Start spreading the news
I am leaving today
I want to be a part of it
New York, New York
These vagabond shoes
Are longing to stray
Right through the very heart of it
New York, New York
…śpiewał Frank Sinatra w 1979 roku. Ciekawe, jak bardzo muzyk byłby zaskoczony, gdyby dane mu było powłóczyć się dziś po Nowym Jorku. Przedostatni raz zwiedzałam The Big Apple ponad dziesięć lat temu, w 2006 roku. Gdy wróciłam do tego fascynującego miasta w sierpniu 2018 roku, różnica odbioru przestrzeni miejskiej była ogromna, these vagabond shoes mają bowiem teraz do dyspozycji znacznie więcej przyjaznych dla pieszych przestrzeni niż kiedykolwiek wcześniej.
Do spacerów zachęca świetnie utrzymana zieleń miejska — czy to na ulicach, gdzie obsadzony jest każdy możliwy skrawek (najczęściej to niewielka przestrzeń wycięta z chodnika od strony jezdni), czy to w parkach. Choć z Nowym Jorkiem i zielenią najbardziej kojarzy się oczywiście Central Park, to jednak spragnieni przyrody mają jeszcze do swojej dyspozycji kilkanaście zróżnicowanych w charakterze oaz natury. Tak się złożyło, że mieszkaliśmy bardzo blisko Bryant Park. To, wydawałoby się, prosto zagospodarowany, zajmujący jeden duży kwartał prostokątny trawnik otoczony wysokimi drzewami i klombami pełnymi kwiatów. W zasadzie bez względu na porę dnia (i sporej części nocy) był on jednak wypełniony ludźmi — nawet tak niewielki teren rocznie gości ponad tysiąc (sic!) darmowych wydarzeń dla dzieci i dorosłych: koncertów, zajęć jogi, seansów kina na świeżym powietrzu, nauki tańca, warsztatów żonglowania, szermierki, obserwacji ptaków etc. Na miejscu można również zjeść jedzenie na wynos przy rozstawionych w wielu miejscach stolikach lub w wydzielonym terenie restauracji, popracować (park ma swój własny hotspot WiFi) czy też po prostu poczytać książkę, na przykład wypożyczoną z sąsiadującej z parkiem New York Library, okazałego głównego gmachu biblioteki miejskiej.
Innym w charakterze i zdecydowanie wartym wspomnienia (i odwiedzenia!) miejscem dla pieszych jest High Line Park [por. A&B 5/2009 oraz 7–8/2011]. To stopniowo rewitalizowany wiadukt kolejowy na manhattańskim Lower West Side. Pomysł na przeobrażenie tego opuszczonego miejsca w tętniący życiem i pełen zieleni park władze Nowego Jorku zaczerpnęły z realizacji o bardzo podobnym charakterze — znajdującej się w dwunastej dzielnicy Paryża Promenade plantée. Ten powstały w XIX wieku wiadukt wsparty na łukowatych ceglanych podporach od 1859 roku łączył dworzec w Bastylii z leżącą poza miastem miejscowością Vincennes i ze znajdującą się dalej Verneuil-l’Étang. Zmiany w sieci drogowej i ruchu transportowym doprowadziły do zamknięcia linii w 1969 roku. Dopiero w latach 80. część torów przyłączono do nowego odcinka kolei podmiejskiej, częścią znajdującą się w obrębie Paryża zajęli się zaś architekci oraz architekci krajobrazu. W 1993 roku otwarto podniebny park o długości prawie pięciu kilometrów, w leżących poniżej arkadach znalazły się sklepy i restauracje.
jedno w wielu wejść na High Line z poziomu ulicy
fot.: Anna Popiel-Moszyńska
Nowojorskie tory służyły do transportu towarów do znajdujących się poniżej sklepów. Przewożono głównie mięso, tereny te bowiem w dużej części zajmował Meatpacking District — jeszcze dwadzieścia lat temu ciesząca się złą sławą dzielnica rzeźni. Obecnie, w dużej mierze dzięki popularności High Line, rocznie goszczącej prawie pięć milionów odwiedzających, jest to jedna z najmodniejszych części miasta, pełna barów, butików kreatorów mody czy luksusowych hoteli. Co ciekawe, gdyby nie inicjatywa dwóch mieszkańców okolicznych budynków, park prawdopodobnie nigdy by nie powstał. Mimo propozycji zamienienia istniejących nieużytków na tereny zielone, wysuwanej już pod koniec lat 70. przez znanego amerykańskiego architekta Stevena Holla, władze Nowego Jorku, a konkretnie administracja Rudy’ego Giulianiego, dążyły do przegłosowania decyzji o wyburzeniu opuszczonej struktury. W odpowiedzi na działania władz miejskich w 1999 roku Joshua David wraz z Robertem Hammondem zawiązali Friends of the High Line, organizację nonprofit, której celem było zachowanie wiaduktu i przekształcenie go w służące dzielnicy tereny zielone. Nowojorscy Friendsi zdobyli rozgłos i poparcie wśród mieszkańców, później zaś względy następcy Giulianiego, Michaela Bloomberga. Dzięki jego wstawiennictwu w 2004 roku projekt rewitalizacji otrzymał wsparcie finansowe miasta. I to również tandem przedstawicieli władz miasta oraz Friendsów zadecydował o wyborze projektantów tego miejsca: pilotującego całość operacji biura architektów krajobrazu James Corner Field Operations, architektów Diller Scofidio + Renfro oraz holenderskiego projektanta ogrodów Pieta Oudolfa. Powstały przepiękne, lekko dzikie obsadzenia kwiatów, ziół i krzewów oraz doskonale uzupełniające je elementy małej architektury o minimalistycznych liniach i — co ważne — wygodne, a zarazem praktyczne dla jej użytkowników.
Przemiana przestrzeni wiaduktu postępowała stopniowo. Pierwsze dwa odcinki dzisiejszego parku oddano do użytku w 2009 i 2011 roku; kolejny otwarto we wrześniu 2014 roku. To jednak nie koniec — trwają prace nad ostatnim, czwartym odcinkiem parku, przebiegającym nad 10th Aveune i 30th Street. Jego otwarcie przewidziane jest na przyszły rok, po ukończeniu znacznej części sąsiadującego z nim projektu Hudson Yards — największego (pod względem łącznej powierzchni użytkowej) przedsięwzięcia deweloperskiego w całej Ameryce, zajmującego tereny dawnych bocznic pociągów kursujących na Long Island. Za jego urbanistykę odpowiedzialna jest pracownia Kohn Pedersen Fox, część z szesnastu mających współtworzyć go obiektów zaprojektują zaś takie biura, jak założone w latach 30. w Chicago, legendarne SOM (Skidmore, Owings & Merrill), angielska pracownia Thomasa Heatherwicka, znanego choćby dzięki projektom Pawilonu Brytyjskiego na EXPO w Szanghaju (2010) oraz starszego The Rolling Bridge — „zwijającego się” mostu w londyńskiej dzielnicy Paddington (2002), czy też amerykański duet Roche-Dinkeloo, współtworzony przez laureata Nagrody Pritzkera z 1982 roku, Kevina Roche’a. Budowę Hudson Yards rozpoczęto pod koniec 2012 roku, kompleks obejmuje przestrzenie biurowe, usługi hotelowe, centrum handlowe oraz obiekty kulturalne i oczywiście mieszkaniowe. Jego całkowite ukończenie planowane jest na 2024 rok.
widoczny od strony promenady 520 West 28th, czyli budynek autorstwa Zaha Hadid Architects
fot.: Anna Popiel-Moszyńska
Przechadzając się High Line — oraz w wielu innych rejonach Nowego Jorku — nie sposób nie zauważyć niesamowitej liczby dźwigów i olbrzymich placów budowy. W tym, wydawałoby się, już zupełnie zabudowanym mieście wyraźnie widoczny jest wielki boom inwestycyjny, zmieniający, częściowo, zarówno sylwetę, jak i charakter istniejącej tkanki urbanistycznej. W sąsiedztwie High Line Park najnowszą i najciekawszą inwestycją był dla mnie oddany do użytku w marcu tego roku obiekt autorstwa Zaha Hadid Architects. Zarysowany na planie litery „L” jedenastopiętrowy budynek o jakże nowojorskim adresie 520 West 28th mieści trzydzieści dziewięć luksusowych mieszkań, których ceny wahają się od pięciu do pięćdziesięciu milionów dolarów. Nie trzeba być wielkim znawcą architektury, by móc jego autorstwo przypisać zespołowi Hadid: stworzony z wygiętego szkła i metalu wieżowiec ma tak dynamiczny, charakterystyczny dizajn, że można go uznać za manifest estetyczny zmarłej w 2016 roku architektki.
Co ciekawe i warte wspomnienia, High Line Park jest jedyną przestrzenią w Nowym Jorku oprócz zieleni oferującą również obcowanie z profesjonalnie organizowaną sztuką. Rokrocznie specjalna komisja zaprasza do współpracy znanych bądź obiecujących artystów. Rezultat tych działań to zmieniające się ekspozycje na wolnym powietrzu: rzeźby, instalacje i murale przyciągają wielu zwiedzających. W sierpniu chyba największe wrażenie zrobił na mnie prosty podświetlany napis po hiszpańsku i angielsku, umieszczony w końcowym odcinku parku: „Somos 11 Millones/We Are 11 Million” (Jest nas 11 milionów). Instalacja Andrei Bowers powstała we współpracy z aktywistami grupy Movimiento Cosecha, i jest to slogan popierający ruch DREAMers, stworzony przez osoby przybyłe jako dzieci do Stanów Zjednoczonych i tam wykształcone, a ciągle nielegalnie przebywające na terytorium kraju. DREAM, czyli MARZENIE, to skrót od Development, Relief and Education for Alien Minors (Rozwój, Ulga i Edukacja dla Przybyłych Nieletnich). W dzisiejszej Ameryce Trumpa, o zamkniętych granicach i specyficznym, oględnie rzecz ujmując, stylu rządzenia, napis ten i sama — ogromna — liczba są niestety szczególnie wymowne. Wystawę pt. „Agora”, w skład której wchodzi wspomniana instalacja, można oglądać do marca przyszłego roku.
High Line Park jest jedną z bardziej znanych atrakcji pieszych Nowego Jorku, mało kto jednak słyszał o Lowline Park. To zaproponowany w 2011 roku przez Dana Barascha (były wysoki rangą pracownik Google’a) i Jamesa Ramseya (absolwent Uniwersytetu Yale, były inżynier NASA, architekt i dizajner) pierwszy na świecie park mający się znajdować… pod ziemią! Wskazana przez nich lokalizacja to nieużywany od 1948 roku przystanek końcowy wagonów metra Williamsburg Bridge, pod ulicami Essex i Delancey, w południowo-wschodniej części Manhattanu. Przestrzeń do zagospodarowania jest całkiem spora, to ponad 5500 metrów kwadratowych. Dzięki zainteresowaniu mediów i uzyskaniu pierwszych środków finansowych poprzez Kickstarter — crowdfundingową stronę internetową, poprzez którą zebrano na ten projekt ponad sto pięćdziesiąt tysięcy dolarów — w 2012 roku zorganizowano wystawę w skali 1:1 mającą na celu zaprezentowanie szerokiemu gronu odbiorców to, bądź co bądź, dość niesamowite przedsięwzięcie oraz jego dalszą promocję. Dziewięciometrowy eksperymentalny odcinek przyszłego podziemnego parku zobaczyło jedenaście tysięcy ludzi, przy okazji ekspozycji zorganizowane zostały konferencje o dizajnie, zebrania polityczne, wizyty szkół etc. Druga, poważniejsza i konkretniejsza już instalacja — „Lowline Lab” — fragmentu przyszłej zielonej przestrzeni została pokazana w październiku 2015 roku w położonym nieopodal docelowej lokalizacji opuszczonym budynku handlowym, o podobnej co podziemna stacja strukturze konstrukcyjnej. Dla pomysłodawców ekspozycja ta stanowiła przede wszystkim świetną okazję do testowania parabolicznego systemu baterii słonecznych, pozwalającego na „transport” światła słonecznego niezbędnego do oświetlenia roślin (siedemdziesiąt gatunków na eksponowanym fragmencie spośród przewidywanych ogółem ponad trzech tysięcy) i symulacji naturalnego światła dziennego. Zainteresowanie wystawą było tak ogromne — ponad pięćdziesiąt tysięcy odwiedzających w ciągu sześciu miesięcy — że zdecydowano o jej przedłużeniu aż o rok, do końca lutego 2017 roku. W czerwcu 2016 roku władze miejskie uczyniły pierwszy krok w długim procesie realnego tworzenia podziemnego parku, przyznając Lowline lokalizację przy wspomnianych Essex i Delancey Streets. Obecnie projekt jest na etapie negocjacji, po dopięciu spraw administracyjnych planowana jest duża akcja mająca przyciągnąć inwestorów finansowych. I jak to w Ameryce często bywa, rozmach i energia są niesamowite, otwarcie Lowline Park ma bowiem nastąpić już w 2021 roku, choć są to najoptymistyczniejsze prognozy. Szacowany koszt budowy to — bagatela — osiemdziesiąt milionów dolarów.
jeden z licznych nowych placów powstałych dzięki inicjatywie duńskiej pracowni Jana Gehla. Nowy Jork, nawet odbity w kałuży, wygląda ciekawie
fot.: Anna Popiel-Moszyńska
Chodząc po Nowym Jorku, nie można też nie dostrzec wkładu Jana Gehla w nowe przestrzenie dla pieszych i — ogólniej rzecz ujmując — bardziej przyjazne ludziom miasto. W 2007 roku z prośbą o zaopiniowanie planu urbanistycznego miasta do duńskiego architekta i urbanisty zwrócił się ówczesny burmistrz, Michael Bloomberg. Dzięki współpracy skandynawskiej pracowni oraz amerykańskich władz The Big Apple jest obecnie bogatszy o 400 kilometrów ścieżek rowerowych, a legendarny Times Square i liczne odcinki biegnącego ukosem przez Manhattan Broadwayu zostały zamknięte dla ruchu samochodowego, tworząc nowe zielone przestrzenie dla spacerowiczów. Warto nadmienić, że wokół wyciszonych w ten sposób fragmentów wyłącznie „jezdnych” dotąd arterii obroty handlowe wzrosły o siedemdziesiąt jeden procent!
Trzeba też wspomnieć o istniejącej już od jedenastu lat akcji „Summer Streets”. Podczas tych dorocznych, odbywających się w pierwsze trzy soboty sierpnia świąt ulic wybrane arterie Manhattanu przejmują we władanie piesi, rowerzyści czy biegacze, ruch samochodowy jest wówczas zupełnie zamknięty, podobnie jak podczas dni Paris Plage w centrum Paryża czy Ciclovia w Bogocie. W tym roku w Nowym Jorku piechotą można było przejść prawie dwunastokilometrowy odcinek: począwszy od wychodzącej z Central Parku wschodniej 72nd Street, przez Park Avenue i piękny dworzec centralny do Union Square i dalej 4th Avenue oraz Lafayette Street, aż do podnóża mostu Brooklyńskiego. To zachęta organizatorów, czyli New York City Department of Transportation (Miejskiego Wydziału Transportu), do korzystania z alternatywnych środków transportu oraz do uprawiania sportu, czynnej rekreacji. Dzięki licznym partnerom i sponsorom wydarzenie to jest szeroko nagłaśniane, zaś proponowane aktywności sportowe są ciekawe, różnorodne i sprawnie aranżowane. W 2017 roku z proponowanych atrakcji oraz z wolnych od spalin przestrzeni skorzystało około trzystu tysięcy uczestników.
w ogromnym Central Parku można niemal zapomnieć o otaczającym go, tętniącym życiem mieście
fot.: Anna Popiel-Moszyńska
Energia, którą się czuje, chodząc po współczesnym Nowym Jorku, jest wprost fenomenalna. Oczywiście życie w tak wielkiej aglomeracji — ponad osiem i pół miliona mieszkańców na 790 kilometrach kwadratowych, co daje najgęściej zaludnioną metropolię Stanów Zjednoczonych — dalekie jest od doskonałości. Jednak godne podziwu i zauważalne (!) są nieustanne starania zmierzające do poprawy warunków życia codziennego w mieście zarówno władz, jak i samych mieszkańców, by wspomnieć choćby genezy parków High Line i Lowline. Od paru lat tysiące nowojorskich uczniów uczestniczą na przykład w przedsięwzięciu Billion Oyster Project, mającym na celu odnowienie wyniszczonej zanieczyszczeniem oraz nadmierną ekspotacją populacji ostryg w miejskim porcie. Te małe żyjątka to niewiarygodne, miniaturowe filtry wodne — ich ponowne wprowadzenie do rzeki Hudson w naturalny sposób oczyści wodę, ich rafy uchronią wybrzeże miasta przed zalewami i korozją powodowaną przez duże, wywoływane burzami fale oraz wzbogaci podwodny ekosystem. Ubrani w gumowe kombinezony młodzi nowojorczycy pod nadzorem wolontariuszy i nauczycieli umieszczają w wodzie siatki z pustymi muszlami oraz z żyjącymi zarodnikami. Do sierpnia 2015 roku dzięki pomocy trzech tysięcy dzieci i młodzieży udało się wyhodować w porcie ponad jedenaście milionów ostryg i odnowić ponad cztery tysiące metrów kwadratowych rafy. Przyznaję, że z niecierpliwością czekam na kolejne odwiedziny w The Big Apple. Jakie projekty narodzą się w tym niesamowitym mieście, które nigdy nie zasypia?
Anna POPIEL-MOSZYŃSKA
Absolwentka Wydziału Urbanistyki i Architektury Politechniki Szczecińskiej. Od 2001 roku na stałe mieszkająca w Paryżu, gdzie prowadzi swoją autorską pracownię architektury wnętrz pomo.archi. Miłośniczka podróży, fotografii, dobrego jedzenia, kina, książek i jogi.