W leśniczówce w Sołtysach dostępne są dla gości trzy pokoje: Jamka, Norka i Dziupla. W każdym z nich można się schronić przed miejskim zgiełkiem, zapomnieć o codziennym pośpiechu i zanurzyć się w lnianej pościeli. Zmęczonych gości ukoi cisza, spokój, a także widok na wiekowy dąb stojący pod samym domem.
Basia Hyjek: Jak zaczęła się Państwa przygoda?
Anna Jasińska: O agroturystyce, czy może bardziej domu gościnnym — miejscu, gdzie będą przyjeżdżały pokrewne nam i sobie dusze, myśleliśmy już 20 lat temu. Dorwała nas jednak zupełnie inna praca, przemieliła, wypaliła, jak to zwykle bywa, dała jednak nowe doświadczenia. Wróciliśmy do dawnego pomysłu, znaleźliśmy odpowiednie miejsce — starą leśniczówkę z wielkim wiekowym dębem pośrodku, wyremontowaliśmy i zaczęliśmy przyjmować gości. Od początku nastawiliśmy się na wąskie grono wrażliwców, którzy w ciszy i spokoju będą chcieli odpocząć od nadmiaru bodźców, miejskiego zgiełku i pędu. A często też poznać podobnych do siebie ludzi.
wróciliśmy do dawnego pomysłu, znaleźliśmy odpowiednie miejsce — starą leśniczówkę z wielkim wiekowym dębem pośrodku, wyremontowaliśmy i zaczęliśmy przyjmować gości
fot. Anna Jasińska, Grzegorz Krawczyk
Basia: Jakie były najtrudniejsze momenty tworzenia tego miejsca?
Anna: Nie pamiętam trudnych momentów, remont był niełatwy, ale mieliśmy pomoc rodziny, poprzednich właścicieli i wizję sielanki za moment. Faktycznie sielanka trwa!
Basia: Co było dla Państwa szczególnie ważne przy tworzeniu tego miejsca?
Anna: Najważniejsze przy tworzeniu tego miejsca było sprofilowanie go — by nie trafiały do nas przypadkowe osoby. Nie mamy żadnych reklam, nie ogłaszamy się nigdzie, nawet nie robimy pobytów voucherowych. Chcemy, by przyjechały do nas osoby, które same nas wybrały, takie się tu najlepiej czują. Ważne dla nas jest to, by panowała przyjazna, przytulna atmosfera, mamy jedynie 6 miejsc noclegowych, więc kameralność temu sprzyja.
chcieliśmy stworzyć miejsce, gdzie spotkają się podobni do siebie ludzie i te spotkania od początku zaowocowały przyjaźniami
fot. Anna Jasińska, Grzegorz Krawczyk
Chcieliśmy stworzyć miejsce, gdzie spotkają się podobni do siebie ludzie i te spotkania od początku zaowocowały przyjaźniami — między samymi gośćmi oraz między nami a gośćmi również. Umawiamy się na wspólne wyjazdy do innych agroturystyk, a goście często rezerwują u nas kolejne turnusy w tym samym gronie, w którym poznali się tutaj. Na skraju czasu żyjemy w bańce społecznej, wydaje nam się, że świat jest dobry i zapełniony miłymi ludźmi. I niech tak zostanie.
Basia: Skąd pomysł na taki wystrój wnętrz?
Anna: Wystrój naszych wnętrz to swoisty eklektyzm, połączenie tego, co lubimy, a lubimy bardzo różne style — od skandynawskiego minimalizmu, przez przytulne elementy boho po psychodeliczne durnostojki wyskakujące znienacka z kącika. Retromodern, vintage i modernrustic też się przewija.
prawdziwa wolność. Towar deficytowy. Tak samo, jak prawdziwa cisza i ciemność. Wszystko to u nas do wynajęcia. Cisza i spokój
fot. Anna Jasińska, Grzegorz Krawczyk
Basia: Jak Państwo chcą, by goście się tu czuli?
Anna: Chcielibyśmy, żeby nasi goście prawdziwie odpoczęli i nic nie musieli. Według mnie to największy komfort w życiu — nic nie musieć. Prawdziwa wolność. Towar deficytowy. Tak samo, jak prawdziwa cisza i ciemność. Wszystko to u nas do wynajęcia. Cisza i spokój.