Na terenie gdańskiej Wyspy Spichrzów, w kompleksie hotelowo‑apartamentowym Deo Plaza projektu pracowni KD Kozikowski Design, Jan Sikora z Sikora Wnętrza Architektura zaaranżował wnętrze jednego z lokali mieszkalnych — zatopioną w błękicie przestrzeń, w której doświadczyć można zarówno atmosfery nadmorskiego kurortu, jak i poczuć historię miasta o międzynarodowych wpływach.
detale inspirowane architekturą miasta
fot.: Tom Kurek
We wnętrzu spotykają się rozmaite elementy i rozwiązania, które razem tworzą niepowtarzalny efekt — pierwszym, co przyciąga nasz wzrok, jest odcień błękitu, którym pokryte są ściany i sufit, kolejnym, co wybrzmiewa w tej przestrzeni, jest drewno w postaci starych dębowych belek i stylowych mebli i wreszcie cegła — jeden z najbardziej charakterystycznych dla Gdańska materiałów budowlanych oddający klimat tego miasta. Całość dopełniają na wskroś nowoczesne dodatki — minimalistyczna, szklana ściana między salonem a sypialnią, designerskie lampy czy wyposażenie kuchni oraz obrazy autorstwa Marioli Jaśko i Mariusza Krawczyka.
wnętrze pełne jest zarówno nowoczesnych, jak i bardziej tradycyjnych elementów wyposażenia
fot.: Tom Kurek
O projekcie rozmawiamy z jego autorem, Janem Sikorą.
Ola Kloc: Apartament znajduje się w budynku Deo Plaza na Wyspie Spichrzów w Gdańsku, jak architektura i otoczenie wpłynęły na projekt wnętrza?
Jan Sikora: Od wielu lat część moich realizacji tworzę na podwórku — w Gdańsku. Dla mnie Wyspa Spichrzów to bliskie sąsiedztwo — jadę do niej przez stocznię lub wpadam na chwilę w przerwie od zajęć w ASP (uczelnia mieści się między innymi w zabytkowej Wielkiej Zbrojowni). Tworząc to wnętrze, pewne rzeczy wydawały mi się osobiste — jak obecność cegły, jej kolor, rozmiar, rytm. Również czarne elementy industrialne przywołują na myśl sąsiednią stocznię (z apartamentu widać jej dźwigi). Także drewno z zębem czasu, odzyskane na potrzeby tej przestrzeni, jest jednoznacznym skojarzeniem z gdańską kamienicą. Natomiast chciałem dodać do tego wnętrza również lekkość morskiego sąsiedztwa, stąd kontrast ciężkich, historyzujących elementów z czystym błękitem o głębokim odcieniu.
zestawienie błękitu z surowym drewnem
fot.: Tom Kurek
Ola: Wnętrze apartamentu wprost zalane jest wspomnianym błękitem (odcienie niebieskiego występują na ścianach, suficie, zasłonach, meblach i dodatkach) przełamanym drewnem i surową cegłą. Zestawione są także nowoczesne elementy wyposażenia z tradycyjnymi, a nawet zabytkowymi. Co wpłynęło na taki wybór kolorów, materiałów i faktur?
Jan: Ta kompozycja powstała w mojej wyobraźni. W biurze realizujemy obecnie blisko czterdzieści projektów i lubię czasem jakąś realizację zarezerwować tylko dla siebie — bez udziału innych osób z pracowni. Czasem jest nawet tak, że zespół pracuje nad wielkimi realizacjami po 5 000 m², a ja lubię się „schować” — tak jak tutaj — na 100 m². Tak było tym razem, pomógł w tym fakt zastępstwa inwestorskiego, gdyż miałem pełną dowolność przy realizacji i całkowitą kontrolę budowy.
To prawda — efekt jest dość zaskakujący, ale z biegiem lat właśnie takie — autorskie i artystyczne wnętrza — interesują mnie coraz bardziej. Staram się nie oglądać żadnych inspiracji w internecie, nie używam też telefonu komórkowego, mieszkam w lesie przez dużą część czasu, a te odpowiedzi piszę na hamaku. Stąd są inspiracje — z braku form, z pustki, a nie z Instagrama. To dość kluczowe i nieoczywiste źródło koncepcji.
kuchnia
fot.: Tom Kurek
Ola: Na stronie internetowej pokazujecie zestawienie realizacja kontra wizualizacja, znalezienie różnic zajmuje chwilę! Czy często dzieje się tak, że tak niewiele elementów zmienia się od etapu projektu do końca realizacji?
Jan: W przypadku tego projektu faktycznie jest niemal identycznie. Do tego potrzebny jest inwestor, który ma zaufanie do projektanta, a nie próbuje ciągle coś zmienić, bo „ma swoją wizję”. Tym razem właściciele wiele lat mieszkali w Stanach Zjednoczonych i dobrze znają zasady gry i rolę projektanta (u nich rynek jest dużo bardziej dojrzały), nie było „partyzantki” na zasadzie „pięknie Pan projektuje, ale ja znam się lepiej i tylko czekam, by to pokazać”. Zaufanie i zostawienie wolnej ręki są kluczowe dla dobrego efektu. Do tego stopnia mogłem się zaangażować w tworzenie tego wnętrza, że na przyszłych mieszkańców czekały książki o Gdańsku na półkach, kwiaty w wazonie i lista miejsc „poza utartymi szlakami”. Tak lubię najbardziej projektować, ale to nie zawsze jest łatwe, bo wiele osób chce zrealizować swoje ambicje (czasem niezdrowe) podczas tworzenia wnętrza. Często toczy się też gra między małżonkami a w przypadku wnętrz publicznych między osobami zarządzającymi projektem.
detal salonu i widok z okna
fot.: Tom Kurek
Ola: Co było najtrudniejsze w projekcie, a z czego jest Pan najbardziej zadowolony?
Jan: Najbardziej jestem zadowolony z tego, że efekt jest dokładnie taki, jak zaplanowałem i że mogłem każdy detal nadzorować i współtworzyć osobiście. Najtrudniejsze był „powrót do rzeczywistości” do wielu projektów, w których nie zawsze łatwo o tak modelową współpracę z Inwestorem.
Ola: Dziękuję za rozmowę.
rozmawiała: Ola Kloc
Jeżeli wybieracie się w najbliższym czasie do Gdańska, polecamy alternatywny przewodnik po mieście przygotowany przez Monikę Arczyńską — Gdańsk — po mieście oprowadza Monika Arczyńska.