Temat budowy Parku Kolejowego w Krakowie to niekończąca się opowieść. Czy mieszkańcy mogą liczyć na happy end?
Rozpoczęta w 2016 roku modernizacja przebiegającej przez Kraków linii średnicowej była jednym z największych projektów PKP PLK w ostatnich latach. W centrum miasta jego najbardziej widocznymi konsekwencjami były likwidacja nasypów oraz budowa estakad kolejowych, które powstały pomiędzy ulicami Kopernika i Grzegórzecką oraz nad odcinkiem przebiegającym od Grzegórzeckiej, aż po Miodową. Pod nowymi strukturami utworzyła się niezagospodarowana przestrzeń, której przyszłość była przedmiotem debat, konkursów i konsultacji. Po niemal czterech latach od udostępnienia pierwszych wizualizacji teren pod estakadą wciąż straszy, choć nieśmiało zaczynają się pierwsze prace budowlane. Dlaczego tak jest i czy w najbliższym czasie obszary pod estakadami czeka metamorfoza?
Wizja Parku Kolejowego w Krakowie
© ZZM
dawno, dawno temu...
Choć PKP PLK pierwotnie planowało umieszczenie pod estakadami parkingu, to już pod koniec 2018 roku opublikowano wyniki międzynarodowego konkursu „Nowe Życie Pomiędzy Estakadami”, który zwyciężyła spektakularna koncepcja holenderskiego studia VenhoevenCS. Choć do jej realizacji nie przystąpiono, to wyniki konkursu stały się punktem wyjścia dla badań ankietowych, konsultacji społecznych i warsztatów partycypacyjnych wokół projektu zagospodarowania terenów. W 2020 roku Zarząd Zieleni Miejskiej przedstawił projekt Parku Kolejowego, który obejmować miał stworzenie terenów rekreacyjnych pod estakadami w trzech etapach — wzdłuż ulicy Blich, następnie pomiędzy Grzegórzecką a Miodową oraz finalnie pod łącznicą kolejową na odcinku od ulicy Dekerta do Limanowskiego. W planach był podział na strefy funkcjonalne, tysiące nowych nasadzeń, ogród sensoryczny czy strefy gastronomiczne i siłownie na wolnym powietrzu.
Wizja Parku Kolejowego w Krakowie
© ZZM
miasto kontra kolej
Od tego momentu Park Kolejowy pozostawał jednak tylko koncepcją, bowiem tereny, na których miał się znaleźć, należały do PKP PLK. To z kolei ani nie myślało o współpracy z Miastem, zastrzegając, że nie pozwoli na żadne prace pod estakadami, dopóki nie zostaną one w pełni ukończone. Na utarczkach pomiędzy PKP PLK i samorządem cierpieli przede wszystkim mieszkańcy, którzy przez lata zmuszeni byli tolerować obecność niezbyt atrakcyjnej, delikatnie mówiąc, przestrzeni pod estakadami. Kiedy Miastu wreszcie udało się wydzierżawić teren, a budowa przejazdów kolejowych została zamknięta, okazało się, że... na realizację długo wyczekiwanego parku brakuje środków. Tym samym teren o długości dwóch i pół kilometra wpadł w budowlany niebyt i zaczął żyć własnym życiem.
Pierwsze prace nad Parkiem Kolejowym przy ulicy Blich
fot.: Przemek Ciępka
under the bridge
Choć planowany pod estakadami parking oficjalnie nie powstał, to nieuporządkowany teren przez długi czas służył jako „dzikie” miejsce postojowe dla samochodów. Przestrzeń w sercu miasta od dawna podlegała postępującej degradacji. Pod przejazdem gromadziły się hałdy śmieci, filary pokryte zostały wątpliwej jakości graffiti, a odgradzające teren bariery powodowały chaos w komunikacji pieszej. Przez jakiś czas przejście pomiędzy oddalonymi o kilkadziesiąt metrów ulicami Blich i Zyblikiewicza prowadziło przez drewnianą „kładkę”, ostatnio jednak nie można było liczyć nawet na nią. Po ulewach mieszkańcy zmuszeni byli przeskakiwać po rozrzuconych na ziemi cegłach, gdyż na udeptanej ziemi pojawiają się ogromne kałuże. Alternatywą jest kilkukrotnie dłuższy spacer do ulicy Grzegórzeckiej, a następnie dojście do Zyblikiewicza przez Morsztynowską.
Pierwsze prace nad Parkiem Kolejowym przy ulicy Blich
fot.: Przemek Ciępka
w dobrą stronę
Wygląda jednak na to, że po latach obietnic sytuacja może się zmienić. O początkach pierwszych prac budowlanych związanych z powstawaniem Parku Kolejowego informowaliśmy w zeszłym roku. Jak podał krakowski ZZM, wykonano wówczas roboty związane z kanalizacją oraz siecią elektryczną, które były niezbędne z punktu widzenia funkcjonowania przyszłego parku. Później jednak prace stanęły w miejscu, a na przestrzeń pod estakadami wróciły „stare śmieci”. Na kolejne informacje dotyczące Parku Kolejowego trzeba było czekać do lata tego roku, kiedy Zarząd Zieleni Miejskiej ogłosił, że udało się pozyskać 3,5 miliona złotych, mające pomóc w sfinansowaniu I etapu budowy parku, położonej wzdłuż ulicy Blich. W internecie pojawiła się również treść ogłoszonego przez ZZM przetargu na wykonanie robót budowlanych, obejmujących przede wszystkim wykonanie drewnianej nawierzchni o powierzchni niemal 200 metrów kwadratowych, stworzenie i instalację małej architektury oraz zaopatrzenie terenu w oświetlenie. Miasto informuje jednak o znacznie szerszym zakresie planowanych prac — wreszcie pojawić się mają zakupione uprzednio urządzenia zabawowe, zgodnie z treścią komunikatu powstanie również ścieżka rowerowa i drewniany podest wzdłuż ulicy Blich. Pozyskana kwota to jednak kropla w morzu potrzeb, bo na realizację I etapu potrzeba przynajmniej 10 milionów złotych. W związku z tym nie wiadomo, czy prace wykonane dzięki uzyskanym środkom pozwolą doprowadzić park do stanu, w którym zostanie udostępniony mieszkańcom.
Niezagospodarowane tereny pod estakadą między ul. Grzegórzecką i Miodową
fot.: Przemek Ciępka
początek długiej drogi
W ostatnich dniach leniwym tempem ruszyły pierwsze prace, choć do wymiernych efektów daleko, a niektóre z opracowywanych terenów wciąż nie zostały w pełni uprzątnięte. Pozostaje mieć nadzieję, że w najbliższym czasie uda się uzyskać kolejne środki i przynajmniej w przyszłym roku, po znacznych opóźnieniach, przestrzeń pod estakadami wzdłuż ulicy Blich wreszcie odżyje. Nie można jednak zapomnieć, że opisywane prace to jedynie wierzchołek góry lodowej — na zagospodarowanie wciąż czekają tereny, które zaplanowane zostały na dalsze etapy realizacji Parku Kolejowego. W tym wypadku trudno jednak mówić o bliższym terminie oddania ich do użytku — pojawiają się informacje, że mogłoby się to stać w 2026, a nawet 2027 roku. Pomimo nacisku ze strony mieszkańców i działaczy społecznych na chwilę obecną nie powstała nawet dokumentacja projektowa dotycząca obszaru, nie mówiąc już o zabezpieczeniu potrzebnych na ten cel pieniędzy. Sprawy nie ułatwia również sytuacja własnościowa terenów pod przejazdami kolejowymi, które są własnością PKP PLK. Mieszkańcy Krakowa muszą więc oswoić się z myślą, że jeszcze przez wiele lat środek miasta, w którym istotny fragment centrum wpisano na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO, przecinać będzie nie tylko ułatwiająca komunikację linia kolejowa, ale też położone pod nią klepiska pełne śmieci, gruzu i nielegalnie zaparkowanych samochodów.