Apartament z widokiem na krakowskie Podgórze, znajdujący się na najwyższym piętrze kamienicy, to wnętrze pełne harmonii i spójności, pomimo różniących się stylistycznie poziomów. O długiej pracy projektowej, inspiracjach, znaczeniu dobrze zaprojektowanej przestrzeni i jej oddziaływaniu rozmawiamy z Dagmarą Delą z pracowni DelaBartman.
Krakowski apartament położony jest w budynku stanowiącym plombę, w ciągu kamienic przy ulicy Rękawka, naturalnie przyklejonej do skarpy. Skarpę tworzą skały „krzemionek”, na których szczycie znajduje się fort i malutki kościół św. Benedykta powstały w miejscu poprzedniej świątyni datowanej na około 1000 rok. Rodzina inwestorki od pokoleń związana jest z Podgórzem, w związku z tym wybór miejsca nie był przypadkowy. Architektka Dagmara Dela sama spędziła tam sporą część swojego życia, co jak uważa, pomogło jej i miało wpływ na projekt tego dwupoziomowego mieszkania.
przestrzenie parteru inspirowane są północnowłoskim stylem
fot.: Jakub Dziedzic © DelaBartman
Dobrawa Bies: Jakie były założenia i inspiracje projektowe?
Dagmara Dela: Prace nad projektem rozpoczęłyśmy już 2015 roku, jednak po zweryfikowaniu potrzeb właścicieli i apartamentu, którym dysponowali, doszliśmy do wniosku, że trzeba dokupić drugi, bliźniaczo położony mniejszy apartament, dający widok na skały i dziedziniec — tak też się stało. Dzięki temu poprawił się nie tylko metraż wnętrza, ale także proporcje, dające znacznie większe możliwości do stworzenia atrakcyjnej przestrzeni. W założeniach przyjęłyśmy stworzenie otwartej, wygodnej przestrzeni do życia z salonem, kuchnią, jadalnią, gabinetem i małą łazienką na parterze oraz przestrzeni czysto prywatnej na piętrze z pokojami dla dzieci (na początku jednym pokojem i otwartą przestrzenią do relaksu i ćwiczeń), sypialnią, garderobą i dużą łazienką.
Poziomy miały też różnić się stylistycznie — elegancki, szlachetny, bardziej nastrojowy parter, w stylu północnowłoskich apartamentów, wykończonych naturalnymi materiałami typu kamień drewno i szkło, w harmonijnych, zgaszonych tonacjach. Zaczynając od najciemniejszej kuchni, która przechodzi w szarości jadalni i gabinetu do najjaśniejszego salonu z którego z kolei kontynuując, przechodzimy do bardziej przytulnych, świeżych i świetlistych prywatnych przestrzeni na piętrze.
apartament składa się z dwóch poziomów różniących się stylistycznie
© DelaBartmant
Dobrawa: Czego oczekiwali inwestorzy? Czy współpraca projektowa przebiegała łatwo?
Dagmara Dela: Przy tego typu inwestycjach, oczekiwania nie są jasno sprecyzowane — zazwyczaj są to bardzo ogóle założenia typu przytulne, funkcjonalne, eleganckie wnętrze. Przy czym, każdy inwestor ma własną definicję tych złożeń, naszym zadaniem jest jej rozpoznanie, odkrycie i wydobycie z tych informacji jak najwięcej. Współpraca była bardzo intensywna, inwestorzy wahali się pomiędzy różnymi kierunkami, w które mógł pójść projekt. Ostateczny efekt jest balansem pomiędzy niekiedy skrajnymi potrzebami. Najważniejsze, że ostatecznie udało nam się utrzymać harmonię i spójność. Taka współpraca często wyzwala nowatorskie rozwiązania i jest bardzo stymulująca.
z okien rozpościera się widok na pobliskie skały
fot.: Jakub Dziedzic © DelaBartman
Dobrawa: W mieszkaniu dominują ponadczasowe materiały, forniry, kamień naturalny oraz nowoczesny design. Skąd taka decyzja projektowa?
Dagmara Dela: Odpowiedź nie będzie oryginalna, myślę że, największą wartością naturalnych materiałów nie jest ich ponadczasowość, ponieważ paradoksalnie potrzebujemy zmian, a chęć, czy wręcz potrzeba obcowania z nimi. Tak jesteśmy skonstruowani, zieleń drzewa zawsze będzie nas uspokajać, a sztuczne twory, mimo że intrygujące w pewnym momencie męczą. Do wnętrza harmonijnego, ponadczasowego zawsze możemy wprowadzić szalone elementy i będą się w nim świetnie sprawdzać. Spokój będzie podbijać awangardowy charakter nowej rzeczy, ale w pewnym momencie i na nią przyjedzie czas. Jeżeli ktoś lubi taką energię, będzie musiał zmienić na inną, bo ta mu się po prostu opatrzy. A drewno szkło i kamień, będą na nas zawsze działać w podobny sposób. Natomiast żeby wnętrze nie było bezpłciowe, odzwierciedlało charakter i zainteresowania mieszkańców pojawiają się smaczki na poziomie projektowym np. w gabinecie wokół okna, jest przeszklona biblioteczka, gdzie książki widoczne są zgodnie z układem ościeżnicy (czyli skierowane zawsze w kierunku okna). To nasz autorski pomysł — na blacie widzimy książki z góry, na suficie z dołu, po bokach grzbiety ustawione są przodem do siebie.
jasna sypialna dziecięca
fot.: Jakub Dziedzic © DelaBartman
Na piętrze, w sypialni dzieci wykorzystałyśmy architektoniczny skos, dodając pod tym samym kątem drugą część daszku, tworząc w ten sposób domek. Takich smaczków jest więcej, nie krzyczą na pierwszy rzut oka, odkrywamy je, przebywając we wnętrzu. Oddziałuje to na odbiorcę, mimo że nie jest świadomy wszystkich rozwiązań. To tak jak jazda pociągiem — przemieszczamy się, mamy tego świadomość, ale tylko część z nas wie, dlaczego tak się dzieje. Wnętrze działa na nas, czujemy się w nim komfortowo, nie zawsze wiedząc, że ktoś to analizował projektując. Nie zawsze wystarczy kupić drogi mebel (który też jest przemyślany), ten mebel powinien znajdować się w adekwatnej do siebie przestrzeni, wtedy w pełni poczujemy jego walory. Dlatego wnętrza to nie jest kwestia gustu, gdzie coś się komuś podoba lub nie, jeżeli musimy już uprościć tę kwestię, to używajmy przymiotników dobry i zły, zaprojektowany lub nie.
nastrojowa kuchnia
fot.: Jakub Dziedzic © DelaBartman
Dobrawa: Jak mądrze zaaranżować przestrzeń tak dużego apartamentu, aby zachować spójność wizualną?
Dagmara Dela: To bardzo ważne pytanie, duże przestrzenie wymagają dyscypliny na poziomie makro, gdzie mikro jest mu całkowicie podporządkowane. Projektując takie wnętrze, musimy cały czas wracać do perspektywy i sprawdzać, czy coś nie odstaje. W takiej przestrzeni detal nabiera więcej wymiarów, może to być pojawiający się spójny element architektoniczny, bądź drobny element na tle bardzo zdyscyplinowanej przestrzeni. Przypomina to malowanie obrazu, gdzie łapiemy skrajne punkty, które muszą ze sobą grać, trzeba robić odejścia, można sprawdzić proporcje w lustrze lub zrobić zdjęcie, na którym najlepiej wychodzą błędy. Dlatego maluje się, stojąc, a odejścia przypominają taniec. Używając tej samej metafory, małe wnętrza są jak akwarele, malujemy je siedząc, a nawet używając lupy, gdzie rolę „odejścia” odgrywa dystans między ręką a głową. Podsumowując, przy projektowaniu zawsze potrzebna jest perspektywa, duże wnętrza wymagają większego dystansu.
Dobrawa: Dziękuję za rozmowę.