„Nie ma nic złego w tym, że budynki wystają ponad otaczającą zabudowę. Natomiast problem pojawia się wtedy, gdy dzieje się tak przypadkowo, bez skoordynowanych studiów krajobrazowych i kompozycyjnych” — mówi Monika Arczyńska, architektka, współzałożycielka A2P2 architecture & planning.
Ewa Karendys: Czy 99-metrowy Big Boy pasuje do ważnej nadmorskiej lokalizacji?
Monika Arczyńska*: Pierwsze pytanie, które mi się nasuwa, to czy w ogóle powinniśmy ingerować tak mocno w sylwetę miasta? Taka decyzja ma zarówno zwolenników, jak i przeciwników. Na wizualizacji Big Boya od strony morza widać, że budynek będzie mocno wystawał ponad linię zieleni i zabudowy w pasie nadmorskim. Sama opowiadam się po stronie zwolenników ograniczonej wysokościowo zabudowy i niezakłóconej sylwety w tym obszarze. Wydaje mi się, że to unikatowa sprawa, że w dużym, atrakcyjnie turystycznym mieście, udało się do tej pory zachować pas nadmorski i jego okolice bez wysokich budynków. Moim zdaniem to wartość, którą powinniśmy chronić.
Ewa: Krajobraz oglądany znad morza nie jest dziś zupełnie pozbawiony wieżowców, możemy zobaczyć Olivia Star i wieże Sea Towers.
Monika: Tak, przy czym Olivia Star jest wycofana, znajduje się w Centralnym Paśmie Usługowym. Natomiast wieże Sea Towers są rzeczywiście mocno wyeksponowane. Zaznaczają jednak bardzo ważny punkt nabrzeża Zatoki Gdańskiej — gdyńskie śródmieście — i w związku z tym ich obecność może wydawać się usprawiedliwiona. W przypadku Big Boya to po prostu jeden z punktów Przymorza, dzielnicy mieszkaniowej, a także niebezpieczny precedens, który może doprowadzić do realizacji kolejnych obiektów o podobnej skali w rejonie pasa nadmorskiego.
Big Boy powstać ma na gdańskim Przymorzu
Ewa: W przypadku Big Boya największe kontrowersje wywołuje nie tyle wysokość, co wygląd budynku, który dla wielu jest rozczarowujący.
Monika: Tak, ja też jestem rozczarowana, tym bardziej że deweloper Hossa ma w swoim portfolio wiele udanych realizacji, w tym Garnizon, który pokazuję zarówno studentom, jak i odwiedzającym Gdańsk architektom. Wydaje mi się, że jeżeli Big Boy miałby faktycznie powstać, powinien cechować się wyższą architektoniczną jakością. Prof. Piotr Lorens, Architekt Miasta Gdańska powiedział, że „to miejsce zasługuje na bardziej wyrafinowaną architekturę”. Nie wiem, czy „wyrafinowany” to trafne określenie w tym przypadku, ale przedstawionej koncepcji zdecydowanie brakuje subtelności i spójności. Motyw fali jest bardzo dosłowny, a propozycja projektowa to konglomerat dość przypadkowych elementów architektonicznych. Nie tworzy spójnej całości i będzie wyglądał bardzo ciężko.
Natomiast dosyć ciekawe jest samo połączenie funkcji mieszkaniowej z funkcją hotelową, bo to jest rzadko spotykana kombinacja. Przypuszczam, że hotel został tam wprowadzony z uwagi na niższe wskaźniki parkingowe dla tej funkcji. Bo gdyby w całości miała powstać mieszkaniówka, to parkingów musiałoby być więcej.
Ewa: Pamięta pani wcześniejsze projekty, choćby ten, który przybierał formę żagla?
Monika: Pamiętam, ale to był projekt w klimacie lat 90. czy wczesnych 2000 i cieszę się, że nie powstał. Zresztą same zapisy planu miejscowego dla tego obszaru, bez ograniczeń wysokościowych zabudowy, to ślad tamtych czasów, gdy miało się przede wszystkim budować dużo. Dziś myślimy o jakości, a w przypadku wieżowców nacisk kładzie się na to, żeby dobrze „siedziały” w sylwecie miasta, jako znak widziany z dużej odległości. Z kolei urbanistycznie wieżowce dogęszczają zabudowę, ale takie działania powinny mieć miejsce w lokalizacjach najlepiej skomunikowanych transportem publicznym.
Ewa: Otoczenie, w którym powstaje Big Boy, jest chaotyczne. Znajduje się tam falowiec, niskie bloki budowane w PRL-u, a w ostatnich latach powstała intensywna zabudowa, którą trudno uznać za przykład dobrej architektury. Wystarczy spojrzeć choćby na projekt nieopodal wejścia do Parku Reagana.
Monika: Mam wrażenie, że te inwestycje projektowano, maksymalnie wypełniając dopuszczoną kubaturę, bez większej refleksji nad wizualną czy funkcjonalną stroną przedsięwzięć. Szkoda, bo to kosztowne realizacje, a przy wysokim budżecie łatwiej o wysoką jakość. Istnieją także narzędzia pozwalające na ocenę widoczności planowanych obiektów. Takie studia prowadzone były między innymi dla obszaru Stoczni Cesarskiej (wykonane przez zespół Centrum Cyber Urbanistyki na Wydziale Budownictwa i Architektury Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego w Szczecinie) czy dla Portu Praskiego w Warszawie, gdzie opracowywaliśmy masterplany.
W Gdańsku obowiązuje Studium Lokalizacji Obiektów Wysokościowych (tzw. SLOW), które sugeruje ograniczenie wysokości na obszarach mieszkaniowych Dolnego Tarasu do 55 m — to graniczna wartość między budynkami wysokimi a wysokościowymi. Z kolei w pasie nadmorskim wskazane jest odsunięcie wysokiej zabudowy, z wyłączeniem rejonu ul. Hallera.
Projektując wieżowiec — i to jeszcze tak mocno wyeksponowany — powinno się przeprowadzić dyskusję, o tym, jaka zabudowa będzie najbardziej odpowiednia w danej lokalizacji. Formułą, która prawdopodobnie dobrze by się tu sprawdziła, jest konkurs, bo dzięki niemu można porównywać różne warianty i wybrać optymalny.
Ewa: W Gdyni miejscy planiści dla najważniejszych, śródmiejskich, lokalizacji wpisali wymóg organizacji konkursu w planach miejscowych. To się dzieje z różnym skutkiem, ale wybór jest transparentny, a projekty rzeczywiście można porównywać.
Monika: Tak, były co prawda pewne wątpliwości odnośnie do zgodności takiego wymagania z przepisami, ale inwestorzy, którym zależy na dobrych relacjach i akceptacji projektu ze strony Miasta, stosują się do niego. Dla jednego z inwestorów organizowaliśmy konkurs na nową zabudowę w rejonie Mola Południowego. Co ważne, w odróżnieniu od samorządów, prywatni inwestorzy nie są w żaden sposób związani prawem zamówień publicznych, mogą więc udać się bezpośrednio do najlepszych biur projektowych. To jest pewna gwarancja jakości.
Ewa: Wizualizacje inwestycji Big Boy opinii publicznej prezentowane są rok po uzyskaniu pozwolenia na budowę. Czyli wtedy, gdy klamka o realizacji już dawno zapadła. W dodatku projekt dla tak ważnej lokalizacji nie trafił do oceny Architekta Miasta. Nie dziwi to pani?
Monika: Niestety, w obowiązującej w Polsce procedurze pozyskiwania pozwolenia na budowę nie ma czegoś takiego jak konsultowanie projektu i Architekt Miasta niewiele może zdziałać.
Ewa: Ale może skorzystać z „miękkich” działań, czyli podejmować rozmowy z inwestorem — co już się w Gdańsku udawało.
Monika: Zgadza się. Natomiast łatwiej takie dyskusje podejmować w kontekście obszarów objętych ochroną konserwatorską, bo projekt wymagałby uzgodnień z konserwatorem zabytków.
Ewa: Powiedziała pani, że nie jest zwolenniczką wysokiej zabudowy. Natomiast plan miejscowy nie ogranicza dla tej działki wysokości. Czy można sobie wyobrazić w tym miejscu bardzo wysoki budynek, ale taki, który dobrze wpisze się w otoczenie?
Monika: Nie ma nic złego w tym, że budynki wystają ponad otaczającą go zabudowę. Natomiast problem pojawia się wtedy, gdy dzieje się tak przypadkowo, bez skoordynowanych studiów krajobrazowych i kompozycyjnych. Dobrym przykładem wysokiego budynku, który doskonale wkomponował się w otoczenie, jest Alto Vetro Tower w dublińskiej dzielnicy Doków. Chociaż jest znacznie niższy od planowanego Big Boya, otaczająca go zabudowa jest znacznie od niego niższa, a ten smukły „wieżowczyk” idealnie wkomponowano jako przestrzenny zwornik w ważnym punkcie na zakończeniu kilku osi widokowych. Podkreśla kształt basenów portowych, bez niego to miejsce nie byłoby tak atrakcyjne. Ten dubliński obiekt z każdego punktu wygląda dobrze, bo jest w przemyślany sposób usytuowany i ma świetne proporcje. Jeżeli wysoki budynek jest dobrze zaprojektowany i zlokalizowany, może być dużą wartością dodaną dla przestrzeni, w której powstaje.
Ewa: Dziękuję za rozmowę.
rozmawiała: Ewa Karendys
*Monika Arczyńska — współzałożycielka A2P2 architecture & planning, firmy konsultingowo-projektowej zajmującej się między innymi masterplanami (Stare Świdry w Warszawie, Stocznia Cesarska w Gdańsku z HLA i BBGK, Port Praski w Warszawie), przestrzeniami publicznymi (woonerf w ulicy Abrahama w Gdyni z NANU, plac Wolności w Łodzi z mamArchitekci), doradztwem na etapie przedprojektowym i działaniami partycypacyjnymi w całym kraju. Adiunktka na Wydziale Architektury Politechniki Gdańskiej, członkini gdańskiej MKUA i Gdańskiej Rady Architektury.