Najpierw były chlubą gdańskiego budownictwa, w latach 80. i 90. owiane zostały złą sławą, ale dziś falowce znów wracają do łask. I jako ikona gdańskiej architektury trafiają na wystawę w Gdańskiej Galerii Miejskiej.
Choć jedni się falowcem zachwycają, a inni zupełnie nie potrafią dostrzec w nim piękna, to nie można odmówić jemu miana najbardziej charakterystycznego budynku mieszkaniowego w stolicy województwa pomorskiego. Łącznie takich długich bloków, których bryła i układ balkonów przypominają łagodną falę, jest w Gdańsku osiem. Największą sławę zyskał ten przy ul. Obrońców Wybrzeża, budowany w latach 1970-1973. W Europie nie ma sobie równych, dłuższym budynkiem mieszkalnym jest jedynie Karl-Marx-Hof w Wiedniu. Dziesięciopiętrowiec ma 860 metrów długości i aż 5 tys. mieszkańców. Zaprojektowali go Tadeusz Różański, Danuta Olędzka i Janusz Morek.
nie sposób oderwać wzrok
Klaudiusz Grabowski, kurator wystawy „Fenomen Falowca – geneza i recepcja ikony gdańskiej architektury”, pracując nad ekspozycją o małżeństwie zasłużonych architektów: Danucie i Danielu Olędzkich, natrafił na wiele materiałów dotyczących gdańskiego falowca. Uznał, że grzechem byłoby ich nie wykorzystać. Efektem jest wystawa, którą można oglądać do 21 stycznia 2024 r. w Gdańskiej Galerii Miejskiej.
Urodziłem się w Gdańsku, falowiec od dziecka robił na mnie duże wrażenie – mówi Klaudiusz Grabowski w rozmowie z AiB. — Ciągnące się w kierunku morza długie budynki widoczne są w krajobrazie Przymorza podczas przejazdów samochodem czy tramwajem. Nie sposób od nich oderwać wzrok.
projekt? Do trzech raz sztuka!
A przecież, przypominają organizatorzy wystawy, falowce mogły wcale nie powstać — ich miejsce mógł zająć rząd wieżowców. Zresztą zrealizowany projekt to trzecia wersja budynku, dwie pierwsze zostały odrzucone. Pierwsza zakładała budowę obiektu o bardzo urozmaiconej bryle ze zróżnicowaną wysokością – od dwóch do dwunastu pięter. Druga wersja doczekała się opracowania projektowego, przewidziano w nim kryte, podwieszane galerie, jednak pomysł ten również przepadł jako zbyt kosztowny. Falowce, które dziś podziwiamy, są więc trzecim z proponowanych wariantów.
Falowiec, zdjęcie archiwalne
Mat. Danuty Olędzkiej
„Gdy zaczęto je budować, wzbudzały duże zainteresowanie – określano je jako chlubę gdańskiego budownictwa. Falowce były, obok Żurawia czy katedry w Oliwie, obowiązkowym punktem na trasie wycieczek we wszystkich przewodnikach. Z czasem falowce zaczęły cieszyć się złą sławą. Tak jak inne „blokowiska”, a właściwie całe polskie społeczeństwo, zostały dotknięte kryzysem ekonomicznym, który przybrał na sile w latach 80. i 90. XX wieku. Od tego czasu jednak dużo się zmieniło, budynki są remontowane, a mieszkania w nich stały się pożądanym adresem. Falowce położone są w dobrze skomunikowanej dzielnicy, a niezwykłym atutem jest sąsiedztwo piaszczystej plaży i morza” – przekonują autorzy ekspozycji „Fenomen Falowca – geneza irecepcja ikony gdańskiej architektury”.
Na wystawie wychodzimy od tego, czemu w ogóle falowce powstały – mówi Klaudiusz Grabowski, kurator wystawy. — Powojenny wyż demograficzny sprawił, że zapotrzebowanie na mieszkania było bardzo duże. W poszukiwaniu rozwiązania ogłoszono konkurs na dużą dzielnicę mieszkaniową Przymorze, jego wynikiem są falowce. Na wystawie omawiamy kształtowanie samej bryły, na którą duży wpływ miał inwestor, a architektów ograniczał normatyw. Pokazujemy, jak wyglądały wnętrza mieszkań, nakreślamy wątek społeczny dzięki pracy Mileny Banaszewskiej, która dokumentowała życie mieszkańców Falowca. Szukamy odpowiedzi na pytanie, jak falowce oddziałują na inne gałęzie sztuki. Prezentujemy fragment filmu dokumentalnego „Bloki” Konrada Królikowskiego, który analizuje budownictwo mieszkaniowe z tego okresu.
Na ekspozycję składają się archiwalne zdjęcia, książki, pocztówki, filmy dokumentalne, medale okolicznościowe, komiks z falowcem, grafiki oraz fotografie z odbywającej się w 1972 r. w trzech mieszkaniach falowca wystawy sprzętu i mebli. Twórcy wystawy przy użyciu materiałów dźwiękowych oddają też głos samym mieszkańcom. Odwiedzający wystawę, kiedy spojrzą pod nogi, na posadzce zobaczą rzut typowego M3 w falowcu.
Plakat promujący wystawę Fenomen Falowca w Gdańskiej Galerii Miejskiej
mat. prasowe
chaos w miejsce starannie zaprojektowanych przestrzeni
Dziś razem z wizerunkiem falowców, w oka mgnieniu zmienia się też ich okolica. Jak grzyby po deszczy wyrastają nowe inwestycje mieszkaniowe, które, niestety, często charakteryzuje architektura niskiej jakości. O najnowszym projekcie planowanym w sąsiedztwie falowca piszemy w tekście „99-metrowy Big Boy wyrośnie na gdańskim Przymorzu. Ale to nie wysokość wywołuje dyskusje”.
A tak prezentuje się nowa zabudowa, która powstaje w okolicy
Ewa Karendys
Zwycięzcy konkursu z 1959 r. na projekt urbanistyczno-architektoniczny dzielnicy mieszkaniowej Oliwa-Przymorze w Gdańsku Tadeusz Różański i Józef Chmiel starannie zaprojektowali otoczenie – podkreśla Klaudiusz Grabowski. — Zaplanowali miejsca na tereny wspólne, zielone i duże galerie handlowe. Natomiast po latach widzimy plombowanie tej przestrzeni, dzisiaj mamy chaos przestrzenny, bo przekreśla się tę myśl, pierwotny projekt urbanistyczny zaproponowany przez projektantów.