Z archiwum A&B — najlepsze polskie projekty ostatniego dziesięciolecia
[materiał oryginalny A&B 12'2016]
Na początku wcale nie było słowo, w każdym razie nie w tej opowieści. Najpierw były plansze, wyrenderowane koncepcje wydrukowane na kartonie. Stały oparte w pracowni o ścianę. Kilka sztuk. Wielkość mniej więcej jak na konkurs architektoniczny. Może nieco mniejsze — dokładnie już nie pamiętam, to było kilkanaście miesięcy temu.
schemat zależności między potrzebami inwestora, budżetem a procesem powstawania ostatecznej koncepcji budynku
© Ultra Architects
Chwilę później oglądałam roboczy model, który znajdował się na stole konferencyjnym. Wtedy architekt, Kostek, czyli Marcin Kościuch, jeden z założycieli poznańskiej pracowni Ultra Architects, zaczął opowieść o budynku dla inwestora z Wrześni. Tego samego, który swego czasu wydawał kultowy magazyn „Fotografia”. Przyszedł ów wydawca do pracowni, bo potrzebował siedziby dla swojego wydawnictwa Kropka (które wydaje również lokalny tytuł „Wiadomości Wrzesińskie”). Miał działkę, miał program, mniej więcej miał też ustalony budżet. I potem, jak to zwykle w relacjach inwestor–architekt bywa, odbyła się pierwsza rozmowa o ideach, potrzebach i wspólnych możliwościach. Inwestor chciał mieć siedzibę redakcji, więc architekci przygotowali mu wstępną koncepcję. Przedstawili ją później na spotkaniu, inwestor się z nią zapoznał i... zniknął. Minęło lato. Ultra zdążyło zapomnieć już o temacie. Na szczęście nie na długo.
poziomy tarasów
Więcej już nie zrobimy szklanych. Ptaki na nich giną. One ich nie widzą. Lecą, nieświadomie uderzają w szkło i giną. Dlatego w „Za bramką” [biurowiec w Poznaniu — przyp. red.] na tarasach jest siatka — tłumaczy Kostek.
A miał na myśli szklane balustrady zamykające schodkowo ułożone tarasy budynku „Wiadomości Wrzesińskich”. Wyglądają ładnie, estetycznie, transparentnie i lekko. Są bezpieczne dla człowieka, stanowią oczywistą barierę i element domykający przestrzeń. Tylko co z tego, że są ładne, skoro niezbyt etyczne? To drobne niuanse, ale ważne w tym projekcie. Tu się szklane elementy nie sprawdziły — mimo że estetycznie bardzo dobrze funkcjonują w budynku — więc w następnych projektach już ich nie będzie. I kropka.
Taki sposób myślenia, który tropi i wyczuwa pozaarchitektoniczne konteksty, jest bliski pracowni Ultra Architects. Podobnie jest z „Lampą w ciąży”. Jest nie tylko dizajnerskim ulicznym gadżetem, ale ma też wbudowaną w swoją strukturę budkę lęgową [sic!] dla ptaków. Liczy się więc nie tylko kontekst miejsca, urbanistyki, miasta, ale też natury, ptaków, roślin, całej otaczającej architekturę przestrzeni z ogromną złożonością bytów i światów. Ultra nie zgubiło wrażliwości, nie zamknęło się w hermetycznym świecie estetyki architektonicznej i jej problemów, stylu, geometrii, myślenia elewacją. Chociaż te, oczywiście, też są obecne. Ale na szczęście w odpowiednich proporcjach.
wzór na fasadzie inspirowany był wyglądem szpalty gazetowej
© Ultra Architects
Weźmy na przykład skórę budynku. Jest w kropki, które powstały poprzez perforację paneli z blachy. To oczywiste nawiązanie do nazwy wydawnictwa: „Kropka. Jolanta i Waldemar Śliwczyńscy”. Na fasadzie utworzony jest jednak rysunek naśladujący wzór szpalty w gazecie. Stąd nieregularne linie tworzące abstrakcyjny obraz. Perforacje służą filtrowaniu światła do wnętrza budynku w ciągu dnia. Zapewnia to swobodę i komfort pracy dziennikarzom, zabezpiecza przed przegrzewaniem się wnętrza. Wieczorem natomiast, kiedy w budynku zapalone są światła, fasada staje się transparentna. Spełniony został przy okazji postulat o jawności pracy dziennikarskiej, na którym zależało inwestorowi, wydawcy tygodnika „Wiadomości Wrzesińskie”.
rzut parteru
© Ultra Architects
Przeszklony parter dodatkowo tworzy przestrzeń redakcji — egalitarną i inkluzywną, otwartą na interesantów czy czytelników. To najważniejsza, bo publiczna część budynku. Mieści biuro obsługi klienta z działem reklamy, przestrzeń kawiarnianą (obecnie jeszcze nie działającą) i niewielki otwarty parking z miejscami postojowymi oraz miejscami dla rowerów. Pierwsze piętro o mniejszej powierzchni niż parter mieści open space dla dziennikarzy od strony południowej, a od północnej pokoje redaktorów, jadalnię i niewielki pokój konferencyjny. Dodatkowo użytkownicy całego piętra mają dostęp do pierwszego poziomu tarasów. W przyszłości mają być one porośnięte roślinami. To przestrzeń rekreacji, odpoczynku, nieformalnych spotkań. Nie jest żadną tajemnicą, że tzw. redakcyjne korytarze to najbardziej „żyzne” przestrzenie w redakcjach wszelakich. Tam się nie tylko plotkuje, ale też wzajemnie inspiruje i na szybko obgaduje bieżące tematy. Funkcję owych symbolicznych korytarzy, miejsc krótkich i przypadkowych spotkań pełnią w „Kropce” właśnie tarasy. Usytuowane od północy, kiedy zarosną już roślinami, będą przyjemnym miejscem spotkań. Drugie piętro to przestrzenie studia telewizji internetowej z pokojem reżyserskim i pokojem gościnnym oraz zaplecze techniczne. Z tego piętra użytkownicy również mają dostęp do tarasów na drugim poziomie. Można z nich podziwiać widoki i sylwetę miasta. Konstrukcję budynku stanowi stalowa kratownica, która utrzymując pierwsze i drugie piętro, uwalnia wysunięty parter od konieczności użycia słupów.
przekroje poprzeczne
© Ultra Architects
Schodkowo ułożone tarasy oraz podcięty parter stanowią ciekawy rysunek elewacji wschodniej i zachodniej. Tworzą coś na kształt pustki, wyciętych przestrzeni wzdłuż linii krawędzi z kostki prostopadłościanu. Oprócz założeń funkcjonalnych, schodkowy charakter budynku ma też odbicie w budżecie projektu — tarasy są znacznie tańsze niż zabudowana na nich kubatura, a uzyskana obecnie powierzchnia budynku nieco powyżej 500 metrów kwadratowych okazała się dla inwestora optymalna.
lokalny produkt
Założenie było takie, żeby redakcję „Wiadomości Wrzesińskich” zbudowały lokalne firmy — opowiadał dalej Kostek.
I rzeczywiście, wszystko oprócz blaszanej skóry budynku (wykonała ją firma z Poznania) zostało zbudowane i wyprodukowane przez lokalsów. Warunek ten, chociaż nieco wymuszony przez inwestora, wydaje się być bardzo spójny z filozofią uprawiania architektury przez Ultra. Ma być nie tylko ładnie, ale też mądrze. Architekci uczyli więc lokalną firmę budowlaną precyzyjnego wylewania betonu. Nie wszystko wyszło idealnie, ale wystarczająco dobrze, żeby docenić i podkreślić ów gest w stronę lokalnej przedsiębiorczości.
elewacja boczna
fot.: Przemysław Turlej
Poza tym ten nieidealny, zupełnie nieprzypominający betonowych ścian budynków prezentowanych na okładkach skandynawskich czy holenderskich czasopism architektonicznych, nierówny beton zupełnie nie przeszkadza, nie drażni złym detalem. Bo zły nie jest. Mało tego, udało się go wylać na bardzo przyzwoitym poziomie. To bardzo ważne i w kontekście miejscowej gospodarki, i jako komunikat o sposobie uprawiania zawodu. Wygląda na to, że nie zawsze trzeba napinać się na najlepszych producentów, którzy najczęściej są wielkimi globalnymi firmami.
Nie zawsze trzeba szukać nie wiadomo gdzie, nie wiadomo co, żeby błyszczeć. Sukces można osiągnąć różnymi sposobami, tutaj wykorzystano naturalne zasoby lokalnych firm i zasadę fair trade! I to jest największa siła architektury uprawianej przez Ultra Architects. Bo budynek jaki jest, każdy widzi, choćby tylko na zdjęciach. Na żywo nie traci nic z uroku, fotogeniczności. Ma bardzo dobre proporcje, żadnej niepotrzebnej scenografii wewnątrz. Szczerość materiałowa, klarowny podział funkcjonalny i bardzo intuicyjnie rozwiązana komunikacja to ważne elementy definiujące tę architekturę. Jest prosto, sensownie i racjonalnie. Poza tym to nie jest introwertyczna architektura, budynek wręcz zaprasza do wnętrza. A do tego niuanse, które czynią ją etyczną, mądrą i piękną, jeszcze raz to powtórzę. Może też nieco romantyczną, kto wie...
redakcja na piętrze
fot.: Przemysław Turlej
***
Redaktorzy, zwłaszcza magazynów o kulturze wizualnej, mają taką przypadłość, że uwielbiają się przyglądać. Obrazom, zdjęciom, przedmiotom, budynkom. Wszystko, co dookoła — cała kultura materialna, stanowi swego rodzaju materiał badawczy. To naturalna i zawodowa skłonność do poszukiwania odpowiedzi na to, co nas otacza. W przypadku „Wiadomości Wrzesińskich” dużo ciekawsze jest przyglądanie się metodzie projektowej, temu, jak architektura powstaje, jakie idee ją niosą. Tym bardziej, że w wypadku tej pracowni poziom estetyczny jest oczywistością. Jedzie się na miejsce i widzi bardzo dobry budynek. A do tego dochodzą owe wartości dodane, pod którymi kryje się wrażliwość projektantów, ich stosunek do świata, inwestora, ludzi, z którymi współpracują. Potrafią wyegzekwować założony poziom, zachowując luz i swego rodzaju nonszalancję. To rzadkość. A wspomniana przypadłość, to redaktorskie przyglądanie się, podglądanie, oglądanie wszystkiego dookoła sprowadza rozmowę o architekturze na inny poziom, bardziej ludzki, bliższy człowiekowi. Bo to on później użytkuje tę architekturę, żyje w budynkach i między nimi. Przynosi tam swoje emocje, zadania do wykonania. Językiem architektury jest rysunek, model i to on pełni najważniejszą funkcję w narracji o architekturze. Słowo jest dopełnieniem. Chociaż w tym wypadku również tematem realizacji — tygodnik „Wiadomości Wrzesińskie” otrzymał swoją własną siedzibę — dobrze skrojoną i przyjazną.
Małgorzata TOMCZAK