. UNHCR prowadzi i koordynuje też działania służące projektowaniu domów, toalet, źródeł energii, systemów ogrzewania i oczyszczania.

7. W wielu krajach w latach 40. i 50. XX wieku tymczasowe schronienia dla uchodźców miały formę zadaszeń z wygiętej w łuk blachy falistej. Stawiano je na ubitej ziemi i zamykano na końcach połaciami z płótna namiotowego lub ściankami z desek, w których osadzano maleńkie okna i drzwi.

Głos został już oddany

BIENNALE YOUNG INTERIOR DESIGNERS

VERTO®
system zawiasów samozamykających

www.simonswerk.pl
PORTA BY ME – konkurs
INSPIRACJE