W dobie pandemii wiele osób spędza większość czasu we własnych domach, co generuje potrzebę zweryfikowania przestrzeni mieszkalnej do naszych realnych potrzeb. Doskonale znamy święcące od kilku lat triumf trendy na duńskie hygge czy szwedzką fikę, które odnoszą się nie tylko do tego co robimy, żeby zwolnić, złapać równowagę i harmonię, ale również jak oraz z kim. To pewnego rodzaju stan umysłu i sposób bycia. Ale jak właściwie nasze podejście zostało zweryfikowane przez aktualne okoliczności? W jaki sposób ewoluowało pojęcie przytulności?
Filozofia hygge kładzie nacisk na zwolnienie, oderwanie się od zewnętrznej rzeczywistości na rzecz bycia tu i teraz, powrót do tego co lokalne oraz naturalne. Z kolei fika to rytuał picia kawy z rodziną czy znajomymi, który jest wyrazem otwarcia na drugą osobę, wspólnoty i przeżywania. Stąd, przytulność w dużej mierze kojarzona jest po pierwsze z byciem razem, po drugie z wygodą, komfortem, niewymuszonym sposobem bycia, czego najbardziej sztandarową wizualizacją, ale też pewnego rodzaju kliszą jest wspólne oglądanie filmów pod kocem z kubkiem gorącej herbaty czy kieliszkiem dobrego wina w dłoni albo siedzenie przy kominku, najlepiej z drewnem, które samodzielnie się narąbało.
ekrany i lampki led
Jednak nowa przytulność idzie w nieco innym kierunku, bo związana jest paradoksalnie z przyspieszeniem, pomimo tego, że w dużej mierze zewnętrzna rzeczywistość przymusowo zwolniła. To przyspieszenie łączy się z nowymi technologiami, które pomimo sytuacji pandemicznej, a raczej w związku z nią rozwijają się w najlepsze, dokonując przeskoku rozwojowego w zasadzie o kilka lat. Nowa przytulność to stałe podłączenie do sieci, mediów społecznościowych, kontakt z tym od czego jesteśmy z konieczności odcięci oraz relacje, które w dużej mierze uległy wirtualizacji.
Technologia jako nieodłączny element nowej przytulności
fot. Ales Nesetril © Unsplash
Tej zmianie przewodzi przede wszystkim Pokolenie Z, które zaznacza w ten sposób wzrost swojego znaczenia kulturowego. Do tego dochodzi nieco inne pojęcie przytulności, związanej z przestrzenią, a więc centralne miejsce zajmuje łóżko lub kanapa jako swoiste centrum dowodzenia wraz z laptopem i telefonem, ledowe lampki o zmiennych kolorach i zmiana barw oświetlenia w zależności od nastroju − od intensywnej magenty, przez kojący oranż aż do głebokiej ultramaryny. Charakterystyczne oświetlenie przestrzeni stanowi rodzaj przedłużenia światła płynącego z ekranu telefonu lub komputera, pozwalając na hybrydyzację przestrzeni wirtualnej i pozawirtualnej.
Widok wnętrza pokoju z oświetleniem ledowym
fot. Joshua Rawson-Harris © Unsplash
platformy streamingowe i gogle do VR
Istotnym elementem stało się też dobre nagłośnienie, bo jeśli dużą część czasu spędzamy w domu, włączając przy tym muzykę, to jakość i komfort słuchania stał się bardzo istotna sprawą, a dla wielu osób kluczową, gdyż zagłusza często nieprzyjemną ciszę. Bo dodajmy, że również bycie razem uległo przedefiniowaniu. Jeśli nie mieszkamy z rodziną, parterem lub partnerką albo w jakimkolwiek innym układzie relacji, to większość czasu spędzamy sami czy same. Kwestia symulacji obecności, na przykład poprzez słuchanie muzyki, podcastów, oglądanie filmów czy włączanie telewizji jako szumu w tle, jest już czynnością zupełnie naturalną. Wiąże się to z posiadaniem często więcej niż jednego abonamentu wykupionego w ramach platform streamingowych, takich jak Netflix czy HBO, które wraz z początkiem pandemii zanotowały ogromny wzrost liczby subskrybentów. Nasze wykorzystanie nowych technologii wiąże się oczywiście z pracą, która w dużej mierze uległa wirtualizacji, ale także z przyjemnością, taką jak choćby gry (całkiem niedawno miała przecież miejsce premiera kultowej gry Cyberpunk 2077) i zakupem w związku z tym konsoli albo zestawów VR, będących już coraz bardziej powszechnymi nie tylko dla cyber fanów i fanek. Dodajmy jeszcze do tego minimalistycznego zestawu dyfuzor w miejsce świec zapachowych czy kadzideł i w zasadzie otrzymujemy całkiem wyraźny obraz nowej przytulności.
Gogle do VR
fot. Uriel Soberanes © Unsplash
przytulność i kapitalizm
Zatem w obecnym podejściu do przytulności stawiamy przede wszystkim na relację z ekranem i pewnego rodzaju, często nieświadomemu, przenoszeniu estetyki wirtualu do realu, rozmyciu oraz zmiękczeniu granicy pomiędzy nimi. W odróżnieniu od hygge, technologiczna nowa przytulność nie ucieka od wirtualizacji i symulacji na rzecz tego co zewnętrzne oraz „rzeczywiste”, bo rzeczywistość dzieje się na ekranie. Ale oczywiście jak każdy trend, również ten wynika z kapitalistycznych mechanizmów, kodujących w nas potrzebę kupowania, eksploatowania, zastępowania. Estetyka ta bardzo szybko uległa rozprzestrzenieniu, a nową przytulność możemy ogladać na You Tube, wpisując hasło „room makeover 2020” lub „cozy roomtour”. Ciężko stwierdzić czy nowa przytulność jest korzystna czy nie, jest po prostu inna i być może zostanie z nami na dłużej.