Syreni Śpiew w warszawskim Centrum Praskim Koneser to reinkarnacja kultowego klubu. Nowa lokalizacja pozwoliła architektom z pracowni 370studio na stworzenie zupełnie odmienionego wnętrza inspirowanego stylistyką klubów przedwojennej stolicy.
Syreni Śpiew należący do Grupy Warszawa przez lata mieścił się na warszawskim Powiślu. Właściciele zdecydowali się jednak na rozbudowę i przeniesienie klubu do zrewitalizowanego dziewiętnastowiecznego budynku dawnej fabryki Wódek Koneser. Architekci z 370studio pod okiem konserwatora zabytków przekształcili 600 metrów kwadratowych przestrzeni magazynu w trzykondygnacyjny klub z restauracją i sceną na parterze. Na każdym z poziomów znajduje się bar nawiązujący stylistyką do klubów i rewii przedwojennej Warszawy. Industralne ściany zostały wzbogacone oryginalnymi elementami z wyposażenia fabryki, a welurowe sofy i kanapy ocieplają wnętrza.
klub zajmuje cztery poziomy
fot.: Aleksandra Miszkurka © 370studio
Dobrawa Bies: Co stanowiło główną inspirację do tego projektu?
Anna Śliwka: Główną inspiracją był sam zrewitalizowany dziewiętnastowieczny budynek magazynu wódki i jego industrialny charakter. Do tego doszedł cel stworzenia przyjemnego klubowego wnętrza, w którym mają dziać się magiczne występy pełne światła i barw.
Dobrawa Bies: Jakie były oczekiwania i potrzeby inwestora?
Anna Śliwka: Wytyczną inwestora było stuprocentowe wykorzystanie potencjału aranżacyjnego bardzo trudnej przestrzeni, znajdującej się na 4 poziomach oraz sprawne przeprowadzenie całości dwuletniej inwestycji jako koordynator na linii deweloper-inwestor, oraz oczywiście spięcie w całość wszystkich parametrów wnętrza — wygląd, ergonomia, operacyjność, przepisy itd.
ważnym elementem wystroju jest gra świateł
fot.: Aleksandra Miszkurka © 370studio
Dobrawa Bies: Skąd pomysł na takie połączenie kolorów, wzorów i materiałów?
Anna Śliwka: Celem było stworzenie przyjemnego klubowego wnętrza, służącego realizacji elementów show. Dlatego też połączyliśmy surową, fabryczną bazę kolorystyczno-materiałową z ciepłymi i przytulnymi materiałami klubu nocnego.
wnętrza lokalu nawiązują do przedwojennej Warszawy
fot.: Aleksandra Miszkurka © 370studio
Dobrawa Bies: Co sprawiło Państwu najwięcej satysfakcji przy tworzeniu tego projektu, a co było największym wyzwaniem?
Anna Śliwka: Największym wyzwaniem było niewątpliwie połączenie 4 poziomów, 4 barów i 3 scen, tak by cały lokal był spójny wizerunkowo, a jednocześnie, by każdy poziom był wyjątkowy na swój sposób. Udało się to uzyskać dzięki grze świateł i wybranej kolorystyce. Najwięcej przyjemności sprawiło nam samo tworzenie tego projektu, ponieważ zajmowaliśmy się nim od początku — wizytą w ruinach warzelni, do końca — ustawiając detale na godziny przed otwarciem.