Magda Jurek, znana jako Pani Jurek jest artystką wszechstronną. Projektuje nie tylko lampy, stoliki i lustra, ale także książki. Jedną z nich są „PSIKUSY. Remix your dog” — projekt, dzięki któremu można bliżej poznać psią naturę i stworzyć własnego kundelka. Projektantka czerpie inspiracje dosłownie zewsząd. Zobaczcie jedno z ciekawszych obliczy współczesnego polskiego designu!
W swoich projektach Pani Jurek inspiruje się m.in. malarstwem, szkłem laboratoryjnym, zmysłami i znakami. Każdy wytwór wychodzący spod jej rąk niesie ze sobą bogatą historię i każdy z nich jest wynikiem innej fascynacji.
Basia Hyjek: Jak narodziły się poszczególne lampy? Jak wyglądał proces projektowy?
Magda Jurek: Historia każdego projektu jest inna, choć wątki projektowe i fascynacje przeplatają się ze sobą. Czasem punktem wyjścia jest pomysł, niespodziewana wizja, której później należy nadać kształt. Tak było w wypadku Marii SC, lampy zrobionej z probówek. Wyobraziłam sobie wazon, który unosi się nad stołem i połączyłam to z fascynacją szkłem laboratoryjnym. W ten sposób powstała klasyczna w formie lampa, którą można aranżować na wiele różnych sposobów. To bardzo prosty projekt, którego siłą jest koncept. Obecnie wydaje się oczywisty i często kopiowany, wówczas był bardzo świeży.
wyobraziłam sobie wazon, który unosi się nad stołem i połączyłam to z fascynacją szkłem laboratoryjnym
© Pani Jurek
Dla odmiany powodem powstania dwóch siostrzanych lamp KOLO, które zaprojektowałam z architektem Piotrem Musiałowskim, była potrzeba — rynkowy brak. Chcieliśmy stworzyć lampy o niskiej luminescencji, budujące atmosferę, przeznaczone do wypoczynku i dla osób, które nie lubią zasypiać w ciemnościach. Zależało nam na możliwości redukcji światła, aż do półmroku. Byłam wtedy zaangażowana w projektowanie zabawek sensorycznych dla dzieci z dysfunkcjami, co otworzyło mnie na sensualną warstwę projektowania.
Chcieliśmy, żeby przez zabawę z obiektem, można było dostosować natężenie światła do potrzeb i nastroju użytkownika. Z tego mariażu, powstała lampa KOLO Magnet i KOLO Sand. W pierwszej przesuwanie magnetycznego krążka otwiera szerokie spektrum efektów świetlnych, budzących skojarzenia ze zjawiskami astronomicznymi, druga działa na zasadzie klepsydry, w której opadający szklany piasek tworzy na tarczy lampy hipnotyzujący rysunek, a przesypywaniu piasku towarzyszy delikatny szmer.
zależało nam na możliwości redukcji światła, aż do półmroku
© Pani Jurek
Najnowsza kolekcja TRN, w której skład wchodzą również lampy, wywodzi się z mojej długoletniej fascynacji malarstwem Jana Tarasina oraz ze wspólnej z nim obsesji poszukiwania rytmów i znaków w przestrzeni. Tarasin malował obrazy, na których przedstawiał przedmioty jako serie znaków i symboli. Odwróciłam ten proces i zamieniłam ideogramy w rzeczy. Chciałam stworzyć coś, co uwolni mnie od prymatu funkcji, projekt, w którego trakcie będę mogła myśleć obrazem.
Jestem z wykształcenia malarką i w sposób naturalny posługuję się w projektowaniu kategoriami malarskimi — kompozycją, formą, kolorem. Jako materiał dla lamp wybrałam ceramikę, nie tylko z powodu szlachetności tego materiału, ale również dlatego, że kolory szkliw nie mają sobie równych, jeśli chodzi o głębię i nasycenie. Zarówno lampy, jak i meble z tej kolekcji można ze sobą zestawiać jak ciąg znaków pisma, tworząc przestrzenne kompozycje. Kolekcję TRN poprzedzał obiekt zrealizowany na wystawę, dla której punktem wyjścia były opisy „widzenia” przez osoby niewidome. Starałam się w tej pracy odwzorować kształty rzeczy postrzegane przez dotyk. Ta praca utwierdziła mnie w potrzebie zaprojektowania kolekcji opartej na znaku, który przekształca się w przestrzeni, Chcąc podkreślić tę ciągłość i złożoność inspiracji, włączyłam ją do sesji zdjęciowej kolekcji TRN.
najnowsza kolekcja TRN wywodzi się z mojej długoletniej fascynacji malarstwem Jana Tarasina oraz ze wspólnej z nim obsesji poszukiwania rytmów i znaków w przestrzeni
fot. PION Studio
Proces projektowy jest dla mnie do pewnego stopnia podobny do malowania obrazów. Poruszam się w świecie swoich małych obsesji, które przenikają się i przechodzą jedna w drugą. Każdy kolejny projekt ma coś z poprzedniego i jest zalążkiem kolejnego.
Basia: Czy sama posiada Pani lampy własnego projektu w swoim domu?
Magda: Posiadam w domu wiele lamp, również własnego projektu. Część to prototypy i niewdrożone eksperymenty. Pozostałe to najczęściej lampy z lat 60. – 90. oraz bezimienne dziwadła, które skusiły mnie swoją nieoczywistą urodą.