Recenzja ukazała się w A&B 12'2020
Architektury powinno się doświadczać na żywo. Zobaczyć ją, poczuć, dotknąć. Chłonąć atmosferę. Co jednak mają począć miłośnicy architektury — tej dawnej i współczesnej — gdy restrykcje związane z pandemią skazały nas na przebywanie we własnych mieszkaniach lub, w najlepszym razie, poważnie ograniczyły możliwości przemieszczania się? Wydawnictwo Pascal wyciągnęło pomocną dłoń do „uziemionych” pasjonatów, wydając „Archiprzewodnik po Europie”.
ilustracje dzięki uprzejmości Wydawnictwa Pascal
nowe ścieżki i utarte szlaki
Współautor przewodnika architekt Robert Konieczny podkreślał, że celem książki było przedstawienie „obiektów wyznaczających nowe ścieżki w architekturze”. Wraz z krytykiem i publicystą Tomaszem Malkowskim opracował listę dziewięćdziesięciu dwóch obiektów. Tworzą one subiektywny szlak turystyczny prowadzący przez realizacje o innowacyjnym charakterze, za ich powstaniem stał wyjątkowy „świeży pomysł”.
Niektóre punkty z listy mogą się wydawać zaskakujące (na przykład nastawnie kolejowe w Bazylei zaprojektowane przez Jacques’a Herzoga i Pierre’a de Meurona), ale w gruncie rzeczy są dość przewidywalne. Mamy do czynienia z architektonicznym the best of, europejską listą przebojów.
Trudno krytykować autorów i przyjęte przez nich kryteria. W Berlinie zabierają czytelnika do Muzeum Żydowskiego Daniela Libeskinda czy pokazują pomnik Petera Eisenmana — sztandarowe realizacje w duchu dekonstruktywizmu i absolutnych architektonicznych must see. Jednocześnie być może warto byłoby pokazać także obiekty, które są znacznie rzadziej opisywane w branżowych periodykach lub nie trafiają do nich wcale. Monumentalna i przytłaczająca nieludzką skalą realizacja Eisenmana nabiera innego znaczenia, gdy skonfrontujemy ją z memoriałem poświęconym pomordowanym Romom i Sinti autorstwa Daniego Karavana. Zaledwie kilkaset metrów dzieli oba obiekty, które opowiadając historię ludobójstwa, używają odmiennego języka.
Takich wątpliwości jest więcej. Czy zaprojektowane przez pracownię Willema Jana Neutelingsa Museum aan de Stroom w Antwerpii to budynek aż tak innowacyjny, by kierować na niego uwagę czytelnika? A może warto sięgnąć do nieco mniej efektownych realizacji tego samego twórcy z przełomu XX i XXI wieku, w których na nowo interpretował tradycyjne typologie zabudowy wielorodzinnej, na przykład Hollainhof w Gandawie? Czy drezdeńskie Muzeum Wojskowo-Historyczne Bundeswehry to budynek „wyprzedzający swoje czasy i trendy”, a De Rotterdam ma naprawdę „mocną, wyrazistą ideę”?
Autorzy, jak sami deklarują, pragnęli stworzyć „instrukcję czytania architektury”. Tę jakże ważną lekcję prowadzą posługując się uznanymi pozycjami wybitnych autorów. Szkoda że w programie nauczania nie znalazło się więcej nieoczywistych lektur.
apartamentowiec Bosco Verticale, Mediolan, Włochy, proj.: Boeri Studio, 2014
fot.: Laura Cionci, ilustracja dzięki uprzejmości Wydawnictwa Pascal
archi-turyści
Do kogo kierowany jest „Archiprzewodnik”? We wstępie autorzy zaznaczają, że początkowo myśleli o czytelnikach zainteresowanych architekturą współczesną. Z czasem, jak podkreśla Robert Konieczny, to wyobrażenie ewoluowało, książka jest dla „wszystkich, którzy chcą głębiej spojrzeć na architekturę”.
W popularnych przewodnikach turystycznych współczesnemu budownictwu poświęca się niewiele miejsca. Muzeum Guggenheima w Bilbao (którego w „Archiprzewodniku” nie uwzględniono!), szklana piramida na dziedzińcu Luwru, Tańczący dom w Pradze… Lista turystycznych atrakcji w Europie rzadko uwzględnia obiekty, które wzniesiono w ostatnim półwieczu. Czy oznacza to, że architektura współczesna nas nie interesuje? A może nikt nie zwrócił naszej uwagi na dziwne, stalowo-szklane bryły o nie zawsze zrozumiałych kształtach i nie podjął próby wyjaśnienia „co artysta (architekt) miał na myśli”?
Robert Konieczny i Tomasz Malkowski starają się wypełnić tę lukę. Pokazują budynki (książka jest bogato ilustrowana), omawiają najważniejsze aspekty poszczególnych projektów. Nie zamykają się w hermetycznym świecie specjalistycznej wiedzy, chociaż i taką możemy znaleźć na kartach przewodnika.
Nie oznacza to jednak, że „zawodowcy” nie znajdą w „Archiprzewodniku” niczego dla siebie. Konieczny i Malkowski ukazują szerszy kontekst powstania poszczególnych budynków, zwracają uwagę na genezę projektów. Historia szklanej kopuły, którą nad berlińskim gmachem Reichstagu rozpostarł sir Norman Foster, zaczęła się od idei stworzenia ogromnego baldachimu; stadion piłkarski w portugalskiej Bradze (projektu Eduarda Souto de Moury), który może się wydawać niefunkcjonalny, jest doskonale przystosowany do gorącego klimatu.
Autorzy analizują konkretne rozwiązania techniczne i ich wpływ na charakter architektury. Zachwycają się nowatorstwem konstrukcji lub, przeciwnie, obnażają brak szczerości opisywanych budowli. Wszystko to serwują w lekkiej i przystępnej formie. Zamiast nudnego, akademickiego wykładu proponują wycieczkę z kumplem pasjonatem.
Lego House, Billund, Dania, proj.: Bjarke Ingels Group, 2017
fot.: Iwan Baan, ilustracja dzięki uprzejmości Wydawnictwa Pascal
rozmowy o budynkach
Każdy, kto miał okazję posłuchać jak Robert Konieczny opowiada o architekturze, z pewnością przyzna, że autor Centrum Dialogu „Przełomy” jest świetnym narratorem, typem opowiadacza, który potrafi przedstawić proces powstawania budynku jako fascynującą przygodę. Koncepcja, aby nadać „Archiprzewodnikowi” formę rozmowy pary kolegów, teoretyka i praktyka, okazała się trafiona. Zamiast tradycyjnych opisów poszczególnych budynków otrzymaliśmy żywy dialog osób, którym bliskie są problemy współczesnej architektury.
Konieczny i Malkowski przerzucają się faktami i anegdotami. Wymieniają doświadczenia. Niekiedy wchodzą w żywą dyskusję, tak jak w przypadku Lego House, który początkowo wywołuje skrajne emocje autorów. „Tylko nie Lego House!” — woła Konieczny i nazywa realizację Bjarke Ingelsa łopatologiczną. Malkowski próbuje jej bronić. Podkreśla spójność koncepcji. „Tautologia!” — ucina architekt, ale ostatecznie daje za wygraną. „To nie moja bajka, ale zaczynam trochę doceniać ten projekt”.
Niekiedy polemika służy jedynie wydobyciu tego, co w danym budynku jest najważniejsze. Gdy Malkowski pyta o sens budowy Bosco Verticale, nie sprawia wrażenia zagorzałego krytyka koncepcji Stefano Boeriego. Przywołuje jedynie opinie tych, którzy jak Philippe Rahm uważają mediolański wieżowiec za kosztowny przykład greenwashingu. „Wyobraź sobie, że ci ludzie […] budują dla siebie wille pod Mediolanem […] to byłoby dopiero obciążenie dla środowiska!” — odparowuje zarzuty Konieczny.
Nawet wówczas, gdy autorzy opowiadają o sprawach oczywistych i podają fakty, które można znaleźć w pierwszym lepszym opisie danego budynku, potrafią nadać im interesującą formę wzbogaconą o własne, subiektywne odczucia. Gdy Konieczny z pełną powagą opisuje niezwykłą strukturę Elbphilharmonie w Hamburgu, Malkowski dodaje, że w wielkiej sali koncertowej o organicznych formach „czuł się jak w skorupie orzecha”. Kiedy z kolei publicysta wspomina o ekologicznym wymiarze pawilonu Holandii na EXPO 2000, jego rozmówca porównuje je do „architektonicznego tiramisu”.
Powaga i żart. Wiedza i subiektywne doświadczenie. To wszystko sprawia, że podróż śladem kolejnych budynków jest niezwykle przyjemna i jedynym zarzutem, jaki może mieć czytelnik, jest… niedostateczna długość poszczególnych archidialogów. Jak to? To już koniec? Przecież rozmowa dopiero zaczynała się rozwijać — wielokrotnie przemknęło mi przez głowę w trakcie lektury.
***
Lektura „Archiprzewodnika” nie zastąpi osobistego kontaktu z danymi obiektami. Poznawanie budynku to przecież doznanie polisensoryczne, które wykracza daleko poza to, co w dziele architektury zawarł twórca. Kiedy już skończy się kryzys, warto zaplanować podróż śladami Koniecznego i Malkowskiego. Być może dzięki lekturze archidialogów zwrócimy uwagę na coś wyjątkowego, nauczymy się patrzeć na nowoczesną architekturę i ją rozumieć.
Błażej CIARKOWSKI
Ilustracje udostępnione dzięki uprzejmości Wydawnictwa Pascal.
Artykuł z grudniowego numeru A&B, redagowany przez pracownię Ultra Architects. Bezpłatne e‑wydanie znajdziecie TUTAJ.