Zespół architektów z pracowni Jana Strumiłło zaprojektował wnętrze najstarszej w Polsce księgarni znajdującej się w kamienicy w samym sercu Krakowa. Jaki jest efekt? Zobaczcie sami!
Kamienica Kromerowska to jeden z zabytkowych budynków krakowskiego rynku. Przy Rynku Głównym 23 już od 1610 roku działała księgarnia i tak jest do dziś. Obecnie, w trzech pomieszczeniach na parterze, znajduje się salon sieci Empik, który przeprojektował zespół architektów z warszawskiej pracowni Jana Strumiłło.
Ola Kloc: Projektowanie w tak prestiżowej lokalizacji i zabytkowych wnętrzach to nie lada wyzwanie. Co było dla Was najtrudniejsze w tym projekcie?
Jan Strumiłło: Sale poddane naszym zmianom położone są w głębi bardzo długiego sklepu, także musieliśmy liczyć się z tym, że nie wszyscy tam dotrą. To stwarza pokusę sięgnięcia po mocne efekty, ale musieliśmy z tym bardzo uważać. Tym bardziej że chcieliśmy nawiązać do frontowej części lokalu, znajdującej się poza naszym opracowaniem, wypełnionej pięknymi zabytkowymi meblami z drewna olchowego. Inne zabytkowe elementy, takie jak kamienne portale, belkowy strop i ściany ze starych cegieł, również musiały pasować do naszej propozycji. Trzeba też było znaleźć sposoby umożliwiające abstrakcyjne oddanie charakterów dwóch znanych publicznie postaci.
Zastosowanie naturalnych materiałów dobrej jakości wcale nie jest takie łatwe — naturalne drewno musi być traktowane specjalnymi roztworami, żeby mogło uzyskać wymagane certyfikaty niezapalności. Niestety w obecnych warunkach najłatwiej jest budować z laminatów i innych sztucznych materiałów, przepisy utrudniają zastosowanie drewna. To może zdenerwować, szczególnie że połowa sklepu to zabytkowe drewniane meble. No cóż, dura lex, sed lex. Fakt, że działamy przy zabytku ma także taki efekt, że formalności rozrastają się ponadprzeciętnie.
Ola: Jaką atmosferę wnętrz chcieliście uzyskać, wybierając kolory, materiały i tkaniny?
Jan: Chcieliśmy zbudować przytulny, domowy nastrój, podobny temu, w jakim powstawały najważniejsze dzieła noblistów. Ogólnie celowaliśmy w lata sześćdziesiąte, dlatego użyliśmy stylizowanych mebli, a zabudowom nadaliśmy charakter „meblościanek”, podobnych do tych, które wypełniały ciasne mieszkania w latach powstawania kluczowych dzieł. Wisława Szymborska patronuje pierwszej, jaśniejszej z sal. Krotochwilne usposobienie patronki inspirowało kolorowe obicia w wąsate wzory. Czesław Miłosz dał imię położonej głębiej sali, a my uczyniliśmy ją ciemniejszą, wyposażając w tkaniny i kolory oddające mroczne i często niełatwe strony poety. W koncepcji był tam jeszcze metalowy sufit mający oddawać groźne, chmurne, środkowoeuropejskie niebo, ale przepadł niestety gdzieś w boju. Korytarz miał pozostać w miarę neutralny, stanowiąc element przejściowy. Mural nadaje mu nową wartość.
po lewej: sala Wisławy Szymborskiej, po prawej: sala Czesława Miłosza
© Empik
Ola: Skąd pomysł na zaproszenie do współpracy Tymka Jezierskiego i oddanie w jego ręce sklepienia korytarza księgarni?
Jan: Jako architekt dostarczam komponent racjonalny, z lekką tylko domieszką artystycznego szaleństwa, ale na tak poważną rzecz, jak pomalowanie sufitu długiego korytarza, mojego skromnego komponentu artystycznego jest po prostu za mało i muszę się posiłkować profesjonalistami. Z Tymkiem współpracujemy już od dawna, w tym również dla tego wyjątkowego klienta, i mamy na koncie kilka bardzo udanych wspólnych przedsięwzięć. Znam jego doświadczenia przy muralach i wiem, że mogę mu w pełni zaufać w kwestiach kreatywnych. Tym bardziej że pracując w tej samej przestrzeni, możemy zawsze na bieżąco omawiać postęp projektów i ewentualne wątpliwości. W tym przypadku szczególnie dobrze zadziałało porozumienie trzech stron: klienta, architekta i artysty. Tymkowi udało się wypracować taką koncepcję grafiki, która dobrze dopasowała się do zaproponowanego przeze mnie kształtu i do konceptu „księgarni narracyjnej”, którą wypracował Empik. W rezultacie „panteon twórców krakowskich” podkreśla architekturę, pasuje do unikalnej historii miejsca i stwarza wartość sam w sobie, bo postaci są tak trafnie i atrakcyjnie oddane, że już zaczęły żyć własnym życiem, na przykład namalowany blisko wejścia kot Szymborskiej już trafił na pamiątkowe kubeczki.
Ola: Dziękuję za rozmowę!