Ze skrajności w skrajność – tak opisać można to, w jakim kierunku zmierza kolorystyka polskich miast. Po latach walki z pastelozą coraz częściej inwestorzy i projektanci decydują się na stonowane, neutralne barwy. Często przybierają jednak one karykaturalną formę, a zalewane szarością elewacje, które w oryginale nigdy takie nie były tracą tektonikę i światłocień, pochłaniany przez niezbyt atrakcyjne barwy. Dlaczego architekci kochają szary?
pasteloza
Mówi się: „szare bloki”? Gdzie, kurwa, szare bloki?
Tutaj wszystko pstrokate – baby, typy i yorki
„Polskie Tango”, Taco Hemingway
Jak słusznie zauważył Taco Hemingway, potoczne określenie szarych blokowisk nie ma wiele wspólnego z rzeczywistością. Przez lata polskie blokowiska pokryły się szczelna panierką styropianu i akrylowych tynków, na których mienią się wzory we wszystkich kolorach palety. Każdy blok na osiedlu ma nie tylko inną kolorystykę, ale także układ barw i rysunek na elewacji. W całkowitym oderwaniu od architektury budynków ich ściany zdobią słońca i drzewa, tęcze i piramidy.
Osiedle Retkinia w Łodzi
fot. Kacper Kepiński
Niszczenie wartościowych przykładów architektury, zmiana miejskiej panoramy i problem z orientacją w przestrzeni to najbardziej widoczne problemy, które generuje robiona naprędce termomodernizacja. Na dewastującą krajobraz polskich miast pastelozę przez lata zwracali uwagę miejscy aktywiści, specjaliści i architekci – i wydaje się, że ich przekaz dobił się do mainstreamu.
Coraz rzadziej słychać bowiem głosy o potrzebie „odreagowania szarości PRL” właśnie na ścianach budynków. Wpływ na to ma także coraz powszechniejsze docenieni polskiego socmodernizmu, który stał się modny już nie tylko w gronie miłośników architektury.
odreagowywanie
Ostatnio coraz częściej pojawiają się pozytywne przykłady renowacji blokowisk czy pojedynczych budynków. Stonowana kolorystyka, podkreślony rysunek elewacji i podziały, elegancka forma – zdaje się że właśnie na te cechy stawiają współcześnie inwestorzy. Przykłady takich działań można mnożyć, jednymi z ciekawszych realizacji są m.in. „Białe Bloki” zaprojektowane przez Traffic Design w Gdyni (więcej w artykule). Ich koncepcja nie przekłamuje architektury ale w minimalistyczny i estetyczny sposób wydobywa atuty wielkopłytowej architektury.
fot. Traffic Design
Nie każdy projekt jest jednak przygotowywany z taką uważnością. Ocieplone kilkanaście, a nawet ponad dwadzieścia lat temu budynki wymagają już ponownych remontów. Często zmienia się przy tym ich kolorystyka. Pastelowe wzory zamieniane są na szare pasy i geometryczne wzory. Nie byłoby w tym nic złego gdyby nie skala zmian, wciąż nieodpowiednie dobrane odcienie czy zupełne ignorowanie oryginalnej dyspozycji elewacji. Zszarzałe bloki nie kłują w oczy nachalną kolorystyką, ale nie wnoszą do miejskiego krajobrazu wiele. Czasem są udaną architekturą tła (tak potrzebną), niekiedy jednak zamieniają się w szarobure kloce bez krzty światłocienia, zabitego przez niedpowiedni kolor. Często na ciemne kolory malowane są też wnętrza loggi, czego można jedynie współczuć mieszkańcom tak zacienianych lokali.
Szare stają się bloki, które wcześniej nigdy takie nie były
fot. Mônsterior / skyscrapercty, Kacper Kępiński
Problemem jest więc nie tyle kolor, co dbałość o szczegóły i trójwymiarowość budynku oraz wyczucie w dobieraniu odpowiednich odcieni. W kraju, w którym duża część roku nie obfituje w słoneczne dni, szczególnie ważna jest ostatnia kwestia, która może diametralnie zmieniać odbiór estetyczny całej okolicy – szczególnie jeśli pomalowanych na ten sam kolor bloków jest obok siebie wiele.
Niestety zmiana kolorystyki najczęściej nie pociąga za sobą przywracania detalu architektonicznego „utopionego” w warstwach styropianu. Jeśli już podejmowane są jakieś próby w tym kierunku – to raczej na płasko przy pomocy namalowanych na elewacji wzorów, co często daje karykaturalny efekt. Warto także pamiętać, że modernizm nie był wcale czarno-biały, a kolorystyczne akcenty, mozaiki i detal architektoniczny były stałym elementem także wielkich założeń osiedlowych. Czy po latach odreagowywania szarości PRL czeka nas odreagowywanie pastelozy? Oby nie.
Kolorowe paski nie zastapią tektoniki fasady
fot. Kacper Kępiński
gentrification grey
Problem z zalewaniem miejskiej przestrzeni szarą farbą nie dotyczy jednak jedynie blokowisk, ani tylko Polski. To także zauważalny, przestrzenny symbol toczącej się w okolicy gentryfikacji. Szare, ciemnoszare (jeden z ulubionych kolorów architektów nazywany „antracytem”) stają się meble miejskie, latarnie, nawierzchnie. Mają nadawać nowoczesnego i „ponadczasowego” stylu, nowej elegancji. Najszerzej zjawisko to zaobserwowano i opisano w San Francisco, słynącym ze swej kolorowej zabudowy złożonej z niewielkich domów.
Coraz częściej wśród pasteli i złotych zdobień widać uderzające zestawienie: 125-letnie domy pomalowane w tonacji głowicy nuklearnej z czasów zimnej wojny lub góry wulkanicznego żużlu. W dzielnicach takich jak Mission i Haight zjawisko to niektórzy mieszkańcy odczytują jako wymazywanie tożsamości społeczności latynoskiej lub postępującej kontrkultury.
fot. Franco Folini
Kolorowe SF zamienia się w cmentarz – tak przynajmniej twierdzą przedstawiciele lokalnej społeczności. Popularność szarego wzięła się ze zunifikowanych gustów promowanych przez masowe media, programy dekoratorskie czy te wskazujące jak z zyskiem sprzedać odnowione po kosztach mieszkanie. Takie domy są „modne”, „neutralne” i wpisują się w gust większości osób oraz trendy. Niestety często nie mają nic wspólnego z historią miejsca, budynku i lokalnej społeczności. Dla mieszkańców będącego jednym z najdroższych do mieszkania miast na świecie San Francisco, proces uniformizacji zabudowy wiąże się jednoznacznie z wyniszczającą klimat miasta gentryfikacją, stąd też powstało określenie gentryfikacyjnej szarości (gentrification gray).
fot. Kacper Kępiński
dysharmonia
Podobnie zresztą dzieje się w naszym regionie, gdzie architekci stają na głowie aby niezależnie od kontekstu projektować w ulubionych dla siebie barwach. Choć tak wiele mówi się o chaosie estetycznym i zrujnowanym krajobrazie, jednocześnie powstają realizacje jednoznacznie odcinające się od zharmonizowanego otoczenia, a jedynym celem takiego działania jest odznaczenie się i próba realizacji ambicji architekta. Aby nie popaść w przeciwną do pastelozy skajność potrzebujemy umiaru, namysłu i szacunku dla decyzji projektowych swoich poprzedników oraz kontekstu w jakim projektujemy. Odreagowywaie pastelozy gentryfikacyjną szarością sprawi tylko, że za dekadę będziemy znów zmagać się z tymi samymi problemami.
Jedyny dom z szarym dachem na malowniczej kolonii Kamenna w Brnie należy do architektów
fot. Kacper Kępiński