W Clay.Warsaw mieści się siedziba trzech firm, studio fotograficzne, miejsce spotkań oraz galeria sztuki. Przestrzeń sama w sobie jest niezwykle inspirująca — nie tylko ze względu na zachowane oryginalne elementy architektury budynku jak słupy żeliwne czy podłoga w czerwono‑białą szachownicę, ale i wypełniającą ją polską sztukę i design.
Architekt Mateusz Baumiller prowadzący Pracownię Baumiller we wnętrzu budynku dawnego magazynu wojskowego stworzył przytulne wnętrze pełne polskiego designu i sztuki. Zewnętrzne okablowanie, przeszklenia w czarnych, cienkich ramach, wysoki strop i słupy konstrukcyjne idealnie współgrają z ciepłymi barwami na ścianach i poszczególnych elementach wystroju. Już od progu Clay.Warsaw inspiruje do kreatywnego działania!
Basia Hyjek: Co stanowiło główną inspirację do projektu?
Mateusz Baumiller: Inspiracją były oczywiście pomieszczenia loftowe z dużymi szkleniami w stalowych ramach, wydobycie tektoniki budynku, czyli masywnych słupów, belek i podciągów, które wcześniej poprzez liczne aranżacje zostały pochowane w dziesiątkach małych pomieszczeń, ale też przedwojenne wnętrza mieszkalne. Stąd właśnie w przestrzeni Clay'a pojawiają się zaokrąglone ściany, malowana lamperia i kolory. Wszystko po to, by przełamać magazynową przestrzeń rozwiązaniami stricte domowymi — takie działanie na kontrze.
barwy i materiały, które pojawiły się w Clay'u, są raczej typowe dla projektów wnętrz mieszkalnych — ciepłe róże, turkusy, duża powierzchnia ścian wyłożona fornirem dębowym czy też welurowe zasłony
fot. PION Studio
Basia: Skąd pomysł na taki dobór barw i materiałów?
Mateusz: Barwy i materiały, które pojawiły się w Clay'u, są raczej typowe dla projektów wnętrz mieszkalnych — ciepłe róże, turkusy, duża powierzchnia ścian wyłożona fornirem dębowym czy też welurowe zasłony. Wszytko to jest rzadko spotykane w przestrzeniach biurowych i jeszcze rzadziej w biurowo-magazynowych. O ten efekt przełamywania konwencji chodziło. Przy tym ważne było stworzenie miejsca, gdzie pracujący twórcy będą się dobrze czuli, gdzie będzie można fajnie porozmawiać i wypocząć, siedząc na wygodnej kanapie z kawą w ręku w otoczeniu znakomitego malarstwa, patrząc przez szklane drzwi na pracę przedwojennego dźwigu windowego.
w Clay'u otrzymałem magazyn o powierzchni 500 metrów kwadratowych z siatką słupów i koniecznością stworzenia przestrzeni biurowej, studia, magazynów, sal konferencyjnych, trzech kuchni i pomieszczenia socjalnego
fot. Ernest Wińczyk
Basia: Skąd pomysł na podział przestrzeni?
Mateusz: Podział przestrzeni jest zawsze pochodną możliwości adaptacji miejsca do potrzeb inwestora. W Clay'u otrzymałem magazyn o powierzchni 500 metrów kwadratowych z siatką słupów i koniecznością stworzenia przestrzeni biurowej, studia, magazynów, sal konferencyjnych, trzech kuchni i pomieszczenia socjalnego.
Rozwiązaniem, które okazało się doskonale sprawdzać, jest podział na trzy trakty: trakt środkowy to dwie kuchnie, magazyny, pomieszczenie socjalne, i sale konferencyjne. Trakty boczne to studio i biuro, które można łączyć ze sobą, poprzez otwierane na dwie strony sale konferencyjne oraz kuchnię. Taki plan sprawił, że cała przestrzeń stała się „mobilna” z możliwością dowolnej aranżacji.
wyzwaniem w tym wypadku było nie zepsuć przestrzeni, która od początku była fajna
fot. z lewej: PION Studio, z prawej: Ernest Wińczyk
Basia: Co stanowiło największe wyzwanie przy tworzeniu tego miejsca, a co sprawiło Panu najwięcej satysfakcji?
Mateusz: Wyzwaniem w tym wypadku było nie zepsuć przestrzeni, która od początku była fajna. Rzut mieszkania to lekko przełamany prostokąt z licznymi oknami, więc plan to nie zamykać, nie tworzyć klitek, ale wykreować pomieszczenia tak, by można odczuwać skalę kubatury, a światło mogło swobodnie się przemieszczać. I to się udało, powstał plan z wyraźnie wyodrębnioną przestrzenią dla wszystkich mieszkańców, gdzie każdy ma swój kąt, a dzięki przeszkleniom i zasłonom decyduje, czy dołączy swój „kawałek” do wspólnej części.