Prezentujemy ciekawy, niezwykle oszczędny w kolorystyce i formie, zaś bogaty w przemyślane detale projekt przeróbki czterokondygnacyjnego segmentu z lat 60. na warszawskiej Saskiej Kępie. Z projektantką Agnieszką Kossowską rozmawia Anna Popiel-Moszyńska.
Anna Popiel-Moszyńska: Czy tak duża konsekwencja i spójność stylistyczna, charakterystyczna dla Waszej pracowni, łatwa była do pogodzenia z wizją Inwestorów?
Agnieszka Kossowska: Z Inwestorkami miałyśmy okazję współpracować wcześniej już dwukrotnie, więc bardzo świadomie wybrały nas już po raz trzeci. To osoby zainteresowane designem, kulturą i sztuką. Priorytetem było stworzenie bardzo funkcjonalnego wnętrza, dostosowanego do potrzeb Inwestorek, zaskakującego i kreatywnego, lecz jednocześnie wpisanego w charakter dzielnicy — bez zbędnych ozdobników, modnych rozwiązań czy nadmiaru luksusu. Zgodnie z filozofią naszych projektów starałyśmy się zachować jak najwięcej elementów istniejących, jednocześnie mocno ingerując w układ budynku. Ciasne korytarze, niewielkie pokoje i małe okna zamieniłyśmy w otwartą, dobrze doświetloną przestrzeń zaś w sferze prywatnej w duże, spełniające współczesne wymogi pomieszczenia.
rzuty parteru i piętra
proj.: Agnieszka Kossowska, Katarzyna Baumiller, www.baumillerkossowska.pl
Znalazło się też miejsce na parę ikon designu, bardzo dużą kolekcję książek czy pamiątek z podróży.
By ukryć toaletę i garderobę w pobliżu wejścia i kuchni, umieściłyśmy je w bryle całkowicie pokrytej lustrem, co dało też efekt powiększenia i rozświetlenia przestrzeni.
Anna Popiel-Moszyńska: Kubiczna pokomunistyczna zabudowa może razić, a może fascynować. Co było dla Was jej największym, godnym wręcz podkreślenia atutem a co najbardziej przeszkadzało Wam w procesie współczesnej adaptacji?
Agnieszka Kossowska: Zachowałyśmy to, co udało się zachować lub nawiązałyśmy do estetyki tamtych lat, tak by nie tracić ducha miejsca. Pozostała mozaika dębowa na podłodze (pomalowana na biało), kręcone lastrykowe schody — ich balustradę uzupełniłyśmy ażurową ścianką ze stalowych prętów. Lastryko pojawia się też w parapetach, zaś mozaika w formie rozrzuconych, różnej wielkości kwadratów z płytek na cokole domu oraz na ścianach łazienki.
lustro w salonie, za którym ukryte są toaleta i garderoba, optycznie poszerza i doświetla przestrzeń
fot. Martyna Rudnicka
Niewielkie pomieszczenia i wąskie korytarze zamieniłyśmy w otwartą przestrzeń parteru, małe okna na wielkie, tak by od wejścia można było podziwiać stare drzewa w ogrodzie. Wydłużony w formie rzut został podkreślony równoległym układem następujących po sobie funkcji.
Anna Popiel-Moszyńska: W Waszym projekcie dużą rolę odgrywa oświetlenie. Czy mogłybyście powiedzieć na ten temat coś więcej?
Agnieszka Kossowska: Jeśli chodzi o oświetlenie naturalne, to ogromnym atutem stało się otwarcie przestrzeni i zamiana dzielonych, niedużych okien na dwie wielkie przesuwne tafle zarówno w salonie, jak i na piętrze, w sypialni. W salonie można wyjść na taras i do ogrodu, w sypialni na balkon. Sztuczne oświetlenie parteru zapewniają dekoracyjna lampa Salago firmy Moooi nad stołem w kuchni i ogromny kinkiet, flagowy projekt marki Ultralight, rozpięty na ścianie, nad stołem w salonie. Pozostałe lampy techniczne, spełniają zadanie funkcjonalne, ale już jako „tło”.
Oświetlenie pozostałych kondygnacji jest bardziej kameralne, zgodnie z funkcją pomieszczeń.
Anna Popiel-Moszyńska: Bardzo dziękuję za rozmowę.
- Lampa Ultralitght
- Zegar ścienny Turbine George Nelson Vitra
- Kabina prysznicowa Walk-In
- Krzesło Vitra Panton
- Ceramika łazienkowa Pure B&W Chess
- Regał ścienny System String
- Kontakt Szklane gniazdo