A gdyby móc na chwilę zniknąć i tylko czytać, czytać i czytać? Te marzenia są łatwe do spełnienia, od kiedy Bartłomiej Kraciuk i Marta Puchalska‑Kraciuk wpadli na pomysł chatki mola książkowego, ceniącego wygodę, herbatę i wspaniałości przyrody za oknem. Tego akurat tu nie brakuje, bo mimo iż Bookworm Cabin mieści się niedaleko Warszawy, gigantyczne okno domku wychodzi wprost na pola i lasy. Nic tylko czytać, czytać i czytać!
Jeśli uwielbiacie książki, zanurzanie się w opowieść i utratę poczucia czasu, gdy historia przenosi was do Śródziemia, na Alaskę czy do Sandomierza, na pewno macie też związane z tym marzenia. Jak to by było cudownie, gdyby można zamknąć się w drewnianej chatce w lesie z wygodnym fotelem, kubkiem gorącej herbaty lub czekolady i lekturą w ręku. Jeśli do tego jeszcze padałby deszcz albo śnieg… Inną nęcącą wizją jest wylegiwanie się w hamaku w środku lata, ze świadomością, że w domku znajdującym się na wyciągnięcie ręki, stoi biblioteczka po brzegi wypełniona książkami.
Bartłomiej Kraciuk i Marta Puchalska‑Kraciuk również mieli takie marzenia. Tak narodziła się Bookworm Cabin w Adelinie, wsi niedaleko stolicy. We współpracy z POLE Architekci udało im się stworzyć miejsce, o którym fantazjuje każdy mól książkowy — dom Baby Jagi.
Basia Hyjek: Jak zaczęła się Państwa przygoda?
Bartłomiej Kraciuk: Zaczęło się od opuszczonej, niezabudowanej działki w lesie, z której rozpościerał się malowniczy widok. Zastanawialiśmy się, jak ten widok uwiecznić, aby można było się nim delektować w spokoju i jak najdłużej. Długi proces kreatywny doprowadził nas do jednoznacznej odpowiedzi: na działce trzeba postawić dom z wielkim oknem, wygodnym fotelem i mnóstwem książek.
Bookworm Cabin
fot. Piotr Bednarski
Basia: Jakie były najtrudniejsze momenty? Długo szukali Państwo tego miejsca?
Bartłomiej: Praca koncepcyjna trwała dość długo. Zależało nam na tym, by pomysł był w 100% spójny. Szczegółowe dopracowanie całego projektu pozwoliło na sprawną realizację. Teraz stajemy przed nowym wyzwaniem — jak stworzyć więcej takich miejsc, by każde z nich było równie atrakcyjne.
Basia: Skąd taki pomysł na kształt domu i to, żeby był zamykany?
Bartłomiej: Kształt domu jest dziełem zaprzyjaźnionej pracowni POLE Architekci. To oni zaprojektowali bryłę i postawili prototypową chatę w polskich górach, która z założenia miała być powielana. Wiedzieliśmy, że kluczowe założenia tego domu idealnie pasują do potrzeb Bookworm Cabin. Moja żona Marta, na co dzień współtworząca pracownię Moszczyńska‑Puchalska Studio Architektury dopracowała i dopasowała do naszych potrzeb wnętrze, a ja wziąłem na siebie całą realizację i marketing. Wielkie okiennice zamykające całkowicie dostęp do domu pozwalają mu po zamknięciu wtopić się w otoczenie, jednocześnie zwiększając bezpieczeństwo.
fot. Piotr Bednarski
Basia: Co było dla Państwa szczególnie ważne przy tworzeniu tego miejsca?
Bartłomiej: Przy tworzeniu tego miejsca, jak i kolejnych, nad którymi w tej chwili pracujemy, szczególnie ważne było zachowanie naturalnej, dzikiej roślinności i działanie z poszanowaniem lokalnego ekosystemu. Typowa budowa domu w Polsce niestety zaczyna się od wykarczowania działki do zera. Dla nas ważny był każdy krzak i każdy skrawek mchu. Dzięki temu dom stoi w przepięknym, unikatowym otoczeniu, które w naturalny sposób jest lepiej chronione od czynników atmosferycznych, a w dodatku stanowi ostoję dla endemicznej fauny i flory. Z perspektywy dzisiejszego kryzysu jesteśmy jeszcze bardziej utwierdzeni w tym, że była to słuszna decyzja.