Małe, zabytkowe, w wysokiej śródmiejskiej tkance. Budując obok takich budynków inwestor i architekt powinni wykazać wiele wrażliwości i talentu. Tyle teoria. W rzeczywistości rządzi raczej chęć zysku. Dzieje się tak np. na Starym Mieście w Poznaniu. Miasto godzi się tu na dziwaczne inwestycje, a plan zagospodarowania będzie kolejnym „planem na przeszłość”.
O problemach, potencjale i planach dla ważnej historycznej ulicy Garbary wPoznaniu pisaliśmy już kilkukrotnie [zobacz w A&B: Frankenstein północy?, Postmodernizm ma się dobrze. Nowa staromiejska plomba nawiązuje do późnych lat 90.? ]. Dwukilometrowy dość wąski trakt tnący Stare Miasto na osi północ-południe przeobraża się z wolna i przeżywa intensywny napór inwestorów. Gdy jedne kłopoty znikają, zaczynają się lub materializują kolejne. Tym razem przy północnym odcinku ulicy. Od piętnastu lat budynki mieszkalne zajmują tu miejsce dawnych magazynów, wytwórni oraz obiektów nieistniejącego portu rzecznego. Po realizacjach o dość standardowej formie, przyszedł czas projektów „kombinowanych” — na działkach z małymi zabytkowymi budynkami. I tak: nad parterowym dawnym kapitanatem portu pojawi się ciężki nawis nowego bloku (ul. Garbary 102). A tuż obok — za zabytkowym pawilonem wystawowym (ul. Garbary 96) ma zostać wciśnięty nowy biurowczyk. Pierwszy projekt jest już w realizacji. Drugi — w odleglejszych planach, ale — według sprzedającego nieruchomość — z pozwoleniem na budowę.
ulica Garbary w Poznaniu — wizualizacja Kapitanatu Garbary (pośrodku u dołu ilustracji) w otoczeniu inwestycji deweloperskich i TBS-u z ostatnich 20 lat, Kantor Krzyżanowskiego po prawej stronie przy budynku Casa Verona, w tle: Ostrów Tumski i katedra
©Proxin, źródło: kapitanatgarbary.pl
po prostu takie warunki
Oba projekty budzą spore kontrowersje. W pierwszym przypadku generalnie chodzi o stanowczo zbyt dużą skalę i proporcje nowego budynku. Nie tylko przytłoczy zabytkowy obiekt, ale — stojąc w pierzei o w miarę jednolitej wysokości — przewyższa sąsiadów sięgając aż 28 metrów (dziewięć kondygnacji). Wreszcie, poprzedni inwestor, firma Virke zburzyła (zamiast rozebrać w celu późniejszej rekonstrukcji) elewację przylegającego do kapitanatu magazynu wzdłuż ulicy Szyperskiej. Dzięki refleksowi i determinacji społecznika oraz osiedlowego radnego Tomasza Dworka prace budowlane wstrzymano (jak się okazało — na kilka lat), a inwestor został ukarany przez Biuro MKZ (kara wyniosła 50 tysięcy złotych). Ostatecznie zniszczona elewacja przy Szyperskiej ma być odtworzona i „wklejona” w bryłę nowego budynku, ale już przez innego inwestora. Jest nim teraz firma Proxin.
ulica Garbary w Poznaniu — wizualizacja Kapitanatu Garbary, róg ulic Szyperskiej i Garbary, widoczna odtworzona ściana magazynu wzdłuż Szyperskiej
©Proxin, źródło: kapitanatgarbary.pl
Przeskalowany projekt „Kapitanatu Garbary” powstał w oparciu o warunki zabudowy, bo dla niezwykle ważnego obszaru między Wartą a ulicą Garbary nie było i nadal nie ma (!) miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. Skąd zatem zgoda urzędników i konserwatorów na budynek wyższy od sąsiadów? Nie jest przecież to ani zamknięcie osi widokowej, ani eksponowany narożnik kwartału. O to i o opinię na temat zwalistego nadwieszenia budynku nad kapitanatem media odpytywały urzędników kilkakrotnie. Odpowiedź była wymijająca. Mówiono, że taką dominantę dopuściły warunki zabudowy wydane przez Magistrat w 2012 roku, a potem kolejne „wuzetki” powtarzały to rozwiązanie.
ulica Garbary w Poznaniu — dawny kapitanat między nowymi budynkami mieszkalnymi; budowany na terenie kapitanatu dom będzie od nich wyższy
fot.: Jakub Głaz
Ponadto dyrektorowi Wydziału Urbanistyki i Architektury UM, zdarzało się pozytywnie odnosić do „odważnego” projektu. Kto za niego odpowiada? Poznańska „Gazeta Wyborcza” ustaliła kolejnych autorów budynku. Są to Piotr Napierała (pierwsza wersja sprzed pięciu lat) oraz pracownia DEMIURG (wersja druga). Z ostatecznym wyglądem po wprowadzonych ostatnio poprawkach nie chcą być jednak kojarzeni (choć zasadniczo bryła ma wciąż podobny charakter). I, faktycznie, projekt jest „odważny”, co nie oznacza, że zbliża się choć trochę jakością do podobnych dobrych rozwiązań w Polsce i na świecie. Bliżej mu do zachłannej kreatywności rodem z Zakopanego, daleko — do krakowskiej Cricoteki.
ulica Garbary w Poznaniu — wizualizacja Kapitanatu Garbary, widok z północnego zachodu, po prawej fragment restaurowanego obecnie budynku Starej Rzeźni
© Proxin, źródło: kapitanatgarbary.pl
sztukaterie bez oddechu
Drugi kontrowersyjny przypadek to filigranowy i bardzo ozdobny Kantor Krzyżanowskiego oddzielony od kapitanatu pokaźnym budynkiem mieszkalnym z 2013 roku (Casa Verona, proj. Jerzy Gurawski). Kantor powstał w 1882 roku jako pawilon wystawowy firmy produkującej budowalne sztukaterie. Obejrzeć je można było w środku (przez większe niż dziś okna) i na zewnątrz — w postaci gęsto dozowanych dekoracji. Pawilon przetrwał próbę rozbiórki przez drogowców sprzed niemal 50 lat i od 1979 roku jest zabytkiem. Jego mała skala, forma i usytuowanie przy ruchliwej i wąskiej w tym miejscu ulicy stanowią wyzwanie dla kolejnych właścicieli, którzy nie bardzo radzili sobie z nadaniem mu sensownej funkcji.
ulica Garbary w Poznaniu — Kantor Krzyżanowskiego przy ul. Garbary 96
fot.: Jakub Głaz
Jeszcze kilka lat temu Kantor należał do inwestora wspomnianego przed chwilą budynku Casa Verona (ul. Garbary 100). Dziś jest w rękach firmy Mieszkania w kamienicach. Tomasz Dworek zauważył i poinformował, że odrestaurowany częściowo obiekt wystawiono na sprzedaż wraz z powoleniem na budowę nowego budynku. Na swoim facebookowym profilu pisze też, że m.in.:
Pozwolenie na budowę budynku Garbary 100 zostało wydane przy uwzględnieniu działki na której stoi Pawilon Krzyżanowskiego, po oddaniu inwestycji działka została sprzedana a Garbary 100 nie spełniają dziś [wydanych dla całości terenu — przyp. red.] warunków zabudowy.
W sprawie zgody na tę zabudowę wysłał zatem niedawno pismo do Urzędu Miasta i czeka na odpowiedź urzędników. Na podstawie dość umownych wizualizacji trudno wydać pozytywną opinię dla nowego projektu. Nie da się ukryć, że został on na siłę wciśnięty na tyły pawilonu i zagęszcza i tak zbyt ciasno utkaną przestrzeń. To tym bardziej istotne, że tuż obok, po drugiej stronie Garbar powstawać zaczęła się adaptacja i rozbudowa Starej Rzeźni. Każdy skrawek wolnego miejsca będzie zatem w przyszłości na wagę złota.
ulica Garbary w Poznaniu — wizualizacja biurowca na tyłach Kantoru Krzyżanowskiego, widok z ulicy Garbary, kantor po lewej
źródło: otodom.pl
musztarda po obiedzie?
W obu przypadkach formy nowej zabudowy obrazują przede wszystkim chęć osiągniecia jak największego zysku z inwestycji w intratnym miejscu. Trudno za to dostrzec w nich dbałość o harmonijny kształt przeobrażanej okolicy, o co pretensje należy mieć przede wszystkim do miejskich decydentów. Za skandal uznać należy bowiem sytuację, w której trudny do zagospodarowania i ważny dla ścisłego śródmieścia obszar nie jest objęty miejscowym planem. Prace nad tym dokumentem zaczęły się dopiero… w 2021 roku — między innymi z inicjatywy Dworka.
ulica Garbary w Poznaniu — wolny teren na tyłach Kantoru ma zostać zabudowany, widok z ulicy Piaskowej w stronę Garbar
fot.: Jakub Głaz
Bez planu powstały zatem od 2005 roku cztery duże zespoły zabudowy mieszkaniowej, jeden duży biurowiec i wydano pozwolenia na budowę opisywanych przez nas tu dwóch obiektów. Ostatnio ruszyła też budowa kolejnego budynku nad samą Wartą (dawnym portem rzecznym) stawianego przez inwestującą tu wcześniej firmę Wechta (inwestor nie pokazuje wizualizacji budynku autorstwa pracowni Archikwadrat). Dobiega też końca opisywana przez nas adaptacja Starej Papierni na potrzeby Uniwersytetu Artystycznego [zobacz w A&B: Jedyna taka prototypownia! Stara Papiernia dla artystów i studentów].
ulica Garbary w Poznaniu — parking w klinie między ulicami Piaskową i Garbary, w tle za drzewem — Kantor Krzyżanowskiego
fot.: Jakub Głaz
Teren jest zatem w zasadzie zainwestowany — z wyjątkiem substandardowych budynków Sądu Okręgowego przy ulicy Piaskowej i obskurnego parkingu między tą ulicą a Garbarami. Trudno zatem mówić o planowaniu czegokolwiek i mieć nadzieje na choćby niewielki kawałek zielonego skweru, który przydałby się tu przy bardzo ruchliwych i hałaśliwych Garbarach (np. w miejscu parkingu). Szykuje się nam więc kolejny w Poznaniu „plan na przeszłość”. Jego głównym zadaniem będzie usankcjonowanie wydanych już decyzji administracyjnych (działo się tak wcześniej m.in. w dzielnicy Jeżyce). Miasto powinno było już dwie dekady temu skorzystać z prawa decydowania o przyszłym kształcie tej przestrzeni, ale oddało pole prywatnym inwestorom. Rodzą się zatem smutne pytania o powód tak wieloletnich zaniechań, sens obecnych wysiłków planistów, a także o to, czy poznańską przestrzenią zarządzali w ostatnich latach ludzie odpowiednio kompetentni i zdeterminowani.